Małpi biznes - sezon 1, odcinek 9 - recenzja
Data premiery w Polsce: 2 października 2024W dziewiątym odcinku nastąpiła kumulacja wydarzeń, które dostarczyły sporo humoru i akcji. Jednak w oczy rzucało się wiele niedociągnięć.
W dziewiątym odcinku nastąpiła kumulacja wydarzeń, które dostarczyły sporo humoru i akcji. Jednak w oczy rzucało się wiele niedociągnięć.
To już przedostatni odcinek Małpiego biznesu, więc nadszedł czas bezpośrednich konfrontacji między postaciami. Najciekawszą była ta Yancy’ego ze Striplingami, w której Nick groził mu bronią. Miała ona komiczny przebieg, gdy detektyw próbował osłonić się pieskiem, którego Eve kocha bardziej niż swojego męża. Poza elementem komediowym w scenie rosły emocje i napięcie, gdy kobieta naciskała na Nicka, a Yancy był w coraz gorszej sytuacji. Każdy scenariusz był tu możliwy, choć raczej mało kto mógł przewidzieć, że zakończy się dźgnięciem jednorękiego mężczyzny wędką przez Neville’a. To było tragikomiczne.
Zabawna była też scena, w której Rosa opowiadał o tym, jak udało jej się uciec przed Eggiem. Ta opowieść akurat swoim przebiegiem nie zaskakiwała, bo wcześniej widzieliśmy, jak Andrew podrzucił jej broń. Jednak sposób jej opowiedzenia był pełen humoru. Czasem do udanej sceny wystarczy dobra aktorka, pomysł i niezły montaż.
Od początku serialu chwaliłam chemię Yancy’ego i Rosy, ale gdy przyszło do bardziej dramatycznych momentów, to wypadły one po prostu sztywno. Aktorzy (Vince Vaughn i Natalie Martinez) nie podołali zadaniu, aby scena rozstania przy pomoście wyszła choć trochę przekonująco.
Osobnym torem szedł wątek Gracie. Co prawda jej droga krzyżowała się chwilami z resztą bohaterów, ale skupiono się przede wszystkim na jej przemianie w Smoczą Królową. Na pewno zaskoczyła scena, w której rozmawiała z kobietą na cmentarzu, prawdopodobnie jej zmarłą matką. W końcu objawiło się nam trochę magii, gdy ta niespodziewanie zniknęła. To było całkiem emocjonujące, dzięki dobrze grającej Jodie Turner-Smith. Z kolei nie jestem przekonana co do końcówki odcinka, w której skonfrontowała się z Eve w strugach deszczu i z szalejącym huraganem w tle. Może twórcy naoglądali się X-Menów i Storm, więc zamarzyła im się taka nieco nadprzyrodzona scena ze Smoczą Królową. Z jednej strony to fajny pomysł, bo jednak Gracie w tej złowrogiej formie jest dość przerażająca, ale z drugiej zbliżało się to do granicy kiczu. Sekwencja ostatecznie wybroniła się, dzięki dobrej grze aktorek i znośnym efektom specjalnym.
Odnosiłam wrażenie, że twórcy grali trochę na czas. Tak, aby dociągnąć do 40 minut, zapychając odcinek różnymi mniej ważnymi wątkami pomiędzy tymi istotnymi dla fabuły. Taką funkcję pełniła historia Bonnie, która jest kompletnie idiotyczna. Miejmy nadzieję, że mamy ją z głowy, dzięki temu, że uciekła z więzienia wraz ze strażnikiem.
W związku ze zbliżającym się huraganem w odcinku zastosowano wiele efektów wizualnych, które można określić jako średniej jakości. O ile niebo wyglądało w większości ujęć całkiem naturalnie, to samolot oraz wzburzone morze nie prezentowały się zbyt dobrze. Efekty specjalne też nie imponowały, bo jednak próby stworzenia atmosfery zbliżającego się huraganu wyglądały sztucznie. Nie czuło się niebezpieczeństwa. Nie podobały mi się też sceny udające wieczór, które w rzeczywistości były kręcone w dzień, tylko nałożono filtr na kamerę. Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy tak się dzieje w tym serialu. Do tego w wielu momentach można było dostrzec wpadki montażowe i błędy, których nie dało się już zignorować. Rozumiem, że to jest tylko serial, w którym zapewne większość pieniędzy idzie na gażę dla Vince’a Vaughna, ale ten odcinek chwilami wyglądał tanio. Niedociągnięć było po prostu zbyt dużo.
Dziewiąty odcinek miał kilka zabawnych scen, które śmieszyły, a do tego nie brakowało w nich dynamicznej akcji. Odczuwałam również duży pośpiech – zarówno w tempie wydarzeń, jak i w realizacji. W efekcie pojawiły się pewne zgrzyty i widoczne niedociągnięcia. Oczywiście to tylko lekka, czarna komedia, więc poprzeczka wymagań nie jest wysoko postawiona. Mimo wszystko w pierwszej części sezonu mniej rzucały się te niedoskonałości w oczy. Najważniejsze, że serial wciąż dostarcza dobrej rozrywki, a sam epizod też był w porządku. Oby tylko finał serii był bardziej dopracowany, aby nic nie odwracało uwagi od dobrej zabawy.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat