Flash: sezon 8, odcinki 4-5 - recenzja
W serialu Flash doszliśmy do finału crossoveru pod tytułem Armageddon, w którym dochodzi do ostatecznego starcia Szkarłatnego Sprintera z Despero. Oceniam.
W serialu Flash doszliśmy do finału crossoveru pod tytułem Armageddon, w którym dochodzi do ostatecznego starcia Szkarłatnego Sprintera z Despero. Oceniam.
Nowe odcinki serialu Flash oferują powrót najlepszego złoczyńcy, czyli Reverse Flasha. I muszę przyznać, że jego plan byłby doskonałym pomyłem na cały sezon, a nie na jeden odcinek. Stworzenie Reverse Flashpoint, aby uczynić z Barry'ego złoczyńcę, a następnie całkowicie usunąć go z linii czasu, to prawdziwy samograj, który bardzo dobrze sprawdził się w nowych epizodach. Twórcy całkiem sprawnie zawiązali intrygę i poprowadzili ją bez wpadek po drodze. Narracja była bardzo płynna. Jedynym problemem jest to, że wspomniana fabuła mogłaby spokojnie zostać rozciągnięta na więcej odcinków. Chciałbym zobaczyć, jak Barry walczy ze swoimi byłymi sprzymierzeńcami i krok po kroku odsłania plan, który przygotował dla niego Thawne. Natomiast nowe odcinki tylko w pewnym skrótowym zakresie wykorzystały historię z ogromnym potencjałem.
Bardzo dobrze wypada sam główny czarny charakter, czyli Eobard Thawne. Tom Cavanagh po raz kolejny udowodnił, że świetnie czuje się w tej roli i doskonale pokazuje demoniczność tej postaci. Stanowił bardzo dobrą przeciwwagę dla głównego bohatera i był dla niego autentycznym zagrożeniem, w które się wierzyło. Problem w tym, że obecność Reverse Flasha źle wpłynęła na drugiego antagonistę, czyli Despero. Ze złoczyńcy, który miał interesujące motywy i jakieś rozterki związane z dobrem Ziemi, zrobiono kolejnego bezmyślnego antagonistę, który chce po prostu szerzyć chaos i nic sensownego za tym nie idzie. Scenarzyści chcieli z niego zrobić większego niż życie złoczyńcę, a jednak okazało się, że w ostatnich odcinkach nie stanowił żadnego problemu dla Team Flash. Szkoda, bo był w tej postaci spory potencjał, jednak został gdzieś po drodze zaprzepaszczony.
Uważam, że elementy obyczajowe były całkowicie zbędne. Chodzi mi choćby o związek Allegry i Chestera. Był on bardzo nieprzemyślany - spokojnie można było go rozwiązać w trakcie trwania sezonu, w crossoverze tylko zaburzał prowadzenie fabuły. To wszystko wyglądało tak, jakby twórcy chcieli koniecznie dać każdej postaci jakiś wątek poboczny. Jednak na nic się to nie zdało. Dodatkowo w wątek Chestera i Allegry zostały wciągnięte takie postacie jak Alex i Ryan Choi, a Ryan Wilder, czyli nasza nowa Batwoman, została szybko usunięta z historii. To potwierdza, że twórcy nie za bardzo potrafili połączyć postaci na ekranie.
Dochodzą do tego jeszcze gościnne występy postaci, które po raz pierwszy pojawiły się w Arrow, czyli Mii Queen i Damiena Darkha. Ten drugi zaliczył znacznie ciekawszą historię. Jego duet z Flashem sprawował się naprawdę dobrze. Darkh miał zrozumiałe motywacje i nawet można mu było kibicować. Natomiast Mia ze swoim wiecznie wkurzony wyrazem twarzy nie za bardzo przekonała mnie do siebie. Twórcy nie dali jej za bardzo pola do zaprezentowania się z dobrej strony. Tak naprawdę jedyną znaczącą sceną z jej udziałem była ta, gdy została opętana przez Despero i chciała wybić cały Team Flash.
Nowe odcinki Flasha miały bardzo ciekawą koncepcję, jednak psuły ją pewne słabsze elementy, które twórcy niepotrzebnie wpletli w historię.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat