Dossier 137 - recenzja filmu [CANNES 2025]
Fikcyjna historia oparta na wydarzeniach z 2018 roku, o których było głośno w mediach na całym świecie. Każdy pamięta o proteście żółtych kamizelek i brutalności francuskiej policji. To właśnie stało się punktem wyjścia do filmu Dossier 137.
Fikcyjna historia oparta na wydarzeniach z 2018 roku, o których było głośno w mediach na całym świecie. Każdy pamięta o proteście żółtych kamizelek i brutalności francuskiej policji. To właśnie stało się punktem wyjścia do filmu Dossier 137.

Dossier 137 ogląda się jak dobry kryminał. Śledztwo ma na celu doprowadzić do wytypowania najpierw podejrzanych, a następnie winowajcy. Twórca całkowicie wpisuje się w gatunkowość, czym chce utrzymać zaangażowanie widza. Wychodzi mu różnie. Czasem jest bardzo ciekawie i wciągająco – sprawa zyskuje dodatkowe warstwy, gdy obserwujemy grę w kotka i myszkę między dobrymi i złymi glinami. Innym razem produkcja staje się festiwalem oczywistości. Gdy Dominik Moll opowiada o brutalności policji, nie mówi absolutnie niczego, czego byśmy nie słyszeli w dziesiątkach innych filmów i seriali. Nie ma znaczenia, że inspirowane jest to prawdziwą historią z Francji, bo każdy widz, oglądający dzieła o takiej tematyce, ma świadomość, że takie sytuacje zdarzają się wszędzie. Dossier 137 jest przepełniony truizmami, co pozbawia go napięcia i głębszego sensu. Pewnie dla Francuzów to ważne rozliczenie z haniebnymi wydarzeniami z historii współczesnej, ale co ma z tego wynieść widz z innych krajów? Tego typu problemy są uniwersalne, ale też oklepane. Produkcja nie przedstawia żadnego oryginalnego punktu widzenia.
Lea Drucker – po raz drugi na festiwalu w Cannes w 2025 roku, ale pierwszy w filmie konkursowym – bryluje na ekranie. Tworzy postać empatyczną i enigmatyczną. Jest nieco stoicka, ale drzemią w niej emocje. Chce osiągnąć sprawiedliwość. Jest pełna wiary, ale widz od samego początku wie, jak to się skończy. Jej emocjonalność i szczera autentyczność w wielu momentach pozwala bardziej zaangażować się w opowieść. Dostajemy bohaterkę z krwi i kości, która musi odnaleźć się w sytuacji ostracyzmu społecznego (wychodzącego zarówno od zwykłych ludzi, jak i policjantów) i robić swoje. To dzięki niej ogląda się to dobrze. Mimo przewidywalności i braku zaskoczeń całość jest opowiadana solidnie, a bohaterka nadaje temu wartość.

Nie mogę powiedzieć, że to zły film, bo naprawdę przyjemnie się go oglądało. Twórcom doskonale wychodzi wplatanie do akcji humoru. Czasem wypływa on z absurdu sytuacji. Jest taka scena, w której bohater, oglądający siebie na nagraniu, mówi tak niedorzeczne rzeczy, by się usprawiedliwić, że to aż śmieszne. Wszystkie lekkie i zabawne sceny pojawiają się bardzo naturalnie, gdy trzeba rozluźnić atmosferę, aby w innym momencie ją zagęścić. To też się dzieje pod koniec. Zakończenie jest oczywiste w swoim absurdzie i tym samym mało satysfakcjonujące. Humor dodał do Dossier 137 lekkości i rozrywkowego charakteru, ale to odbyło się kosztem napięcia.
Nie wiem, co taki film jak Dossier 137 robi w Cannes. Wydaje mi się, że został zakwalifikowany do konkursu ze względu na ważną dla Francuzów tematykę. Tak, to jest istotna i ciekawa opowieść, a jej przerażające i fikcyjne (choć inspirowane prawdziwymi wydarzeniami) aspekty mają naprawdę wyrazisty potencjał. Tylko zabrakło w tym wszystkim jakości. Dobra kreacja Lei Drucker to za mało, by powiedzieć, że to kino warte naszego czasu. Taka fabuła zasługiwała na coś, co wywoła wielkie emocje, pozwoli zrozumieć problem i uderzy w widza mocną puentą. Niestety wszystko odmierzone jest od linijki. Do tego dochodzi okrutna przewidywalność, więc to, co powinno poruszać, często pozostawia w obojętności. Odtwarzanie ogranych schematów historii o brutalności policji to za mało jak na taki festiwal.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1956, kończy 69 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

