Ms. Marvel - sezon 1, odcinek 3 - recenzja
3. odcinek Ms. Marvel odpowiedział na masę pytań, ale też sprowokował kolejne. Geneza mocy serialowej Kamali Khan i Inhumans to dwa tematy, które będą źródłem dyskusji przez następny tydzień.
3. odcinek Ms. Marvel odpowiedział na masę pytań, ale też sprowokował kolejne. Geneza mocy serialowej Kamali Khan i Inhumans to dwa tematy, które będą źródłem dyskusji przez następny tydzień.
3. odcinek Ms. Marvel na pewno wzbudzi sporo kontrowersji. Wreszcie dostaliśmy to, na co czekało wielu fanów – czyli wyjaśnienie, skąd pochodzą moce Kamali Khan. I stało się jasne, że pod tym względem serial zdecydowanie będzie odbiegał od materiału źródłowego. Wygląda na to, że po porażce Inhumans nikomu nie spieszy się, by wprowadzić rasę nieludzi do MCU. Skoro już sama zmiana w nadludzkich umiejętnościach bohaterki nie spodobała się fanom komiksów, to kolejna modyfikacja może wywołać następną falę niezadowolenia.
Ten epizod serialu z pewnością miał najpoważniejszy ton ze wszystkich do tej pory. Kamala Khan dość szybko z ekscytacji nad nowymi mocami przeszła do konkluzji, że bycie superbohaterką wcale nie jest takie fajne, jak może się wydawać. Ten wątek był także dość ważną częścią jej komiksowej serii Marvela. Tak jak wspomniałam we wcześniejszej recenzji, przypomina trochę zmagania Petera Parkera, granego przez Toma Hollanda. W końcu pomiędzy Spider-Man: Homecoming a Spider-Man: No Way Home bohater przeszedł długą drogę od fana do superbohatera, który zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka ciąży na barkach herosów. I choć zdaję sobie sprawę, że w przypadku Ms. Marvel także musiało dojść do takiej przemiany, to trochę żałuję, że stało się to tak szybko. Wydaje mi się, że trochę za mało czasu spędziliśmy z tą Kamalą Khan, która nie może doczekać się Avengerconu i przejmuje się popularnością w szkole.
W 3. odcinku Ms. Marvel dowiedzieliśmy się, skąd pochodzą moce nowej superbohaterki MCU. I tak jak mówiły niektóre plotki przed premierą serialu, twórcy zdecydowali się zrobić z niej dżina, a nie członka Inhamans. Już można zobaczyć, że ta zmiana wywołała spore dyskusje w Internecie. Oczywiście, wciąż jest szansa na to, że po prostu okłamano bohaterkę (albo grupa przyjęła tę nazwę z braku innej) i produkcja skręci w innym kierunku. Jednak zakładając, że to prawda, na razie nie cieszy mnie ta decyzja. Ms. Marvel było chyba najlepszą szansą na odkupienie Inhumans i wplątanie ich w MCU. Poza tym potencjalnie może to skomplikować origin bohaterki.
Chcę zobaczyć, jak to się rozwinie w następnych epizodach, zanim wydam ostateczny werdykt. Jest jednak coś, co warto poruszyć już teraz – mianowicie strategię matki Kamrana. Jej grupa naprawdę długo czekała na powrót do domu i doszła do momentu, w którym zyskała sympatię i zaufanie Kamali. Wydawało mi się to dość niezrozumiałe, że musieli zaatakować ją wtedy, gdy dziewczyna właściwie zgodziła się im pomóc. Jasne, byli niecierpliwi, ale do tego stopnia, by ryzykować aż tak wiele? O wiele bardziej rozsądna byłaby rozmowa z nastolatką i rozwianie jej wątpliwości. Nawet jeśli uważali ją za potomkinię zdrajczyni, to mogli udawać jej przyjaciół trochę dłużej. Całe to przedstawienie, że są tu dla niej, było zupełnie bezsensowne. W dodatku zaatakowanie Kamali na ślubie, wśród tylu świadków? Cały ten wątek był po prostu rozczarowujący.
To, co podobało mi się w tym epizodzie, to przedstawienie mocy Kamali, szczególnie sekwencja w kuchni. Odpychanie się pod stołami, pancerz z energii, wielka pięść rozgramiająca przeciwników – walki w tym serialu mogą być naprawdę kreatywne. Poza tym 3. odcinek po raz kolejny udowodnił, że mocną stroną Ms. Marvel są relacje pomiędzy bohaterami. Takie drobne gesty (np. matka Kamali opatrująca jej stłuczenie) są naprawdę piękne. Doceniam też fakt, że fabuły nie nakręcają głupie nieporozumienia, jak to często bywa w serialach młodzieżowych. To, że Bruno dopiero po czasie mógł powiedzieć przyjaciółce o swoim sukcesie, zostało pomiędzy nimi po prostu wyjaśnione.
Najnowszy odcinek Ms. Marvel był niezły, ale nie podekscytował mnie tak, jak zrobiły to poprzednie. Naprawdę lubiłam klimat i energię dwóch pierwszych epizodów. Bardzo szybko opuściliśmy szkołę Kamali i zrobiło się poważnie. Ta cała dramatyczna strona trochę lepiej by wybrzmiała, gdybyśmy mieli czas poznać tę postać, zanim przytłoczyły ją nowe moce. Na szczęście to wciąż bardzo dynamiczna i ciekawa produkcja, z ogromnym potencjałem – i miejmy nadzieję, że całe zamieszanie z dżinami tego nie zepsuje.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat