Deadpool – recenzja
Data premiery w Polsce: 12 lutego 2016Deadpool to idealny film dla komiksowych fanów. Nie dość, że dobry sam w sobie, to jeszcze przez cały seans masz wrażenie, że obok siedzi kumpel, który zabawnie i dosadnie komentuje to, co oglądacie.
Deadpool to idealny film dla komiksowych fanów. Nie dość, że dobry sam w sobie, to jeszcze przez cały seans masz wrażenie, że obok siedzi kumpel, który zabawnie i dosadnie komentuje to, co oglądacie.
Deadpool to film idealnie poruszający się na granicy autoparodii, ale nigdy jej nie przekraczając. Wiemy, że to wszystko nie na serio, ale nie zmienia to faktu, że to po prostu jedna z fabuł o superbohaterach. Do tej pory filmy w ten sposób tworzone zwykle pękały gdzieś, trochę za połową. Najpierw mocno nabijano się ze schematów i gatunków, by potem im bliżej puenty, tym bardziej się w te właśnie schematy wpisać i zrobić wielki finał, który już niczym nie różnił się od filmów, z których wcześniej się naśmiewano. Deadpool świetnie uniknął tej pułapki. Tu humor jest na tym samym poziomie od pierwszej sekundy filmu (dosłownie – wszystko zaczyna się od pomysłu na napisy początkowe) do ostatniej (trzeba wysiedzieć do końca napisów).
Duża w tym zasługa, wzorowanego na komiksowych przygodach Deadpoola, przebijania czwartej ściany. Bohater nie tylko jest świadomy tego, że gra w filmie, ale lubi też sobie pogadać o innych filmach – od klasycznych Gwiezdnych wojen przez trylogię Uprowadzona po obsadę filmów o X-Menach. No, po prostu gęba mu się nie zamyka. I w sumie to też jest dobrze przeniesione z komiksów.
Ale czy trzeba mieć jakiś komiksowy podkład przed pójściem do kina? Czy trzeba znać komiksy z Deadpoolem, co nie jest łatwe, bo w dniu premiery filmu żaden jeszcze nie wyszedł oficjalnie po polsku (po premierze będą dwa w ciągu miesiąca)? Zupełnie nie trzeba. To film, który wszystko tłumaczy i jest uroczo samodzielny, bo w końcu do kin chodzi znacznie więcej osób niż komiksowi fani. I w tym filmie jest znacznie więcej niż tylko zabawa komiksowymi motywami - to eklektyczna zbitka wszystkich gatunków. Tu naprawdę mamy romans (i to tak poprowadzony, że w pełni uprawnione jest stwierdzenie, że to idealny film na walentynki), są też elementy kina akcji czy horroru w czystej postaci. No i jest Deadpool, który wszystko to nam na bieżąco komentuje – również żonglerkę gatunkami filmowymi.
Deadpool to film, który spełnia wszelkie obietnice z kampanii promocyjnej. To film stworzony przez fanów tego rodzaju kina. Fanów, którzy dorośli i chcieli coś zrobić dla innych fanów, którzy dorośli. To wulgarny list miłosny do amerykańskiego komiksu. List, który w sporej mierze polega na łamaniu wszelkich zasad i ograniczeń komiksowego kina. Jakbyśmy słyszeli z ekranu krzyk: "W dupie mamy zasady! Jest nas już tylu dorosłych, że film i tak zarobi. I co z tego, że nie pokażą go w Chinach!".
Przed laty przy jednym z wywiadów z twórcami słynnego serialu animowanego Batman: The Animated Series pojawił się rysunek z Batmanem i Catwoman, na którym w jednym kadrze działo się to wszystko, co jest zakazane w kreskówkach dla dzieci: seks, krew, narkotyki, przemoc z nieletnimi, a nawet rozbite okno (w kreskówkach dla dzieci nie wolno rozbijać szyb, serio). Ten film to właśnie taki rysunek. Nie można w komiksowych superprodukcjach pokazywać zbyt dużo krwi – tryśnijmy sporą porcją na twarz Colossusa. Nagość jest zakazana – zróbmy scenę w klubie ze striptizem, by pokazać tyle kobiecych piersi, ile się tylko da. Nie należy używać wulgaryzmów – to niech bohater... I tak dalej.
To film dla nas – dorosłych, starych pryków wychowanych na popkulturze, którzy wciąż mają w sobie ducha szczeniackiej zabawy, choć już od dawna szczeniakami nie są. To szczeniacka zgrywa najwyższej klasy. Ale żeby było jasne: nie zabierajcie na Deadpoola dzieci. Do pewnych rzeczy trzeba w życiu dorosnąć - do dobrej zabawy również.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat