Grown-ish: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Grown-ish to oficjalny spin-off serialu Czarno to widzę. Kenya Barris udowodnia, że formuła najlepszego serialu komediowego może zostać z powodzeniem przełożona na bardziej młodzieżowe tony.
Grown-ish to oficjalny spin-off serialu Czarno to widzę. Kenya Barris udowodnia, że formuła najlepszego serialu komediowego może zostać z powodzeniem przełożona na bardziej młodzieżowe tony.
Pilot Grown-ish był emitowany w trakcie Black-ish. W nim też Zoey przeprowadziła się do college'u, gdzie stawiała swoje pierwsze kroki. Pierwszy pełnoprawny odcinek serialu to po prostu kontynuacja, czyli początek studenckiego życia bohaterki. Nie jest wskazane oglądanie poprzednika, a wszelkie powiązania są tak naturalnie wplecione, że mają sens i bawią bez znajomości wszystkich odcinków. Ta jedynie pogłębia odbiór, gdyż wiemy więcej o tym, kim jest Zoey, co ją ukształtowało i jak działa jej relacja z płaczącym Dre, który pojawia się w krótkim epizodzie.
Twórca seriali Kenya Barris utrzymuje spin-off w podobnym stylu, czyli stara się opowiadać o poważnych rzeczach w rozrywkowy, inteligentny i zabawny sposób. Oba odcinki pokazują to, z czym może się stykać każdy początkujący student. Pierwsze kroki w stronę dorosłości są pokazane mądrze, bardzo umiejętności i wiarygodnie. Najważniejsza jest jednak uniwersalność, bo problemy emocjonalne studentów na czele z Zoey są tak zaprezentowane, że każdy początkujący student na świecie może się z tym identyfikować. Zderzenie z rzeczywistością, strach, świadomość, że tak naprawdę nic się nie wie to takie elementy składające się na dojrzewanie podczas okresu studiów. Zmaganie się z różnymi rzeczywistymi przeciwnościami losu buduje w tych odcinkach duże emocje, które potrafią udzielić się podczas seansu. Pod tym względem dostajemy tę samą inteligentną formę jak w pierwowzorze, która potrafi mówić o poważnych sprawach w naprawdę kapitalnym stylu.
Odcinek częściowo inspiruje się filmem The Breakfast Club, budując grupę nietypowych bohaterów. Zoey poznaje kolegów i koleżanki, z którymi łączy ją ważna więź emocjonalna. Każdy z bohaterów jest przedstawiony w świetny sposób. Ma postacie nietypowe, wyraziste, na swój sposób wyjątkowe, które tworzą grupę, jakiej trudno było oczekiwać. Taką z potencjałem, w której od razu po 2 odcinkach możemy mieć kogoś, komu sympatyzujemy. Pod względem humorystycznym oraz dramatycznym, bo każdy ma swoją historię - ciekawą, wartą rozwoju i dobrze dopełniającą fabułę.
W pierwszych odcinkach nie brak humoru, do jakiego przyzwyczailiśmy się w Black-ish. Czasem jest to prześmiewcza satyra na rzeczywistość, w tym przypadku studencką, która perfekcyjnie bawi podczas imprezy. Tam też poznajemy krzywe spojrzenie na grupy społeczne, które częściowo są prawdziwe, częściowo trochę luźniej potraktowane dla celów humorystycznych. A takich momentów jest więcej, gdzie twórcy bawią nas dowcipem sytuacyjnym, dziwnościami nowych postaci czy świetnie rozpisanymi dialogami. A do tego przecież mamy Zoey, gdzie Yara Shahidi pokazuje, że jest w stanie sama pociągnąć cały serial, a potencjał jej postaci w Czarno to widzę był zaledwie liźnięty.
Grown-ish to świetnie rozpisany serial pokazujący dojrzałe spojrzenie na życie studenckie. Jest mądrze, zabawnie i ciekawie. Kenya Barris pokazuje, że formuła na inteligentny serial komediowy z wyrazistymi postaciami i ważną, uniwersalną tematyką może się sprawdzać w więcej niż jednej produkcji.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat