Miłość ma różne oblicza
Prawdziwa miłość jest największą magią na świecie. Potrafi złamać każdą klątwę, pokonać każde przeciwności, połączyć przeznaczone sobie osoby. Czy to jednak rzeczywiście prawda?
Prawdziwa miłość jest największą magią na świecie. Potrafi złamać każdą klątwę, pokonać każde przeciwności, połączyć przeznaczone sobie osoby. Czy to jednak rzeczywiście prawda?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy Once Upon a Time w drugim sezonie znacznie spuścili z tonu. Poziom opowiadanej historii nie porywa tak, jak dawniej, co zresztą potwierdza obecny odcinek. Można się nawet pokusić o dosyć metaforyczne stwierdzenie, że serial nie jest już tak magiczny. Kiedyś magię i bajkowość można było poczuć praktycznie w każdym epizodzie, a teraz dobrze jest, jeśli poczujemy ją w chociażby kilku scenach.
Losy Śnieżki i Księcia, które były osią fabularną i kołem napędowym pierwszego sezonu, teraz zupełnie nie wciągają. Wątki z nimi związane wyglądają jak słaby dodatek, który został na siłę wciśnięty. Mary Margaret drażni swoją naiwnością, poczuciem winy i zagubieniem, natomiast David to cień dzielnego, nieugiętego bohatera stawiającego opór wszelkim przeciwnościom. Dołączając do tych dwóch postaci wątek "szczęśliwej rodziny", który jest z nimi związany, otrzymujemy całkiem zgrabne połączenie. Szkoda tylko, że mało interesujące i zupełnie bezbarwne. Jedynym plusem zdaje się być powiększenie familii w ostatnich odcinkach o pana Golda i biologicznego ojca Henry’ego. To jednak zdecydowanie za mało, aby na powrót zainteresować widza do niedawna głównymi bohaterami.
[image-browser playlist="" suggest=""]©2013 ABC Studios
Zgoła odmiennie jawi się natomiast pan Gold aka Rumpelstilskin oraz Belle. Robert Carlyle niezmiennie wzbudza falę pozytywnych emocji, kiedy tylko pojawi się na ekranie. Wątek miłosny związany z wyżej wymienionym postaciami jest dużo bardziej interesujący niż Śnieżki oraz Księcia, czy też każdej innej pary w serialu. Cała wyjątkowość relacji Belle z Rumpelstilskinem polega na tym, że teoretycznie tych dwoje bohaterów nie powinno być razem. Są oni od siebie różni jak dzień i noc, ale dlatego tak fenomenalnie na siebie oddziałują. Ponadto ich miłosne perypetie są prowadzone w iście nieszablonowy sposób, co zresztą zostało potwierdzone w obecnym odcinku. Kto bowiem przypuszczał, że piękniejsza połówka może przejść na ciemną stronę? Przecież jeszcze pięć minut przed finałową sceną odcinka oglądaliśmy zgrabne odwołanie do innego wydarzenia, kiedy to dziewczyna wypowiedziała jakże miłe słowa, tak bliskie sercu pana Golda. Chyba nie tylko ja wtedy pomyślałem: prawdziwa miłość zwycięża znowu! Tym samym później mogłem ulec na krótką chwilę pozytywnemu zaskoczeniu, kiedy sytuacja obróciła się o 180 stopni. I choć zapewne kiedyś miłość ich połączy, to najciekawsze jeszcze przed nami, zanim ujrzymy słynny napis: "Żyli długo i szczęśliwie". Z nieskrywaną niecierpliwością oczekuję dalszych losów tych postaci, bowiem obecnie jest to dla mnie wątek numer jeden w Once Upon a Time.
Równie wielką nadzieję pokładam w nowych bohaterach, którzy niedawno przybyli do Storybrooke. Co prawda na chwilę obecną ich wątki rozwijają się w dosyć wolnym tempie, jednak wydaje się, że scenarzyści dopiero przygotowują sobie grunt pod właściwą akcję związaną z Tamarą i jej wspólnikiem. Liczę, że sporo namieszają w życiu głównych bohaterów, kiedy już na dobre się rozkręcą.
[image-browser playlist="" suggest=""]©2013 ABC Studios
Zupełnie natomiast nie przekonuje mnie obecny wątek główny, czyli planowany powrót Śnieżki wraz z rodziną do Zaczarowanego Lasu w ramach ucieczki od problemów i chęci niejako zadośćuczynienia popełnionych czynów. Trudno jest co prawda wyrokować, jak zostanie to rozegrane i jak się finalnie skończy, bowiem Regina już zaciera ręce, aby pokrzyżować im plany. Na tę chwilę wydaje się to bardzo nietrafiony pomysł. Jak bowiem wiemy, zaczarowanej krainy ocalała tylko nieznaczna część, a i wcześniejszy pobyt Emmy z jej matką tam nie wypadł zbyt dobrze. Tym bardziej się obawiam, co by mieli oni tam robić większą grupą. Trudno sobie wyobrazić, żeby losy potoczyły się w bajkowy sposób, tak jak ma to miejsce w retrospekcjach. Lepiej, żeby zostało tak, jak jest obecnie. Byłoby bardzo smutno, gdyby wspomnianych retrospekcji nagle zabrakło, a Zaczarowany Las trzeba by było oglądać "w czasie rzeczywistym".
Once Upon a Time w drugim sezonie prezentuje bardzo nierówny, przeciętny poziom. Bez wątpienia na plus wypadają wizyty w bajkowym świecie, bohaterowie drugoplanowi czy też pan Gold i Belle. Zawodzą natomiast postacie dotychczas pierwszoplanowe, które ciągnęły tę produkcję i wątki główne z nimi związane. Prawda jest taka, że z jednej strony widz może odczuwać chęć zaniechania oglądania z serialu, z drugiej jednak - widzi nadzieję i ma w głowie, jak to magicznie było w pierwszym sezonie, mając nadzieję, że bajkowość wkrótce powróci do serialu.
Źródło: fot. ©2013 ABC Studios
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat