Mistrzowie seksu
Przyznaję, że Masters of Sex to premiera, na którą czekałam najbardziej. Stacja Showtime wzięła na warsztat temat tak kontrowersyjny i odważny, że w tym wypadku nie było mowy o żadnych półśrodkach, a efekt końcowy mógł wyjść albo zachwycająco, albo tragicznie. Z przyjemnością donoszę - Masters of Sex urzeka.
Przyznaję, że Masters of Sex to premiera, na którą czekałam najbardziej. Stacja Showtime wzięła na warsztat temat tak kontrowersyjny i odważny, że w tym wypadku nie było mowy o żadnych półśrodkach, a efekt końcowy mógł wyjść albo zachwycająco, albo tragicznie. Z przyjemnością donoszę - Masters of Sex urzeka.
Zanim wsiąknie się w fabułę, pozna bohaterów i doceni świetne dialogi, serial musi ująć pierwszym wrażeniem. I tutaj Masters of Sex wygrywa już na samym starcie. Przepiękne charakteryzacje, cudowna muzyka, wspaniałe scenografie, niezwykła dbałość o szczegóły - produkcja Showtime to wizualna perełka, w której można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Sam klimat lat 60. oddany zostaje znakomicie - jest ślicznie, elegancko, subtelnie i uroczo. A co ważniejsze, poradzono sobie także z ukazaniem obyczajowości tamtych czasów, prezentując zmagających się z nią głównych bohaterów.
Ekipa odpowiedzialna za casting w Masters of Sex zasługuje na głębokie ukłony. Lizzy Caplan jest wprost fenomenalna i nie wyobrażam sobie, by w roli Virginii Johnson mógł wystąpić ktoś inny. Jej naturalność, świeżość, urocza bezpretensjonalność i doskonały warsztat aktorski sprawiają, że chciałoby się jej na ekranie więcej i więcej. Tak samo zresztą jest z Michaelem Sheenem, którego profesjonalizm budzi ogromne wrażenie. Razem z Lizzy tworzą niesamowity, wręcz idealny duet, w którym jest wszystko, co potrzebne: chemia, pasja, czarowanie spojrzeniem, świetny humor, wzajemna intuicyjność reakcji. Dawno w serialu nie było tak naturalnej pary aktorów, którzy pasują do siebie w stu procentach, a obserwowanie ich interakcji jest prawdziwą przyjemnością.
Scenarzyści z dużym wdziękiem poruszają się po tematyce, która stanowi siłę napędową fabuły. Uspokajam wszystkich, którzy sądzili, że Showtime przygotowuje wulgarne i niesmaczne serialowe porno - w odcinku premierowym nie przesadzono nawet w jednym momencie. Wszystkie sceny erotyczne (wcale nie zaprzeczam temu, że było ich wiele) zostały rozpisane po mistrzowsku - z nutą humoru, świetnymi, mądrymi dialogami i dozą nagości, która nikogo w telewizji kablowej już nie wzrusza. Nie jest też tak, że do epizodu wpakowano absurdalną ilość seksu i erotyki bez żadnego konkretnego powodu. Każda scena ma swoje uzasadnienie w fabule, jest dopracowana i zaprezentowana w ujmujący sposób.
[video-browser playlist="634928" suggest=""]
Obawiałam się, że Masters of Sex może cierpieć na brak porządnego researchu, a faktyczny wątek pierwszych oraz rewolucyjnych badań nad ludzką seksualnością zostanie potraktowany po macoszemu i będzie stanowić tylko usprawiedliwienie dla często pojawiającej się erotyki. Zdecydowanie tak nie jest, a twórcy doskonale zdają sobie sprawę z ciążącej nad nimi odpowiedzialności. Już w premierowym odcinku stawiane są mądre pytania, na które bohaterowie poszukują odpowiedzi. Przy tym wszystko odbywa się bardzo naturalnie, bez niepotrzebnej nachalności, bez sądów moralnych i nudnych, naukowych wywodów. Wspaniałe jednak jest to, że po seansie odcinka naprawdę można się wiele dowiedzieć, bo naukowe fakty podano w tak zgrabny sposób, że praktycznie samoistnie przenikają do świadomości widza.
Na razie trudno powiedzieć coś więcej o osobistych wątkach i relacjach bohaterów. Ufam, że Masters of Sex nie podąży przewidywalnymi ścieżkami i oszczędzi nam banału oraz melodramatu. Niestety wątek Mastersa i jego małżeństwa niebezpiecznie się ku temu zbliża, a końcówka odcinka sugeruje, że unoszący się w powietrzu romans może być częścią problemu. Więcej będzie można powiedzieć dopiero w miarę emitowania kolejnych epizodów, bo premiera skupia się na tym, co najważniejsze - ukazaniu backgroundu badań, które zrewolucjonizowały sposób myślenia o seksie.
Mało jest w telewizji takich seriali. Seriali, które autentycznie poszerzają horyzonty, które ważne tematy prezentują bez patosu, z humorem, ale i w bezkompromisowy sposób. Ludzka seksualność to temat, który fascynuje, ale jednocześnie zawstydza i żenuje zbyt wielu. Masters of Sex odrzuca pruderię, fałszywą skromność i mówi otwarcie o sprawach, o których milczano zdecydowanie zbyt długo. Robi to w sposób szczery, niezwykle przemyślany i wyważony, nie szafując kontrowersyjnymi scenami i doceniając powagę tematu. W pewnym momencie serial na pewno przekroczy pewne granice, jednak o to jestem spokojna - zrobi to odważnie, ale zachowując wdzięk, subtelność i dobry smak. Już premiera pokazała, że dokładnie tego możemy się spodziewać.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat