„Gra o tron”: sezon 5, odcinek 9 – recenzja
Gdyby "Gra o tron" była wierna książkowemu pierwowzorowi, zapewne teraz każdy widz serialu stacji HBO narzekałby na niewielką ilość akcji i rozwijanie wielu niepotrzebnych wątków. Tymczasem producenci idą swoją drogą, obraną już dużo wcześniej. "Gra o tron" zaskoczyła przed tygodniem, a w 9. odcinku zrobiła to raz jeszcze - i to ze smokiem w roli głównej!
Gdyby "Gra o tron" była wierna książkowemu pierwowzorowi, zapewne teraz każdy widz serialu stacji HBO narzekałby na niewielką ilość akcji i rozwijanie wielu niepotrzebnych wątków. Tymczasem producenci idą swoją drogą, obraną już dużo wcześniej. "Gra o tron" zaskoczyła przed tygodniem, a w 9. odcinku zrobiła to raz jeszcze - i to ze smokiem w roli głównej!
Ostatnie 2 odcinki serialu „Game of Thrones” można skwitować jednym prostym stwierdzeniem: „mają rozmach…”. Przed tygodniem widowiskowa bitwa w Hardhome uznana została za jeden z najlepszych odcinków w historii. Dzisiejszy epizod pt. „Taniec smoków” również może aspirować do tego miana, bowiem pod względem rozmachu i rozwoju wydarzeń dorównuje poprzednikowi. Mało tego - tym razem cała historia jest bardzo podobna do tego, co można było przeczytać w "Tańcu ze smokami" George'a R.R. Martina.
Oglądając kluczowe dla odcinka ostatnie sceny, nie byłem szczególnie zaskoczony i podejrzewałem, co się wydarzy. Cieszy fakt, że Wielkie Igrzyska w Meereen w końcu miały swoją porządną otoczkę, przypominającą nieco film „Gladiator”. Jedno jest pewne – w przyszłości Daenerys i jej ludzie powinni poprawić zabezpieczenia imprez masowych, bo kolejny raz smoki mogą nie nadlecieć z ratunkiem. Synowie Harpii znów pokazali, że są przeciwni swojej Księżniczce i są w stanie zrobić wszystko, by w Meereen znów zapanował chaos. Sceny z nadlatującym Drogonem wymierzającym sprawiedliwość były znakomite, aczkolwiek efekty specjalne pozostawiały wiele do życzenia.
Odcinek wieńczy scena, w której Dany wdrapała się na Drogona i odleciała z nim w nieznanym kierunku. Wydarzyło się to nadzwyczaj szybko, ale jest stosunkowo zgodne, z tym co mogliśmy przeczytać w książkach. Teraz Daenerys na pewno nie będzie narzekać na brak transportu do Westeros. W końcu na grzbiecie smoka może w kilka chwil znaleźć się nad Królewską Przystanią. Szkoda tylko, że efekty, gdy wsiadała na smoka, a następnie odleciała, były dość przeciętne. „Game of Thrones” to jednak nie największa hollywoodzka produkcja, więc na takie szczegóły można przymknąć oko. W 5. sezonie i tak scen ze smokami jest więcej niż we wszystkich poprzednich seriach.
[video-browser playlist="709169" suggest=""]
Wcześniej nie doceniałem Stannisa i jego armii, ale w 5. sezonie to się zmienia. Była obawa, że Boltonowie będą starali się zaatakować z zaskoczenia, ale to nie miało miejsca. Stannis zmuszony został złożyć ostateczną ofiarę bogowi ognia – swoją córkę. Scena ta była podobna do tej kończącej 1. odcinek 5. serii, z tą różnicą, że tym razem brakło kogoś, kto mógłby ukrócić męki Shireen. Dziewczyna zginęła straszną śmiercią, przeraźliwie krzycząc, a twórcy serialu (chyba słusznie) nie pokazali samego momentu spalania na stosie. Dźwięki wydawane przez Shireen były wystarczająco ekspresyjne.
„Taniec smoków” zdominowany został przez 2 wyraziste wątki, przez co zabrakło czasu na rozwinięcie tych mniejszych. Najsłabiej wypadła chyba historia Aryi, która w Braavos znalazła okazję do kolejnej zemsty, a na jej celowniku znalazł się Meryn Trant. Kierunek, w jakim podąża ta historia, oraz fakt, że bohaterka jest mocno oddalona od wydarzeń, które mają miejsce w Westeros, dodatkowo sprawia, że wątek ten wydaje się mało interesujący.
Rozczarowaniem w 5. serii jest dla mnie Dorne i misja Jaimego oraz Bronna. Zdaję sobie sprawę, że twórcy chcieli pokazać zwyczaje i kulturę tej krainy oraz zaprezentować bliżej ród Martellów. Problem w tym, że na potrzeby każdej ze scen producenci musieli stworzyć cały plan zdjęciowy w Hiszpanii. Czy było warto? Mam pewne wątpliwości. Być może Benioff i Weiss mają wobec Dorne jakieś większe plany w kolejnych 2 sezonach. Tym razem jednak odejście od książek (Jaime nigdy nie pojawił się w Dorne) jest w moim odczuciu nieudane.
Zobacz również: Bohaterowie z serialu „Gra o tron” w świecie „Mad Max”
„Taniec smoków” to kolejny wyjątkowy odcinek serialu, który w końcówce 5. serii coraz intensywniej wychodzi poza książki. O produkcji HBO nie mówi się już jako o serialu opartym na książkach George’a. R.R. Martina. „Game of Thrones” stała się historią tworzoną przez Benioffa i Weissa, którzy mocno inspirują się wydarzeniami z książek, ale dodają też dużo od siebie. No i zaczynają się spieszyć, zdając sobie sprawę, że na zakończenie całej historii mają (prawdopodobnie) jeszcze 21 odcinków. Dadzą radę?
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat