Noc jest ciemna i pełna strachów
Data premiery w Polsce: 29 kwietnia 2013Poprzedni odcinek Gry o Tron pełen był emocjonujących wydarzeń, ukoronowanych fantastyczną końcówką. Na półmetku serial odrobinę zwalnia, wyrównując oddech, ale ani przez chwilę nie traci na atrakcyjności, budując podwaliny pod czekające nas dalsze wydarzenia.
Poprzedni odcinek Gry o Tron pełen był emocjonujących wydarzeń, ukoronowanych fantastyczną końcówką. Na półmetku serial odrobinę zwalnia, wyrównując oddech, ale ani przez chwilę nie traci na atrakcyjności, budując podwaliny pod czekające nas dalsze wydarzenia.
Wszystkich, którzy narzekali po mało satysfakcjonującej walce Jaimiego i Brienne, powinna zadowolić scena otwarcia odcinka. Sandor Clegane w walce o życie musi zmagać się nie tylko z Berickiem Dondarrionem, ale także z własnym strachem. Rzadko w świecie Westeros dane jest widzom obserwować porządnie zrealizowaną potyczkę, także scena ta cieszy tym bardziej. Szczególnie, że jej finał będzie miał w przyszłości swoje konsekwencje. Zresztą wszystkie sceny z udziałem Bractwa bez Chorągwi zostały świetnie rozpisane i tak też zagrane, w czym duża zasługa wcielającej się w rolę Aryi, Maisie Williams.
Nareszcie trochę więcej czasu na ekranie dostał Jon Snow, który nadal musi zabiegać o zaufanie dzikich, jednocześnie zmagając się z samym sobą. Jego sceny z Ygritte rysują postać, której motywy i działania w jakiś sposób zostaną naznaczone przez dziką kobietę. Brakuje jednak ukazania głębszych zmian, zachodzących w charakterze tego bohatera, będących efektem zetknięcia się ze skomplikowaną kulturą dzikich, zmian które sprawiłyby, że jego serialowa kreacja przestałaby być tak jednowymiarowa. Sceny za Murem zostały potraktowane po macoszemu, brakuje im książkowego rozmachu, skomplikowanego i rozbudowanego tła dla dziejących się tam wydarzeń, także tych, które dopiero nadejdą.
[image-browser playlist="591904" suggest=""]
©2013 HBO
Zdecydowanie lepiej jest w Harrenhal, gdzie Jaime w rozmowie z Brienne wyjawia historię pochodzenia swojego niehonorowego przydomka. Stawia ona Królobójcę w innym niż dotychczas świetle, a wszystkim, którzy zdążyli osądzić jego zachowanie, każe zrewidować swoje przekonania. Po raz pierwszy mieliśmy okazję obserwować ser Jaimiego tak odsłoniętego, pełnego goryczy, pragnącego być kimś więcej niż tylko wiarołomcą bez honoru. Ta doskonale zrealizowana scena cechowała się większą intymnością, niż niejedna erotyczna wstawka, którymi tak chętnie raczą nas twórcy. Nić sympatii łącząca Jaimiego i Brienne umacnia się z każdym odcinkiem i wspaniale będzie móc obserwować dalszy rozwój ich relacji.
W "Kissed by Fire" pokazano także inną twarz Robba Starka, który po raz kolejny musi zmagać się ze zdradą oraz podejmować trudne, ale własne decyzje i liczyć się z ich konsekwencjami. Syn okazuje się godzien nazwiska ojca, kiedy samodzielnie wymierza karę za zdradę. Traci jednak sporo ze swej królewskiej dostojności, gdy plany wojenne zdradza uroczej żonie, której jedynym - jak do tej pory - zadaniem, jest patrzeć na swojego przystojnego męża oczami pełnymi uwielbienia. Plany Robba Starka są jednak śmielsze niż można było przypuszczać, a ich finał poznamy już niedługo.
[image-browser playlist="591905" suggest=""]
©2013 HBO
Nie mniej ciekawie jest w Królewskiej Przystani, gdzie Tyrellowie nadal snują sekretne plany wobec Sansy Stark. Lady Olenna wraz z młodą królową nie doceniły jednak swojego przeciwnika. Tywin Lannister, z drobną pomocą Littlefingera, nie zamierza pozwolić Tyrellom na spiskowanie tuż pod jego nosem. Ma swoje własne zamiary, zarówno wobec Sansy, jak i własnych dzieci. Wspaniale zrealizowana końcowa scena pozwala aktorom odgrywającym postacie Cersei, Tyriona i Tywina wznieść się na aktorskie wyżyny.
Na zakończenie warto wspomnieć o wydarzeniach rozgrywających się na Smoczej Skale, gdzie Stannis Baratheon nadal liże rany po sromotnej klęsce, jakiej doznał w bitwie nad Czarnym Nurtem. Twórcy jakby celowo wskazują na to, jak osamotniony jest Stannis, mający u boku żonę, która stała się niezrównoważoną fanatyczką religijną i córkę, z którą ciężko jest mu nawet rozmawiać z uwagi na zeszpeconą w wyniku choroby twarz. Zgodnie z zamiarem twórców dziewczynka budzi litość i żal, a odgrywająca jej postać Kerry Ingram spisuje się doskonale, choć brakuje u jej boku książkowego błazna, Plamy.
Na półmetku Gra o Tron spisuje się całkiem nieźle, skupiając się przede wszystkim na ukazaniu rozwoju poszczególnych postaci i zachodzących między nimi relacji. Nie wszystkie sceny ogląda się z takim zainteresowaniem, jak te w Harrenhal, wszystkie jednak mają swoje znaczenie dla całej historii. Historii, na której dalszą część czekam z niecierpliwością.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapPoznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat