Ona, on i cała reszta
Trophy Wife nie jest serialem odkrywczym i korzysta ze sprawdzonego schematu. Ona - młoda, ciesząca się życiem i szalejąca dziewczyna - poznaje dojrzałego, czarującego, starszego faceta i zakochuje się. Spotkanie jest zabawne, spontaniczne, niespodziewane. Para ląduje w szpitalu i nagle okazuje się, że mężczyzna marzeń ma dwie byłe żony i trójkę dzieciaków. Brzmi znajomo? Bo i znajome jest. Ale przy tym zabawne.
Trophy Wife nie jest serialem odkrywczym i korzysta ze sprawdzonego schematu. Ona - młoda, ciesząca się życiem i szalejąca dziewczyna - poznaje dojrzałego, czarującego, starszego faceta i zakochuje się. Spotkanie jest zabawne, spontaniczne, niespodziewane. Para ląduje w szpitalu i nagle okazuje się, że mężczyzna marzeń ma dwie byłe żony i trójkę dzieciaków. Brzmi znajomo? Bo i znajome jest. Ale przy tym zabawne.
Kate to młoda i przebojowa dziewczyna. Na jednej z imprez karaoke, na którą poszła ze swoją najlepszą przyjaciółką, poznaje Brada, swoją bratnią duszę. Przypadkowo rozbija mu nos, przez co wspólnie lądują na pogotowiu. Rozmowa idzie dobrze, oboje są sobą wyraźnie zauroczeni, dopóki nie pojawia się pani doktor - była żona Brada... wraz z drugą byłą żoną i trójką dzieci, w tym jednym adoptowanym. Tym sposobem główna bohaterka trafia w sam środek oka cyklonu, zadając sobie pytanie: co ja właściwie tu robię?!
Przenosimy się w czasie, gdzie widzimy Kate próbującą uporać się ze wszystkim czynnościami idealnej żony i gospodyni domowej. Śniadanie przypalone, córka w okresie buntu dojrzewania, syn zafascynowany wszystkim dookoła i mały, adoptowany, sześcioletni geniusz. Do tego dwie żony: jedna dystyngowana, zblazowana i zmanierowana lekarka, druga - dziecko kwiatów, hipiska, wierząca w reiki i zdrową żywność. To nie może się udać.
[video-browser playlist="635174" suggest=""]
A jednak się udaje, bo Trophy Wife to fajny, lekki, zabawny serial. Perypetie rodzinne niczym w "Pełnej chacie" są autentycznie śmieszne i mimo że korzystają ze sprawdzonych schematów, to dają sporo frajdy. Duża w tym zasługa dobrych dialogów, zabawy kliszami, żartów sytuacyjnych i autentycznego uroku osobistego Malin Akerman. Znana z ról przede wszystkim nieporadnych blondynek lubiących dobrą zabawę, sprawdza się w tej roli idealnie. To, co widzieliśmy w "Dziewczynie z moich koszmarów", tutaj jest delikatniejsze, a jednak powtarza się trochę. Kate w wykonaniu Malin jest nieodpowiedzialna, szalona, a jednocześnie bardzo starająca się odnaleźć w nowej sytuacji. Próbuje przypodobać się dzieciakom, jak chociażby podczas ochrony córki przed jej matką, kiedy zamiast wody wypija całą butelkę wódki. Potrafi być jednocześnie odpowiedzialna i nieporadna w tym, co robi.
Pilot nie ustrzegł się kilku błędów. Niezbyt wyraźnie podkreślono, kim jest Brad (prawnikiem? pracuje w reklamie?); nie wiadomo też, co robi sama Kate. O wiele więcej czasu poświęcono relacjom z byłymi żonami i tym, czym zajmują się one. Miejmy nadzieję, że w przyszłości twórcy rozwiną wątek Kate i Brada. Bradley Whitford w jego roli jest na razie... zwyczajny. Trudno w nim znaleźć kogoś, kto mógłby mieć tyle żon i ma taki dar uwodzenia. Jego urok osobisty nie jest specjalnie widoczny, więc raczej zastanawiamy się, co taka piękna kobieta, jak Kate, w nim widzi. Mamy też kilka seksistowskich żartów (MILF, mleczne grejpfruty, brzoskwinki) i kilka zbliżeń na wspaniałe nogi Malin.
Nie zmienia to faktu, że serial może się jeszcze rozkręcić. Na razie jest dobrze, więc można dać spory kredyt zaufania. Mocne 3+, a jeśli ktoś lubi łatwe, przyjemne sitcomy i tęskni za "Pełną chatą", to w Trophy Wife odnajdzie to, co lubi.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat