Doktor Who: sezon 14, odcinek 4 - recenzja
Kolejny odcinek Doktora Who w końcu pozwala lepiej poznać Ruby. I to w sposób dość nieoczekiwany.
Kolejny odcinek Doktora Who w końcu pozwala lepiej poznać Ruby. I to w sposób dość nieoczekiwany.
Drugi raz z rzędu dostajemy odcinek Doktora Who bez... Doktora. Tylko tym razem dosłownie, bo poprzednio bohater był obecny ciałem, ale nie miał wpływu na wydarzenia. Ten epizod był odświeżający. A najnowszy należy do Ruby, co także okazuje się strzałem w dziesiątkę. Umówmy się – to znów jest tak zwany bottle episode, czyli odcinek niemający większego związku z główną fabułą i raczej tańszy w realizacji.
Doktor znika na samym początku, dzięki czemu możemy lepiej poznać Ruby i w końcu docenić ją jako samodzielną postać (zawsze była pozytywnym dodatkiem do Doktora). To właśnie nieobecność tytułowego bohatera pozwala jej wybrzmieć na ekranie. W końcu możemy wyrobić sobie o niej zdanie, a Ruby pokazuje się z najlepszej strony. Jest zaradna, bojowa, rozsądna. Tajemnicza kobieta, dająca jej znaki, okazuje się punktem wyjścia do czegoś większego. Poznajemy historię życia Ruby, które zatacza krąg. Dowiadujemy się, że jedna zła decyzja może zmienić wszystko.
Fakt, że koniec końców tą starszą kobietą okazuje się Ruby, nie jest zaskakujący. Mam jednak jedno zastrzeżenie. W interakcjach ze starszą Ruby wszyscy dostawali jakiegoś ataku paniki i uciekali, a matka bohaterki zerwała z nią kontakt. Wydaje się to dość dziwne, ale twórcy nie wyjaśniają, dlaczego tak było. Oczywiście miało to związek z magią, której granice naruszył Doktor. Mogliśmy dostać chociażby jakieś strzępki informacji, na podstawie których wysnulibyśmy jakiś wniosek. Wszystko byłoby lepsze od kompletnego pominięcia tego motywu.
Dobrze wychodzi zabawa konwencją na początku odcinka, gdy twórcy odwołują się do kina grozy. Praca kamery, atmosfera rodem z horroru i inne drobne elementy nadają temu charakter. Doktor Who dzięki temu wiele zyskuje. Po zapowiedzi można było spodziewać się, że taki będzie cały odcinek. Niestety później kompletnie zrezygnowano z tego klimatu. Trochę szkoda, bo początek obiecywał coś bardziej intrygującego.
Jedynym naprawdę ważnym aspektem, który na pewno odbije się na głównej fabule serialu, jest ponowne spotkanie tajemniczej kobiety. W tym odcinku pojawia się jako starsza pani z kijkami na spacerze. W każdym epizodzie ta sama aktorka odgrywa kogoś innego. Po raz pierwszy Ruby zastanawia się, czy ją już kiedyś widziała, więc twórca daje sygnał, że to nie jest tylko jakiś easter egg. Intrygujące!
Doktor Who bez Doktora to naprawdę udany i ciekawy odcinek. Twórca po raz kolejny pokazuje, że ten serial potrafi zaskakiwać. Za każdym razem oferuje coś innego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat