fot. Netflix
W mediach pojawiają się sprzeczne doniesienia w sprawie rzekomego konfliktu pomiędzy gwiazdami serialu Stranger Things. Daily Mail UK jako pierwsze poinformowało o pozwie złożonym przez Millie Bobby Brown przeciwko Davidowi Harbourowi. Na planie rzekomo doszło do jej "zastraszania" i "znęcania się" ze strony gwiazdy Thunderbolts* - dokument w tej sprawie liczył podobno "setki stron".
Brytyjski tabloid nie ma najlepszej reputacji z powodu wątpliwej jakości doniesień, które potem często okazują się nieprawdziwe. Wydawało się, że podobnie stało się w przypadku Stranger Things - w trakcie uroczystej premiery Millie Bobby Brown i David Harbour pokazywali się razem, rozmawiali ze sobą, uśmiechali, ściskali i chwalili wzajemnie w wywiadach. Według znacznie bardziej renomowanego Variety - to wszystko było tylko grą.
Pierwszy pomysł na Strefę zagrożenia był kompletnie inny. Predator w czasach... II wojny światowej
Eksperci ds. PRu przekazali Variety, iż całe wydarzenie wyglądało, jakby miało dawać jasny przekaz - nieważne, jak złe są doniesienia z mediów, to obsada Stranger Things to jedna wielka rodzina. Doniesienia na temat sporu mogłyby bowiem negatywnie wpłynąć na odbiór całego serialu, który właśnie dobiega końca. Nikt z Netflixa i ekipy kreatywnej nie chciał przejmować się burzą medialną i kontrowersjami w obliczu nadziei na to, że 5. sezon Stranger Things będzie globalnym hitem. To mogłoby pokrzyżować wiele planów.
Variety przekazuje, iż źródła bliskie sprawie Millie Bobby Brown i Davida Harboura potwierdziły, że do zgłoszenia problemów przez aktorkę faktycznie doszło. Stało się to jeszcze przed 5. sezonem, a cała sprawa została rozwiązana po śledztwie wewnętrznym. Nikt z otoczenia Netflixa, dwójki gwiazd czy ekipy produkcyjnej nie zdecydował się na skomentowanie wszystkich tych doniesień. Wypowiedzi twórców serialu i producentów starały się załagodzić sytuacje, ale nie wykluczały wprost, że coś podobnego faktycznie miało miejsce.
Te filmy zainspirowały 5. sezon Stranger Things
Źródło: variety.com