Doktor Who: sezon 14, odcinek 8 (finał sezonu) - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 czerwca 2024Za nami 14. sezon (pierwszy nowego otwarcia) Doktora Who. Finał jednak rozczarował.
Za nami 14. sezon (pierwszy nowego otwarcia) Doktora Who. Finał jednak rozczarował.
Twórcy Doktora Who poświęcili dużo czasu, by zbudować wątki, które teraz miały osiągnąć kulminację. Po świetnym przedostatnim odcinku prezentującym głównego złego – boga Sutekha – powinno być tylko lepiej. Liczyliśmy na napięcie, gigantyczne emocje i jakieś wielkie wyzwanie. Niestety się przeliczyliśmy. Russell T. Davies chciał nas zaskoczyć, a zmarnował potencjał budowany przez cały sezon. Pozostawił niedosyt i niesmak. Nie oczekujcie kreatywnych rozwiązań ani nowatorstwa.
Początek jest obiecujący: słudzy Sutekha wysyłają destrukcyjny pył i zabijają wszystko, co żyje. Takim sposobem dostajemy apokalipsę na skalę galaktyczną. Jeśli chodzi o realizację, jest zaskakująco kameralnie. A przecież twórcy wielokrotnie mówili, że dzięki Disney+ mają większy budżet i każdy odcinek tego sezonu będzie wyglądał lepiej. Pod względem wizualnym apokalipsa rozczarowuje. Z drugiej strony mamy kwestie fabularne, czyli winę Doktora, który przyczynił się do masowej zagłady. Pomysł na to, by Sutekh przez dekady od poprzedniego występu w serialu szykował swój plan śmierci, jest znakomity. Mamy świadomość, że Doktor jest pośrednio winny zaistniałej sytuacji. Szkoda tylko, że emocje są chwilowe, bo później zwyczajnie o tym zapominamy.
Gdy showrunner przez cały sezon podsyca czekanie na wielkiego złego, a potem w fantastyczny i klimatyczny sposób przedstawia boga Sutekha, oczekiwania widza są ogromne. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, prawda? Niestety kulminacja tej historii i "starcie" Doktora z Sutekhiem wołają o pomstę do nieba. Można to podsumować słowami: banał, brak pomysłu, marnowanie potencjału. Nie ma tu tak naprawdę żadnego starcia. Do "obroży" boga zostaje przyczepiona lina, która zaciąga go w lot za pomocą TARDIS. Koncepcja nie jest spójna. Mam wrażenie, że twórcy wcale nie chcieli podbić stawki, więc poszli w totalny kicz, bez ładu i składu. Taki potężny czarny charakter i został pokonany w minutę? I to jeszcze w tak dziwny sposób?! Rozumiem, że kicz znajduje się w DNA Doktora Who, ale taka decyzja przekracza wszelkie granice. Nie dostarcza obiecywanych wrażeń. Sutekh w absurdalnie niedorzecznej wizji Daviesa stał się mniej groźny niż jakiś poboczny czarny charakter sezonu. Lubię, gdy seriale idą na przekór oczekiwaniom fanów, ale musi być to przemyślane. Tutaj podjęto szereg złych decyzji, co zaowocowało brakiem emocji, napięcia czy wyzwania dla Doktora.
Można by pomyśleć, że gorzej już być nie może. A jednak! Twórca przy rozwiązaniu tajemnicy matki Ruby popełnia te same grzechy. A może i nawet większe. Wszystko, co showrunner pokazuje w finale, teoretycznie miało być zaskakujące, a co wyszło? Wielkie nic. Matka bohaterki to zwykła kobieta, która zaszła w ciążę, gdy była nastolatką. To ma być fajne i ekscytujące? Czy twórca naprawdę sądził, że taki twist będzie przyjęty pozytywnie? Poza tym nie wyjawiono tajemnicy płatków śniegu, co jest po prostu głupie. Jeśli twórca myśli, że tego typu pójście na przekór oczekiwaniom widzów jest oryginalne i kreatywne, to jest w dużym błędzie. Nie można podsycać ciekawości widza, a później pozostawiać go z rozczarowaniem. Wydaje nam się, że przygody Doktora i Ruby nie miały znaczenia.
Widz Doktora Who może poczuć się oszukany, a nie zaskoczony twistem. Zwrot akcji musi dostarczać wrażeń, a nie rozczarowywać! Po takim finale, gdy wszystko, co było dobre, zostało zwyczajnie zmarnowane, trudno myśleć optymistycznie o kolejnym sezonie. Jak mamy emocjonować się przygodami Ruby i Doktora po tym, co nam tu zaserwowano? Przecież znów istnieje szansa, że Davies pójdzie na łatwiznę i uraczy nas banałami. Dlatego wątek tajemniczej sąsiadki zapowiadany na przyszłość nie wzbudza zaciekawienia.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat