Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów powracają i choć pierwsze odcinki są znane niektórym fanom z uwagi na opublikowanie ich w 2015 roku w niedokończonej wersji, nie przeszkadza to w tym, by w końcu zobaczyć ukończone sceny. A przecież wątek o grupie klonów-komandosów to coś, czego fani serialu oczekują. I powinno to również trafić do wielbicieli Gwiezdnych Wojen. Niewątpliwie starsi fani poczują pewnie skojarzenia z grą Star Wars: Republic Commando z 2005 roku, w której wcielaliśmy się w oddział komandosów. A ci z oddziału 99, których poznajemy w odcinku, są tacy, jak można oczekiwać - nietypowi, specyficzni i wyraziści w osadzonym stereotypie.
Pierwsze cztery odcinki 7. sezonu skupiają się na klonach, a często właśnie tego typu odcinki były jednymi z najlepszych w historii Star Wars: The Clone Wars. Bez Mocy, bez Jedi, pełne skupienie na żołnierzach, ich rozterkach (świetna scena Rexa wspominającego Echo) i walce ramię w ramię. Nawet gdy są ukazane konflikty pomiędzy komandosami a zwykłymi klonami, czuć w tym wiele człowieczeństwa, którego chciałoby się więcej oglądać. Interakcje pomiędzy postaciami, budowanie szacunku w bitwie i dostrzeganie postaci z autorytetem to coś, co ten odcinek dobrze wykorzystuje, bo obserwujemy tworzenie się relacji, które będą procentować w dalszej części tej historii.
Oczywiście to nadal jest serial animowany w określonej konwencji, więc musimy cały czas pamiętać, że nie jest to produkcja stricte dla dorosłych fanów. Ta forma determinuje uproszczenia, naciągnięcia i inne detale, które są ściśle z tym związane: czy to forma walki klonów, czy to głupota droidów, czy też brak jakiegoś realnego zagrożenia dla życia bohaterów. Teoretycznie nie ma w tym nic złego, bo w tym aspekcie serial przyzwyczaił widzów do tego i każdy, kto oglądał Wojny Klonów, nie potraktuje tego jako wady. A bynajmniej nie jest to jakoś łopatologicznie prowadzone, a raczej w typowym stylu Dave Filoni stawia na rozrywkę, akcję i dynamikę. A tego w tym odcinku nie brakuje.
Oczywiście jest w tym intrygujący rozwój fabularny w związku z postacią Echo. Jak przeżył? Jak został wykorzystany przez Separatystów? Pytania rodzące się na końcu odcinka pokazują, że kolejne mogą być interesujące i emocjonujące. Dobry początek, choć mało porywający, ale na pewno obiecujący.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/