Caddo Lake - recenzja filmu
Czy na tytułowym jeziorze dzieje się coś ciekawego? Tak, ale dopiero od połowy. Oceniam Caddo Lake.
Czy na tytułowym jeziorze dzieje się coś ciekawego? Tak, ale dopiero od połowy. Oceniam Caddo Lake.
Caddo Lake to oryginalny film platformy Max w reżyserii Logana George'a i Celine Held. Duet ten odpowiada również za scenariusz. W roli głównej występuje Dylan O'Brien (możecie go kojarzyć z serii Więzień labiryntu). Historia opowiada o poszukiwaniach dziewczynki, która zaginęła na terenie tajemniczego jeziora.
Opis brzmi bardzo prosto i niezbyt ciekawie. Przez to produkcja sprawia wrażenie jednej z tysiąca podobnych. I to uczucie utrzymuje się przez ponad godzinę seansu, a warto mieć na uwadze, że film trwa niecałe dwie godziny. To jego największa bolączka, ponieważ do momentu wyjaśnienia zjawiska na tytułowym jeziorze, produkcja jest właściwie o niczym. Nie jest to horror ani nawet dreszczowiec, ponieważ wzbudza niepokój może raz – i to na samym początku, gdy jeszcze nie wiadomo, o co dokładnie chodzi. Nie jest to też dramat psychologiczny, bo chociaż twórcy poświęcają wiele czasu na przedstawienie relacji rodzinnych i ukazanie problemów osobistych dwójki głównych bohaterów, to później skupia się na zabawie związanej z wcześniej wspomnianym zjawiskiem. Z tego powodu Caddo Lake jest trudne do oglądania, bo dopiero w połowie okazuje się, czym tak naprawdę jest. Do tego momentu film Logana George'a i Celine Held stoi w rozkroku i nieszczególnie interesuje wydarzeniami przedstawionymi na ekranie, które pod koniec zaczynają się łączyć w całość. Nie jest to recenzja spoilerowa, ponieważ za sam twist ta produkcja zasłużyła na dwa oczka wyżej. Niestety pojawił się on stanowczo za późno.
Scenariusz jest dobrze napisany, ale znów – dopiero od połowy. Wcześniej to klisza oparta na scenach, które do niczego nie prowadzą. Nie wzbudzają zbyt wielu emocji. Trudno jest stworzyć historię, w której porusza się tematykę czasu i przestrzeni w taki sposób, aby się w tym nie pogubić. Caddo Lake unika tego problemu. Pod koniec całość jest przejrzysta, zrozumiała i w przyjemny sposób drapie po mózgu, zmuszając go do wysiłku. Nie wszystko jest też tłumaczone łopatologicznie, czego się obawiałem. Wielu rozwiązań poszczególnych wątków trzeba się domyślić samemu, co jest dla mnie plusem.
Tego samego nie można powiedzieć o postaciach. Dylan O'Brien to w mojej opinii utalentowany aktor. Dwoi się i troi, aby nadać swojej postaci więcej kolorytu. Niestety twórcy filmu nie dają wielu argumentów, żeby tego bohatera polubić lub mu kibicować. Da się go za to zrozumieć, ponieważ artysta świetnie ukazuje traumy. Gdyby twórcy postawili większy nacisk na ten motyw, to jego postać wypadłaby ciekawiej. Niestety jest to zrobione dość powierzchownie. Gorzej wypada Ellie, w którą wciela się Eliza Scanlen. To nie wina aktorki, która potrafi wzbudzić emocje swoją grą, ale scenariusza, bo ten na wiele jej nie pozwala. Nie ma tu miejsca na rozwinięcie postaci. Jawi się ona jako opiekuńcza, zaradna i zdeterminowana dziewczyna. Świetna jest natomiast Lauren Ambrose. Aktorka znakomicie odgrywa rolę "złej" matki, która pozornie bez powodu wyżywa się na własnym dziecku. Od pierwszych scen trudno ją polubić. Jednak wzbudza emocje, czego nie udało się innym bohaterom. Idzie to w parze ze scenariuszem, bo w jej przypadku tworzy klamrę i wyjaśnia takie, a nie inne zachowanie. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że to ona jest prawdziwą bohaterką tej produkcji, nawet jeśli pojawia się w kilku scenach na krzyż.
Caddo Lake wizualnie prezentuje się dobrze. Nie jest to raczej zasługa charakterystycznego stylu czy dobrego oka operatora, a lokalizacji. Tytułowe jezioro potrafi zachwycić widokami. Przytłoczyć brudem, w którym zanurza raz za razem oglądającego, ale też sprawić, że chciałoby się je podziwiać z lotu ptaka, gdy jest skąpane w świetle zachodzącego słońca. Jezioro to oddzielny bohater tej opowieści. Szkoda tylko, że nie wytłumaczono zjawiska, które tam zachodzi. Nie oczekiwałem szczegółowych informacji, ale dobrze byłoby wiedzieć, co w ogóle stało za największym twistem. Film natomiast usprawiedliwia się zdaniem, które brzmi jak wyjęte z ust Iana Malcolma z Parku Jurajskiego: "Natura znajdzie sposób".
Trudno jest mi skategoryzować grupę odbiorców, której Caddo Lake podobałoby się najbardziej. Gdy zanurzałem się w głębinach tej historii, nie wiedziałem o niej nic ze zwiastunów. Spodziewałem się horroru, ale się pomyliłem. Nie jest to też dramat psychologiczny, choć momentami sprawia takie wrażenie. Nawet entuzjaści koncepcji zabawy z czasem i przestrzenią mogą tu być lekko zawiedzeni – chociaż na tym opiera się oś fabularna, to zabawy z tym motywem nie ma za wiele i zostaje wprowadzona stanowczo za późno.
Caddo Lake to bardzo bezpieczny film. Zyskuje dzięki tajemnicy, którą skrzętnie ukrywa – niestety zbyt długo. Widać, że aktorzy się starają, ale scenariusz stoi w rozkroku pomiędzy dramatem psychologicznym a zabawą z czasem i przestrzenią. Wizualnie cieszy oko, ale brakuje tu pierwiastka wyjątkowości. To produkcja, która miała ogromny potencjał, bo jej fundamenty są naprawdę solidne. Mam wrażenie, że całość lepiej sprawdziłaby się jako limitowany serial.
Poznaj recenzenta
Wiktor StochmalDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat