Ghosted: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Craig Robinson i Adam Scott grają główną rolę w serialu komediowym osadzonym w gatunku science fiction. Ghosted to parodia Z Archiwum X i tym podobnych produkcji, która sprawdza się, a pilot jest obiecujący.
Craig Robinson i Adam Scott grają główną rolę w serialu komediowym osadzonym w gatunku science fiction. Ghosted to parodia Z Archiwum X i tym podobnych produkcji, która sprawdza się, a pilot jest obiecujący.
Pilot serialu Ghosted daje widzom dokładnie to, co zapowiadał zwiastun. Widać tutaj czerpanie pełnymi garściami z The X-Files i podobnych seriali, by tworzyć coś, co bardziej przypomina parodię gatunku niż taki The Orville. Najlepsze jednak jest to, że w odróżnieniu od wielu seriali komediowych, ten jest tworzony w podobnym stylu do seriali dramatycznych, czyli mamy od razu sugestię większej historii, która będzie kontynuowana w kolejnych odcinkach. Innymi słowy nie będzie to komedia w klimacie procedurala (sprawy kryminalne rozpisane na pojedyncze odcinki), ale raczej coś łączące tę formę z większą historią nadającą całości spójności. Na razie widać solidną zabawę konwencją, dobre inspiracje i sprawne łączenie tego w interesującą całość.
Pierwszy odcinek jednak przekonuje nie historią, a bohaterami. To właśnie Craig Robinson i Adam Scott tworzą świetny duet, który ma potencjał rozbawiania w kolejnych odcinkach. Czuć, że obsadzając aktorów, twórcom zależało, by panowie nie tylko mieli talent komediowy, ale także stworzyli chemię pomiędzy sobą. To działa, bo ich rozmowy i perypetie nie tylko wciągają i ciekawią, ale jeszcze dobrze bawią. Jest parę niezłych gagów, które niestety zostały zdradzone w za długim zwiastunie sezonu. Jeśli ktoś oglądał zwiastun, nie ma takiego mocnego zaskoczenia w tym odcinku, bo był on streszczeniem tego, co tutaj oglądamy. Samo w sobie nie jest to złe, bo historia jest opowiadana sprawnie, a humor trzyma poziom, ale czuć, że promocja została źle przeprowadzona.
Twórcy bawią się schematami począwszy od głównych bohaterów, którzy wyraźnie są odpowiednikiem Muldera i Scully, ale w trochę innej wariacji. Szybko można dostrzec podobne cechy, ale aktorzy też momentalnie nadają im własną, humorystyczną tożsamość, dzięki czemu to wrażenie szybko znika. To tyczy się też scen z założenia sztampowych, które budują ich relację. Są one całkiem nieźle wyrywane ze schematu jakimś gagiem.
Sprawa rozpoczynająca historię tego sezonu jest tajemnicza, ale z interesującym potencjałem światów alternatywnych, który został zasugerowany. Zmagania z człowiekiem bez głowy sprawiły, że trochę przypominało to klimatem dawne przygody Scooby Doo i jego paczki. Coś w zachowaniu przerażonych bohaterów sprawiło,że to skojarzenie nasuwa się automatycznie. I bynajmniej nie chodzi o jakąś infantylność scen, ale raczej ogólny klimat.
Ghosted sprawdza się, ciekawi i przede wszystkim solidnie bawi. Pilot jest obiecujący i stanowi rozrywkę, na jaką czekałem. Oby jednak był pomysł na dobry rozwój bez zdradzania wszystkiego w materiałach promocyjnych, bo choć dobrze się bawiłem, czułem niesmak, że większość odcinka widziałem w zwiastunach.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat