Dzień trzeci - odcinek 2 - recenzja
Dzień Trzeci w drugim odcinku kontynuuje obraną ścieżkę i sposób opowiadania historii. Zachwyca wizualną stroną i specyficznym, tajemniczym klimatem, ale fabuła stoi w miejscu, co rozczarowuje. Oceniam spojlerowo.
Dzień Trzeci w drugim odcinku kontynuuje obraną ścieżkę i sposób opowiadania historii. Zachwyca wizualną stroną i specyficznym, tajemniczym klimatem, ale fabuła stoi w miejscu, co rozczarowuje. Oceniam spojlerowo.
Drugi odcinek Dnia Trzeciego nie różnił się zasadniczo od pierwszego. Dalej podążamy śladami Sama oraz przyglądamy się wyspie Osea jego oczami. Choć wciąż niepokoją przygotowania do festiwalu, a miejscowi nie dają mu spokoju, to tym razem nieco bardziej skupiamy się na dramacie bohatera, który otwiera się przed Jess. Poznajemy całą historię uprowadzenia i śmierci syna, która wstrząsnęła Samem. Epizod składa się głównie z rozmów, ale Jude Law gra tak przekonująco, że wczuwamy się w sytuację postaci. Czujemy jego ból, żałobę, złość. Doskonale partneruje mu Katherine Waterston, wcielająca się w Jess. Sprawia, że chcemy, aby bohater się otworzył i wylał z siebie emocje, które w sobie trzyma. Na chwilę zapominamy o wyspie, która ich izoluje, ponieważ całą uwagę koncentrujemy na danym momencie i opowieści. Dzięki dużym zbliżeniom na twarze te wyznania stają się jeszcze bardziej intymne i hipnotyzujące.
Historia w drugim odcinku jednak nie robi kroku naprzód, nie rozwija się. Jedynie uzupełniamy wiedzę o brakujące elementy układanki. Odkrywamy kolejne powiązania śmierci syna Sama z ludźmi z Osea, na przykład z Mimirem. Wiemy też, co dręczy bohatera, a Jess opowiada o swoich dzieciach. Otrzymujemy trochę informacji o obrzędach i wierzeniach na wyspie, ale nie powoduje to, że wzrasta poczucie niepokoju i uwięzienia. One wciąż są na tym samym poziomie. Ten klimat jest odurzający, ale wcale nie powszednieje. Z kolei Martinowie i miejscowi niezmiennie wzbudzają podejrzenia i brak zaufania. W epizodzie czekamy na jakieś konkretne wydarzenia, ale one nie nadchodzą. Jedynie atak na Sama i wymachiwanie przed jego nosem strzelbą trzymało w napięciu, chociaż nie jakoś przesadnie. Jak się okazuje również Jason przeżył tragedię rodzinną, a jego gwałtowne zachowanie nie było związane z Eponą, o którą przez chwilę można było się martwić. Dopiero końcówka odcinka przyniosła zmianę, ponieważ Sam został ogłuszony i grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Niestety o tym przekonamy się dopiero w kolejnym epizodzie, ponieważ twórcy pozostawili nas ze standardowym cliffhangerem.
Nowy odcinek wciąż charakteryzuje się klimatem tajemniczości, dzięki wspaniałej pracy kamery. Ujęcia z góry na zalewaną przez przypływ drogę, dalej imponują. Barwność sprawia, że razem z Samem wędrujemy na granicy rzeczywistości i koszmaru. Widzowie muszą się pilnować, aby nie dać się zwieść, co jest prawdziwe, a co tylko pewnego rodzaju wizją. Świetna muzyka dodaje dreszczyku emocji. Mimo wszystko chciałoby się, aby serial zrobił krok ku mroczniejszej stronie wyspy i obrzędom festiwalowym. Na to czekamy najbardziej, ponieważ to fascynuje. Dramat, dramatem, ale to uczucie strachu i niepokoju musi znaleźć swoje ujście, czego nie doświadczyliśmy w tym epizodzie.
Saturday - The Son to dobry odcinek i nieco bardziej przejrzysty niż poprzedni, co wynika z tego, że mniej więcej orientujemy się już w sytuacji Sama i Jess. Epizod ciekawie lawiruje między przyziemnym, ludzkim dramatem, a klimatem z pogranicza horroru. Ten kontrast działa świetnie. Natomiast atmosfera nie narasta, co przy tak krótkiej historii zatytułowanej Lato, obejmującej pierwsze trzy odcinki, trochę rozczarowuje. Mimo wszystko serial wciąż intryguje, a tak utalentowanych aktorów ogląda się z dużą przyjemnością. Pod względem estetycznym i wizualnym to uczta dla oka, nawet wtedy, gdy pojawiają się bardziej makabryczne obrazki. Nie zmienia to faktu, że przed kolejnym odcinkiem stoi duże wyzwanie, aby usatysfakcjonować widzów i sprostać ich oczekiwaniom.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat