Outlander: sezon 5, odcinek 12 (finał sezonu) - recenzja
Data premiery w Polsce: 3 listopada 2014Sezon 5. Outlandera był dość nierówny, jednak finał okazał się bardzo satysfakcjonujący. Nie zabrakło szokujących wydarzeń, jednak po tak mocnych rozstrzygnięciach pojawia się pytanie o dalsze losy naszych bohaterów. Czy twórcy będą w stanie jeszcze nas czymś zaskoczyć?
Sezon 5. Outlandera był dość nierówny, jednak finał okazał się bardzo satysfakcjonujący. Nie zabrakło szokujących wydarzeń, jednak po tak mocnych rozstrzygnięciach pojawia się pytanie o dalsze losy naszych bohaterów. Czy twórcy będą w stanie jeszcze nas czymś zaskoczyć?
W najnowszym odcinku Outlander powraca do elementu fabularnego, który był eksploatowany już wielokrotnie. Twórcy co jakiś czas fundują bohaterom traumę, będącą wynikiem wielkiego cierpienia powstałego na skutek gwałtu. Przemoc seksualna odgrywa w serialu bardzo ważną rolę. Podczas gdy inne produkcje filmowe i serialowe korzystają z tego rozwiązania dość zachowawczo i tylko w ostateczności, Outlander uczynił z niego narzędzie fabularne mające za zadanie zobrazować najgorszy poziom ludzkiej degrengolady. Wszystko zaczęło się od przerażającej i niezwykle obrazowej sceny gwałtu z udziałem Jamiego i Czarnego Jacka. Później ofiarą padła Brianna, a teraz niezwykle brutalnie potraktowana została Claire. Jamie i Brianna długo leczyli się z tych strasznych przeżyć. Wszystko wskazuje na to, że w przypadku Claire będzie podobnie.
W odróżnieniu od pani Blanki Lipińskiej Diana Gabaldon i twórcy serialu nie uważają gwałtu za coś „podniecającego” i „fajnego”. Claire przechodzi przez prawdziwe piekło, a jej ból jest wręcz namacalny. Obserwując szokujące sceny z udziałem protagonistki oraz jej oprawców, czujemy dyskomfort, który zostaje w nas długo po napisach końcowych. Nawet pozornie sielankowa ostatnia scena nie jest w stanie tego zmienić. Claire w objęciach Jamiego twierdzi, że jest bezpieczna. Gdzieś w oddali słychać odgłosy burzy, która nie jest zagrożeniem dla dwójki kochanków splecionych w uścisku miłości. Czy jednak słowa protagonistki nas przekonują? Czy po czymś takim ktokolwiek jeszcze może poczuć się bezpieczny? Brianna, mimo że była otoczona przez kochającą rodzinę, cały czas czuła na plecach oddech Stephena Bonneta. Jamie dobrze wie, że w jego żonie coś umarło. Bohater będzie musiał znaleźć w sobie siłę, żeby zanurzyć się w przeszłość, o której chciałby zapomnieć, i pomóc żonie odnaleźć spokój psychiczny.
W momentach największego cierpienia Claire zanurza się w głąb swojej wyobraźni. Trafia w sam środek rodzinnej sielanki. Wszyscy ważni dla niej ludzie siedzą przy stole, jednak kogoś brakuje. Twórcy sprytnie obrazują psychologiczne rozterki Claire. Zagłębiając się w jaźń bohaterki, pokazują jej obawy względem Brianny i Rogera. Czy w takim świecie jest w ogóle szansa na szczęśliwe życie? Jej córka została zgwałcona, zięć natomiast zawisł na stryczku. Jaki los czeka wnuka i czy młode małżeństwo po tym wszystkim odnajdzie spokój w XX wieku? Powyższe doskonale koresponduje z myślą przewodnią serialu, czyli ucieczką z piekła przeszłości do spokojnej przyszłości.
Wizja Claire okazuje się prorocza. Bohaterka musiała w głębi duszy wiedzieć, że młodzi podróżnicy nie odnajdą jeszcze bezpiecznej przystani. Brianna i Roger nie przenoszą się do XX wieku. Czy możemy mówić tutaj o zawodzie i niespełnionych oczekiwaniach? Być może część widzów po cichu liczyła, że Outlander przemieni się nagle w futurystyczną historię z pogranicza gatunku new weird. Podążając w tym kierunku, serial za bardzo odszedłby od swoich korzeni. Twórcy podjęli więc jedyną słuszną decyzję o pozostawieniu bohaterów w przeszłości i związania ich losów z pozostałymi członkami rodziny. W ten sposób fabuła zyskuje na spójności, choć oczywiście nie jest powiedziane, że w przyszłych sezonach nie będzie następnych prób przeniesienia się w czasie.
Jest to możliwe, zwłaszcza że Claire na swojej drodze natrafia kolejnego podróżnika. Okazuje się, że Indianin spotkany przez bohaterów w poprzedniej serii nie był jedynym rdzennym mieszkańcem Ameryki, który miał zdolność przemieszczania się w czasie. Do przeszłości przeniosła się grupka Indian i właśnie z jednym z nich konfrontuje się główna bohaterka. Ich zapoznanie przebiega w dość gwałtownych okolicznościach, ale nieznajomy w ostatniej chwili opuszcza ekipę oprawców i unika egzekucji. Z pewnością spotkamy jeszcze tego jegomościa, ta postać dobrze rokuje fabularnie – jest tutaj pewna tajemnica do wyjaśnienia.
Finałowy epizod jest ciężki, nieprzyjemny i mroczny. Dość mocno kontrastuje z tym, czego doświadczyliśmy do tej pory w 5. sezonie. Bardzo dobrze, że twórcy zrobili woltę w konkluzji, bo udało się nawiązać do najlepszych momentów w historii serialu. Miłość Jamiego i Claire znów musi pokonać traumę i zło. Motyw ten będzie eksploatowany zapewne w następnym sezonie. Miejmy nadzieję, że Outlander nie zdubluje wątku Brianny, która zmagała się z podobnym problemem w kończącej się właśnie serii. Finał podciągnął niezbyt zadowalający poziom bieżącego sezonu. Miejmy nadzieję, że kolejna odsłona również rozpocznie się z przytupem.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat