Lista marzeń - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 28 marca 2025Lista marzeń to nowa produkcja Netflixa z Sofią Carson w roli głównej. Czy ciekawy pomysł wystarczył do stworzenia dobrego, angażującego i przyjemnego filmu? Sprawdzam.
Lista marzeń to nowa produkcja Netflixa z Sofią Carson w roli głównej. Czy ciekawy pomysł wystarczył do stworzenia dobrego, angażującego i przyjemnego filmu? Sprawdzam.

Lista marzeń to nowy film Netflixa od Adama Brooksa. Twórca nie jest może ekspertem od reżyserii, ale w swoim dorobku ma wiele udanych scenariuszy do filmów familijnych i romantycznych – np. Francuskiego pocałunku lub Bridget Jones: W pogoni za rozumem. Tym razem scenariusz powstał przy współpracy z Lori Nelson Spielman, dla której jest to pierwsza pozycja w dorobku. W roli głównej występuje Sofia Carson, którą pod koniec 2024 roku można było obejrzeć w świątecznym hicie Netflixa, Kontroli bezpieczeństwa. Grała też w filmie romantycznym Purpurowe serca.
Historia przedstawia losy Alex (Sofia Carson), która pozornie ma wszystko, czego mogłaby chcieć – chłopaka i wygodną posadę w prosperującej firmie. Szczęście zostaje zburzone w chwili, gdy jej matka umiera, a spadek – wbrew przewidywaniom całej rodziny – nie przypada głównej bohaterce. Alex dostaje tylko enigmatyczne koperty z nagraniami, a także tytułową "listę marzeń", którą zrobiła, gdy była jeszcze nastolatką. Zapisane są na niej wszystkie rzeczy, które chciała osiągnąć w swoim życiu. Okazuje się, że pośmiertnie matka oczekuje odhaczenia wszystkich punktów – dopiero wtedy kobieta otrzyma swoją część spadku. A na to wszystko ma tylko rok.

Największą siłą Listy marzeń jest uniwersalność historii. Może nie każdy, ale na pewno wiele osób miało w życiu moment zawahania. Zastanawialiście się nad tym, czy to, co robicie w danej chwili, chcecie robić przez resztę swojego życia? Czy to przynosi Wam spełnienie i szczęście? Czy osoba, która jest obok, to ta, przy której chcielibyście opuścić ten świat? Lista marzeń nie prezentuje żadnego rozwiązania ani odpowiedzi. Potrafi jednak przemówić do oglądającego i zmusić go do refleksji. Nie jest to niezwykle głębokie dzieło okraszone psychologicznymi zagadnieniami, ale uniwersalność i morał pomogą mu dobrze się zestarzeć. Za kilka albo nawet kilkadziesiąt lat będzie równie aktualny, co w tej chwili.
Zaczęło się poważnie, ale Lista marzeń nie jest wcale dołująca. To bardzo przyjemny seans, który upływa w mgnieniu oka. Tempo jest szybkie, akcja dynamiczna, a świetne aktorstwo Sofii Carson to wisienka na torcie. Film Adama Brooksa ogląda się z czystą przyjemnością i zaangażowaniem. Jest to idealna produkcja na sobotni wieczór, przy której można się pośmiać, rozluźnić, ale też zastanowić nad paroma sprawami w życiu. Nie wszystkie refleksje dotyczące tej produkcji i jej motywów muszą być głębokie, ale jestem przekonany, że niektórym osobom pomogą w rozwiązaniu kilku spraw i problemów.

Ta prostolinijność fabuły i jej lekki ton są też powodami, dzięki którym Lista marzeń nie jest w stanie wspiąć się na wyżyny kinematografii i być "czymś więcej" niż po prostu luźną produkcją z ciekawym przekazem. To bardzo przewidywalna historia, która zawiera wszystkie możliwe klisze typowe dla komedii romantycznych. Cały motyw listy jest bardzo ciekawy i świeży, ale wszystko, co dzieje się później, można łatwo przewidzieć już na początku. Mamy typowego łobuza w ośrodku, w którym pomaga główna bohaterka, trójkąt (a raczej czworokąt) miłosny, ckliwe rozmowy o byciu sobą przy odpowiedniej osobie i wiele oklepanych motywów. Nie odbiera to jednak jakości tej produkcji. Wszystko to zostało dobrze przedstawione i wykonane. Opowieść angażuje (głównie za sprawą aktorstwa i chemii Sofii Carson z praktycznie każdym członkiem obsady), ale nie sprawia, że siedzimy jak na szpilkach w oczekiwaniu na kolejną scenę.
W pewnym momencie film przestaje skupiać się na liście. Szkoda, bo był to dla mnie najciekawszy element, który później został ograniczony do dynamicznego montażu. Byłem ciekaw drogi i przeżyć głównej bohaterki w trakcie zmieniania swojego życia na lepsze. Niestety widz w tym nie uczestniczy, a jedynie ogląda konsekwencje zrobienia niektórych rzeczy. Lista marzeń koncentruje się wówczas na wątku romantycznym i porzuca ciekawsze tematy kosztem klisz i typowych rozwiązań fabularnych. Całość pod koniec znacznie przyspiesza, co pozostawia pewne poczucie niedosytu.

Lista marzeń z Sofią Carson to dobra propozycja na wieczór. Gwarantuje emocje, przemyślenia, a także prostą, dobrą zabawę i relaks. Nie jest to żadna branżowa rewolucja, ale to film, który być może zmieni czyjeś życie.
Poznaj recenzenta
Wiktor Stochmal


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1964, kończy 61 lat
ur. 1954, kończy 71 lat
ur. 1939, kończy 86 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1988, kończy 37 lat

