

Kroma fabularnie utrzymana jest mocno w baśniowej konwencji, choć w wykonaniu sporo poza tę estetykę wykracza. Z pozoru oczywista i przewidywalna, snuje piękną, choć miejscami surową, a nawet brutalną opowieść. I całość wypada z jednej strony przejmująco, z drugiej – zachwycająco. Niby mówi o oczywistościach, ale jednocześnie zdaje się przypominać nam o rzeczach ważkich i nadal boleśnie aktualnych. Czy możemy wierzyć rządzącym i ich przekazowi? Czy słowa, którymi jesteśmy na co dzień karmieni, odzwierciedlają prawdę, czy są zwyczajnie wygodne dla rządzących, konieczne dla utrzymania ich władzy i panującego status quo? To nie jest bynajmniej komiks o zabarwieniu politycznym – to z pewnością przede wszystkim baśniowa fantasy o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie i nieuleganiu tendencyjnemu spojrzeniu na otoczenie. Kwestionowanie tego, co uznane za oczywiste, jest niebezpieczne, może narazić nas na reperkusje. Ale z drugiej strony stanowi jedyną możliwą drogę do odkrywania. Do poszerzania wiedzy, do rozwoju.
To także opowieść o odmienności. Uczeniu się akceptowania tego, co inne, a co – przez swoją inność – może wzbudzać strach. Czasem uzasadniony, ale dużo częściej wynikający z niezrozumienia, z niewiedzy. Lorenzo De Felici nie ułatwia, nie kreuje opowieści aż do bólu oczywistej. Pozostawia przestrzeń dla interpretacyjnej dwuznaczności, nie zero-jedynkuje charakterologicznie bohaterów, przez co ogólny wydźwięk przypomina opowieści spod znaku legendarnego studia Ghibli. To z pewnością stanowi dla Kromy wartość dodaną.
Graficznie jest pięknie. Dopracowane kadry, balansujące pomiędzy czernią i bielą a olśniewającym kolorem plansz, cechuje graficzny pietyzm, nieco ciążący w kierunku mangowej kreski, ale z mocnym, europejskim jednak sznytem. Co daje bardzo ciekawą mieszankę i pozwala autorowi doskonale grać w obszarze opowieści barwą, która staje się niejako integralną – zważywszy na kontekst fabularny – częścią samej historii.
Ten niedługi komiks potrafi zachwycić, zauroczyć, ale i w wielu miejscach zasmucić. To jednak świadczy o sile jego przekazu – ten wachlarz emocji, który potrafi wzbudzić, i zgrabne zaimplementowanie w prostą wszak historię momentów zaskoczenia, zwrotów akcji.
Wspaniała opowieść, przepyszna baśń dla dorosłych, przypominająca nam o rzeczach, o których – w dorosłości – często zapominamy. Próbuje – w dużej mierze z powodzeniem – wzbudzić w nas ponownie dziecięcą wrażliwość. I chwała jej za to.
Poznaj recenzenta
Mariusz Wojteczek

