Północ i Południe - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 26 października 2022Niedawno do księgarń trafiło klimatyczne wznowienie powieści Północ i Południe Johna Jakesa. Jak wypada ta książka?
Niedawno do księgarń trafiło klimatyczne wznowienie powieści Północ i Południe Johna Jakesa. Jak wypada ta książka?
Ostatnimi czasy obserwuję, że wydawnictwa wznawiają bardzo dobre książki. Jakiś czas temu na półkach księgarń pojawiły się nowe wydania Przeminęło z wiatrem. Teraz do naszych rąk trafiło jakże klimatyczne wznowienie powieści Północ i Południe Johna Jakesa. Jest to pierwsza część napisanej z ogromnym rozmachem trylogii. To książka wydana w latach 80. Czy może spodobać się współczesnemu odbiorcy? Jak najbardziej tak.
Mamy i babcie pokolenia obecnych trzydziestolatków z wypiekami na twarzy śledziły serial o losach rodzin Maine'ów i Hazardów. W produkcji pod tym samym tytułem co tom I można było podziwiać także młodziutkiego Patricka Swayze. Serial trafił do Polski jako pierwszy. Książkę wydano w dwóch tomach w 1991 roku, a potem zabrano się za kolejne części. Twórcy ewidentnie nie docenili odbiorców, bo ekranizacja była stworzona bardzo po łebkach, pozmieniano część wątków oraz bohaterów. Podejrzewam, że zrobiono to ze względów estetycznych. Wątpię, czy widz w tamtym czasie chciałby oglądać Elkanah Benta takiego, jakiego zaserwował nam Jakes.
Historia zaczyna się dość banalnie. Dwaj chłopcy poznają się po drodze do elitarnej szkoły wojskowej West Point. W tym momencie nie przeszkadza im to, że George pochodzi z Północy i jest synem przemysłowca, natomiast Orry to południowiec i syn plantatora. Razem przeżywają emocjonujące przygody, a potem jak tysiące im podobnych zostają uwikłani w wojnę secesyjną. Jakes stara się pokazać, że jego bohaterowie są ludźmi z różnymi poglądami i stylem życia.
U Johna Jakesa nic nie jest proste ani czarno-białe. Srodze się zawiedzie ten, kto liczył na dość popularny podział źli południowi plantatorzy i szlachetni jankesi, którzy chcą wyzwalać niewolników. Przede wszystkim Jakes prezentuje duże zacięcie analityczne i historyczne. W książce znajdziemy drobiazgowe opisy meandrów polityki, bitew i szkolenia wojskowego. Niektórzy mogą się czuć znudzeni, ale trzeba przyznać, że oprócz intrygującej fabuły, dostaniemy solidną dawkę wiedzy o historii USA i przyczynach secesji.
Bohaterowie Jakesa są bardzo dobrze skonstruowani. Są barwni, zapadają w pamięć i w tym całym korowodzie postaci trudno nie wybrać sobie ulubieńców, którym będziemy kibicować i za których będziemy trzymać kciuki, a także z powodu których przelejemy niejedną łzę. Postaci z książek Jakesa nie są idealne. Mają swoje wady, popełniają błędy. Poza tym możemy obserwować, jak się zmieniają. W jednym przypadku motorem zmian będzie miłość, a w drugim, no cóż… kalectwo. Oczywiście, jak w każdej powieści nie może zabraknąć czarnych charakterów. Są bardzo mocni. Budzą lęk swoim okrucieństwem i podstępnością. Znajdą się też takie osobistości, które będą nas bardzo denerwować swoją próżnością i egoizmem.
W książce nie zabraknie także opisów erotycznych. Oczywiście daleko im do szczegółów fizjologicznych z Greya lub tych spod pióra naszej rodzimej autorki, ale mają w sobie coś takiego, że można się zarumienić. Jednakże uprzedzam – Jakes daje przyzwolenie na swobodę seksualną jedynie mężczyznom. Jedna z wyzwolonych kobiet to właśnie wspomniany przeze mnie czarny charakterek. Watki romantyczne są potraktowane w porównaniu do innych aspektów nieco po macoszemu, brakuje im tego czegoś… Co nie zmienia faktu, że czyta się o nich z bijącym sercem. Można zarzucić pewną naiwność, bo tam osoba A widzi osobę B, potem są rozdzieleni na długi czas, a i tak wiedzą, że są dla siebie stworzeni. Co więcej, ciało A spotyka ciało B i jest pięknie (przynajmniej przez jakiś czas). A może tak powinno być? Może to my jesteśmy zgorzkniali i zepsuci współczesnością straciliśmy wiarę i romantyzm?
Północ i Południe mimo sporej objętości czyta się bardzo szybko. Myślę, że jest to dzięki dość krótkim rozdziałom (w każdym rozdziale coś się dzieje). Jak wspomniałam, pierwsze polskie wydanie było w dwóch tomach, co nie wątpliwie podnosiło komfort czytania, ale… jeden tom wcale nie jest mniej wygodny. Co więcej, jest w twardej okładce. Ma też doczepioną zakładkę w formie tasiemki. Okładka jest bardzo klimatyczna, w podobnym stylu jak jednotomowe Przeminęło z wiatrem. Nawet jak kogoś nie zachwyci od strony literackiej, to będzie ozdobą na półce.
Jest to wspaniała, monumentalna powieść o przyjaźni i miłości, które pomagają przetrwać najtrudniejszy czas. Wypatruję z niecierpliwością wydania kolejnych tomów.
Poznaj recenzenta
Agnieszka KołodziejDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat