„Graceland”: sezon 3, odcinek 11 – recenzja
"Graceland" zbliża się do końca 3. sezonu, który pod wieloma względami jest najlepszym z dotychczasowych. Sprawy wyśmienicie się komplikują i już tak naprawdę nie wiadomo, do jakiej kulminacji to wszystko dąży.
"Graceland" zbliża się do końca 3. sezonu, który pod wieloma względami jest najlepszym z dotychczasowych. Sprawy wyśmienicie się komplikują i już tak naprawdę nie wiadomo, do jakiej kulminacji to wszystko dąży.
"Graceland" poprawnie wykorzystuje osobę Johnny'ego, który pod koniec ubiegłego odcinka dostał solidny łomot. Mimo wszystko mamy tutaj dość ciekawy i niecodzienny motyw z tym, kto pociąga za sznurki w gangu. Zamiast stereotypowego latynoskiego bandziora jest to ułożona i trzeźwo myśląca starsza kobieta. Dobry pomysł i ciekawe wyegzekwowanie go oferuje coś nie do końca tak sztampowego, jak się zapowiadało. Na razie rola Johnny'ego jako wtyczki w gangu nie wnosi wiele, ale końcowe minuty 11. odcinka zapowiadają, że w kolejnym bohater stanie przed nie lada wyzwaniem, więc może być ciekawie.
Myślę, że ten odcinek już ostatecznie udowadnia, że Briggs ma coś za uszami. A może cały czas miał? W końcu wcześniej już udawał znanego handlarza. A może nie udawał i cały czas na boku dorabiał? Może jest w tym wszystkim głębsza historia, czyniąca z niego czarny charakter? Nie wiem, ale na pewno jest to ciekawe. Problem w tym wszystkim jest taki, że choć może i Mike ma rację odnośnie Briggsa, to jego podejrzenia zostały tragicznie wprowadzone do fabuły. Nie były niczym usprawiedliwiane i po prostu wyskoczył z tym jak filip z konopi. Wprowadzenie ogranej i sztampowej tablicy ze sznurkami jest jedynie potwierdzeniem tego, że twórcy nie mają na ten motyw pomysłu.
[video-browser playlist="747004" suggest=""]
Wygląda na to, że Briggs manipuluje wszystkimi - począwszy od mieszkańców Graceland, a skończywszy na gangsterach. Wiemy dokładnie, że umyślnie sprowokował brutalną wojnę pomiędzy armeńskimi gangsterami a rodziną z ulicy Soto. Jaki ma w tym cel? Może to po prostu idealistyczna decyzja o pozbyciu się bandytów z ulicy poprzez brutalne ich zabicie sarinem? Czyżby chciał zrobić z nich przykład? Taka teoria może być prawdopodobna, ale raczej stawiam na zasłonę dymną mającą na celu ukrycie jego ucieczki. Briggs ma przechlapane i raczej nic tego nie zmieni. Mam jednak nadzieję, że twórcy nie pozbędą się tej postaci, będącej przecież najjaśniejszym punktem serialu. Jedynie Mike jest niestety minusem całej opowieści, bo kreowanie tego bohatera jest popisem braku konsekwencji i skrótów myślowych.
Gdzieś w tle znajduje się wątek Dale'a i Charlie, którzy nadal kontynuują połowicznie prywatną zemstę kobiety. Wszystko rozgrywane jest na typowym poziomie tego serialu - bez udziwnień i zaskoczeń. Po prostu całość przedstawiona jest na poprawnym poziomie, do którego twórcy nas przyzwyczaili.
"Graceland" naprawdę trzyma poziom w tym sezonie, serwując historię, która doskonale napędza fabułę. Mam nadzieję, że skończy się z pazurem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat