Pół Wieku Poezji Później - recenzja filmu
Minęło wiele lat od pierwszej zbiórki pieniędzy i pierwszego klapsa na planie fanowskiej produkcji Pół Wieku Poezji Później, która inspirowana jest twórczością Andrzeja Sapkowskiego. Choć rzeczywiście mamy do czynienia z projektem realizowanym od fanów dla fanów, to jednak udało się stworzyć naprawdę udany film.
Minęło wiele lat od pierwszej zbiórki pieniędzy i pierwszego klapsa na planie fanowskiej produkcji Pół Wieku Poezji Później, która inspirowana jest twórczością Andrzeja Sapkowskiego. Choć rzeczywiście mamy do czynienia z projektem realizowanym od fanów dla fanów, to jednak udało się stworzyć naprawdę udany film.
Pół Wieku Poezji Później zostało zrealizowane po wielu latach przez grupę Alzur's Legacy, która mogła tego dokonać dzięki funduszom zebranym z licznych zbiórek. Trzeba mieć zatem na uwadze, że twórcy nie tylko sięgnęli po trudny materiał źródłowy z akcją osadzoną w świecie fantasy, ale też dokonali tego przy stosunkowo niewielkim budżecie. Niezależny wymiar tej produkcji potwierdza napis "od fanów dla fanów" ukazujący się naszym oczom na początku projekcji, choć trzeba zwrócić uwagę na udział profesjonalnych aktorów w kluczowych rolach z Mariuszem Drężkiem i Zbigniewem Zamachowskim na czele.
Fabuła filmu rozgrywa się po wydarzeniach z książek Sapkowskiego i skupia się na postaci wiedźmina Lamberta - ostatniego ocalałego przedstawiciela swojej profesji. Jego przyjaciele zamieszkujący warownię Kaer Morhen, zostali wymordowani przez wojowników i potężnego Agaiusa stojącego na ich czele. Kilka lat po tych wydarzeniach z Aretuzy ucieka Ornella, podejrzana o odnalezienie legendarnej Księgi Alzura. W pościg za nią rusza Triss Meriglod, której droga skrzyżuje się z wiedźminem Lambertem oraz bękarcim synem Jaskra, Julianem.
Fabularne tropy nie są zatem zbyt skomplikowane, ale twórcom udaje się bardzo sprawnie poprowadzić cały koncept przypominający swoją konstrukcją gry RPG. Mamy oto drużynę złożoną z trzech postaci o zupełnie innych umiejętnościach i motywacjach, ale zdecydowanie połączonych wspólną sprawą. W ten sposób udaje się swobodnie czerpać garściami z literackiej twórczości Sapkowskiego oraz z gier, które służą tutaj przede wszystkim za klucz wizualny. Nie brakuje więc elementów wyjętych z gier CD Projekt Red, takich jak medaliony wiedźminów lub niepraktycznie noszone dwa miecze na plecach Lamberta.
Twórcy mimo pewnych ograniczeń zdecydowali się na realizację filmu z rozmachem. Reżyser Jakub Nurzyński i jego ekipa nie bali się widowiskowych scen walk oraz ujęć na mądrze przygotowane plenery. Zwłaszcza scenografia i muzyka odpowiednio budują klimat filmu i obrońcy słowiańskości powinni być zadowoleni. Z ekranu często wylewają się soczyście wypowiadane przez bohaterów sentencje oraz rzeczywiście można być pod wrażeniem dopracowanej scenografii. Tym bardziej, że nie zawsze Pół Wieku Poezji Później stoi na wysokości zadania pod względami technicznymi, ale nadrabia właśnie umiejętnym korzystaniem z materiału źródłowego i nadawania postaciom odpowiednich charakterów.
Mariusz Drężek jako Lambert wypada bardzo autentycznie i staje się postacią, która z książek zapamiętana została szczególnie za jej cierpki stosunek do Triss. Tutaj jego relacja z czarodziejką może rzeczywiście przywoływać pewne skojarzenia, ale też wydarzenia zmuszają ich do ścisłej współpracy. Powiedziałbym, że na doczepkę w tym wszystkim jest też postać Juliana, grana przez Marcina Bubółkę. Trudno określić charakter tej postaci, która z jednej strony jest lekkoduchem i wariacją na temat jego filmowego ojca, Jaskra, ale też kimś o dużych aspiracjach, chcących realnych zmian na Kontynencie. Zdecydowanie jest to postać, która mogła zostać poprowadzona lepiej. Także Triss nieszczególnie ma tutaj dużo do zrobienia, raczej twórcy skupiają się na tym, co już o tej postaci wiadomo i nie przechodzi w tej produkcji żadnej drogi. Inaczej jest ze wspomnianym Lambertem i rzeczywiście tutaj wykonano bardzo dobrą pracę.
O technicznych aspektach filmu nie będę rozprawiał zbyt wiele. Przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z fanowską produkcją i staram się, aby pewne niedociągnięcia nie rzutowały zbyt mocno na ostateczną ocenę. Trzeba jednak oddać twórcom, że naprawdę postarali się pokazać świat wiedźmina w sposób, który może śmiało zawstydzić wszystkich tych, którzy pracowali nad pierwszym filmem o Geralcie z 2001 roku. Historia może oparta o prosty koncept, ale za to umożliwiająca dostarczenie wszystkich fantastycznych smaczków dla fanów, a przecież o to w tym wszystkim chodzi. Zwróćcie choćby uwagę na scenę po napisach, która na pewno spowoduje uśmiech nie jednego miłośnika świata Sapkowskiego i gier CD Projekt Red.
Źródło: zdjecie główne: Alzur's Legacy / materiały promcyjne
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat