„Graceland”: sezon 3, odcinek 8 – recenzja
"Graceland" dalej trzyma poziom. Oferuje odcinek mocny i ciekawy, niestety jednocześnie niepozbawiony kilku rażących niedociągnięć.
"Graceland" dalej trzyma poziom. Oferuje odcinek mocny i ciekawy, niestety jednocześnie niepozbawiony kilku rażących niedociągnięć.
Postać Charlie jest w tym sezonie "Graceland" trochę dziwna. Widać od razu, że jest tu jakiś ogólny pomysł, ale poszczególne elementy jego realizacji pokazują, że nie do końca twórcy wiedzą, jak to zrobić dobrze. Najpierw dylemat z aborcją, potem rzucanie się w wir pracy pomimo bycia w ciąży, a ostatnio utrata dziecka w traumatycznych okolicznościach. To wszystko miało wielki potencjał na soczystą dramaturgię rozwijaną wraz z kolejnymi odcinkami, ale jest on marnowany. Zachowanie Charlie w tym odcinku jest nieprzekonujące - i nawet nie tłumaczy jej próba ukrycia traumatycznego przeżycia. Wygląda to trochę na brak konsekwencji w kreacji postaci, tak jakby scenarzyści wiedzieli, co chcą zrobić, ale ostatecznie brak im odwagi w odpowiednim ukazaniu uczuć tej kobiety. Dlatego zachowanie Charlie podczas akcji nie przekonuje, bo jest zwyczajne - takie jak w każdym odcinku - a ostateczny wybuch na Amber pokazuje ją jedynie w złym świetle. Wrażenia nie poprawia ckliwa scenka z wysłaniem Amber prezentu, bo przez wydarzenia odcinka i niedopracowania scenarzystów Charlie traci wiele sympatii.
W końcu postanowiono uporać się z problemami Mike'a. Tutaj też brakuje konsekwencji, bo w poprzednim odcinku sprawiał wrażenie, że po jednej rozmowie z przyjaciółmi z Graceland całkowicie rozumiał swój problem, a teraz ukazano go tak, jakby tamte wydarzenia nie miały w ogóle miejsca. Trochę to niedopracowane, ale gdy już dochodzimy do walki Mike'a z nałogiem, jest mocno i emocjonująco. Może się podobać pomysł na pokazanie tych scen, choć nie jest on szczególnie odkrywczy. Szkoda jedynie, że Mike po przemianie w zdrowego Mike'a musiał zgolić brodę, bo z nią jest on bardziej przekonujący jako twardy agent.
[video-browser playlist="739391" suggest=""]
Wątek armeńskiej mafii nadal ma się dobrze i czuć w nim dopracowany pomysł od początku do końca. Rola Briggsa w tej historii jest pięknym pokazem tego, jak "Graceland" momentami staje się dwuznacznym serialem. Briggs balansuje na granicy pomiędzy dobrem a złem. I tutaj bardzo duże brawa za cliffhanger, którego nie dało się przewidzieć. Pozytywne zaskoczenie! Pozostaje pytanie - czy to Briggs zaplanował razem z porwanym, czy zrobił to bez jego wiedzy? A może agent FBI jest skorumpowany? Scena w jego biurze z Mikiem może sugerować coś więcej.
"Graceland" wciąga w 3. sezonie i zapewnia widzom wiele frajdy. Oby twórcy utrzymali ten poziom już do końca serii.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat