Małpi biznes - sezon 1, odcinki 7-8 - recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2024W dwóch najnowszych odcinkach Małpiego biznesu akcja przyspieszyła, dzięki czemu serial odzyskał nieco wigoru. Jednak wciąż trochę brakuje do brawurowego początku sezonu.
W dwóch najnowszych odcinkach Małpiego biznesu akcja przyspieszyła, dzięki czemu serial odzyskał nieco wigoru. Jednak wciąż trochę brakuje do brawurowego początku sezonu.
Odświeżająco na Małpi biznes podziałały dobre sceny akcji, które nie tylko emocjonowały, ale też bawiły. W siódmym odcinku doszło do strzelaniny z Mendezem, który nie chciał tanio sprzedać skóry Yancy'emu. Ranny został Ro, który chwilę wcześniej przepraszał przyjaciela w sympatycznej scenie. Swój moment miał też Donald, który niespodziewanie powrócił do historii. Z kolei na początku ósmego epizodu do domu Andrew wtargnęły zbiry, które nasłał agent nieruchomości. Przez chwilę ta nierówna walka trzymała w napięciu, ale zaraz potem śmieszyło to, że okazali się nimi ludzie Pestova. Tu też nie zabrakło przeprosin. Dzięki temu, że te sceny pojawiły się w początkowej fazie odcinków, to z lepszym nastawieniem oglądaliśmy pozostałe wątki.
W obu epizodach sporo czasu poświęcono Smoczej Królowej, u której wygrała chciwość. Dała się przekupić Nickowi i Eve, a co gorsza złamała serce Ya-Ya, mówiąc, że nie wierzy w żadne klątwy ani magię, którą rzekomo posiada w sobie. Trochę to smuciło, ponieważ babcię to mocno dotknęło – L. Scott Caldwell dobrze przekazała emocje na ekranie. Natomiast wątek Gracie na wyspie rozczarowuje. Opuściła ją aura tajemniczości, sceny ze Striplingami nie porywają, a romans z Eggiem nie angażuje. Tylko narrator sprawia, że jej historia jeszcze trochę ciekawi, dzięki temu, że wyjawia myśli bohaterów i komentuje wydarzenia z offu.
Z kolei wątek Bonnie nie przestaje być absurdalny. Bohaterka postanowiła wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, ponieważ dokonała się w niej zmiana. Ale tak groteskowo jest to pokazane, że raczej nie bawi. Przynajmniej narrator potrafi wyciągnąć z tego nieco humoru. Natomiast zaskoczyło to, jak Bonnie wysadziła w powietrze dom na sprzedaż od agenta nieruchomości. Było to niespodziewane, ale i tak nie przysporzyło jej to sympatii. Wydawała się jeszcze bardziej niezrównoważona, a do tego zaczęła po prostu irytować.
Niezawodny w dostarczaniu humoru jest oczywiście Yancy, któremu buzia się nie zamyka. I dobrze! Vince Vaughn trzyma w ryzach ten serial pod względem komediowym. A scena w restauracji, gdy postanowił ją zamknąć ze względu na szczury, była prześmieszna. Żarty o cywilizacji tych gryzoni były komiczne!
Natomiast Neville z odcinka na odcinek odgrywa coraz mniejszą rolę w fabule. Niemal przestał się liczyć. Trochę szkoda, bo początkowo jego wątek z małpką interesował. Z drugiej strony to dało możliwość, aby zabłysnęła Rosa, która rzuciła pracę, angażując się w związek z Yancym. Ale jest między nimi dobra chemia, więc każda wspólna scena wzbudza pozytywne odczucia. Jako agentka pod przykrywką też wypada dobrze. Z kolei trochę spowszedniały sceny Nicka i Eve, które już mniej bawią. Ale za to Meredith Hagner wciąż jest kapitalna w swojej roli. To postać, którą kochamy nienawidzić.
To były dwa dobre odcinki, które się nie dłużyły, a do tego nie brakowało w nich humoru. Tym razem w ósmym epizodzie nie zastosowano cliffhangera jak wcześniej, gdy porwano Gracie czy wtedy, gdy zbiry zakradały się do domu Yancy'ego. Teraz końcówka miała charakter zapowiedzi: nadchodzącej burzy – dosłownie i w przenośni. Miejmy nadzieję, że huragan podniesie poziom emocji, wyciągając fabułę z lekkiego zastoju. Pozostały dwa odcinki do końca sezonu, więc to najwyższy czas, aby doszło do bezpośredniej konfrontacji między postaciami, a akcja nabrała rozpędu!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat