Botoks: odcinek 1 – recenzja
Patryk Vega zapowiadał, ze serial ma być rozwinięciem filmowego Botoksu. Sprawdzamy, jak mu to rozwinięcie wyszło.
Patryk Vega zapowiadał, ze serial ma być rozwinięciem filmowego Botoksu. Sprawdzamy, jak mu to rozwinięcie wyszło.
Małgosia (Sebastian Fabijański), od kiedy była małą dziewczynką, czuła, że coś jest nie tak. Urodziła się mężczyzną w ciele kobiety. Niestety, nikt wokół tego nie rozumie. Ani rodzice, ani koleżanki z pracy. Koledzy tym bardziej. Na co dzień pracuje jako pielęgniarka w szpitalu. Powoli przygotowuje się do zmiany płci. Poznaje nawet przez internet dziewczynę, której podoba się jako chłopak. Życie jednak nie jest dla niej łaskawe i piękny plan szybko zaczyna się sypać. W tym samym czasie obserwujemy życie rodzeństwa Danieli (Olga Bołądź) i Darka (Tomasz Oświeciński), którzy w krótkim odstępie czasu tracą rodziców i postanawiają zmienić swoje życie. Pierwszym etapem ma być rozpoczęcie pracy w zawodzie sanitariusza.
O ile miałem wiele zastrzeżeń do fabuły filmu, o tyle po pierwszym odcinku serialowego Botoksu jestem zadowolony. Wszystkie zaprezentowane postaci są pełnowymiarowe. Nie przypominają bohaterów artykułów w "Super Expressie". Widz dokładnie poznaje ich motywy. Wie, co nimi kieruje. Z jakimi demonami walczą. Co chcą w życiu osiągnąć. Sam wątek Małgosi – czy jak to woli Marka – jest ciekawie pokazany. W filmie widzieliśmy go przez ledwie kilka minut, w pierwszym odcinku serialu gra zaś pierwsze skrzypce. Jest katalizatorem wielu wydarzeń, które w późniejszym etapie dotkną innych bohaterów. Duża w tym zasługa gry Sebastiana Fabijańskiego, który postarał się, jak najlepiej ukazać rozterki osoby transseksualnej, walczącej o swoje prawa. Pokazując przy tym, z jakimi problemami takie osoby muszą mierzyć się na co dzień.
Ten dość ciężki i poważny temat ma rozładować duet Bołądź – Oświeciński. Zwłaszcza postać grana przez Tomasza ma dostarczyć widzom rozrywki swoimi tekstami czy siłowym rozwiązywaniem wszystkich problemów. Na początku ten zabieg dobrze się sprawdza, ale zbyt często jest powtarzany, przez co w drugiej połowie odcinka zaczyna powoli męczyć.
Jedno, co nie uległo zmianie w Botoksie, to język. Wciąż pozostaje on wulgarny, a słowa na „K” i „P” padają tu dosłownie co kilka minut. Już po otwierającej scenie możemy się zorientować, że mamy do czynienia z produkcją Patryk Vega. Wiązanka, jaką do swoich lalek puszcza 5-letnia Małgosia, rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Jedyną bolączką tej produkcji jest czasami bardzo chaotyczne prowadzenie kamery (co jest charakterystyczne dla tego reżysera) i miejscami niezrozumiałe dialogi. Mam wrażenie, że zostały one niedbale nagrane, niekiedy nawet dobrze się wsłuchując, trudno zrozumieć, co dany bohater powiedział.
Nowa produkcja Showmax ma na celu pokazanie nie tylko polskiej służby zdrowia z naszych najgorszych koszmarów, w których lekarze podchodzą do chorych jako do najgorszego zła, a sami pacjenci są dla nich natrętami, którzy przychodzą z byle czym i zajmują im drogocenny czas. Ten serial ma także pokazać nastawienie polskich mężczyzn do kobiet, a w tym obrazie nie jest ono najlepsze. Według Vegi widzimy w płci przeciwnej tylko obiekty seksualne. Tu nie ma mowy o równym traktowaniu czy przyjaźni. Wszystko musi sprowadzać się do łóżka. Czy kobieta tego chce czy nie. Większość mężczyzn, których zobaczymy na ekranie, to obleśne typy myślące tylko tym, co mają w spodniach.
Serial Botoks dobrze się zapowiada, choć nie jest idealny. Pytanie, które pozostaje, brzmi – czy Vega ma jeszcze więcej niewykorzystanego materiału, który uzupełni bardzo wybrakowaną fabułę kinowej wersji? Mam nadzieję, że tak. W końcu przed nami jeszcze 5 odcinków.
Źródło: zdjęcie główne: Materiały promocyjne
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat