Powrót Johna Luthera
W drugiej serii Luthera dało się odczuć spadek jakości spowodowany brakiem Alice oraz mniej intrygującymi sprawami. Premiera trzeciej serii bez wątpienia prezentuje się lepiej, ale nie obywa się bez drobnych zgrzytów.
W drugiej serii Luthera dało się odczuć spadek jakości spowodowany brakiem Alice oraz mniej intrygującymi sprawami. Premiera trzeciej serii bez wątpienia prezentuje się lepiej, ale nie obywa się bez drobnych zgrzytów.
Największym rozczarowaniem premiery Luthera jest kompletny brak Alice. Mam nadzieję, że jest to tylko chwilowe zagranie, a koleżanka Luthera jeszcze odegra w tym sezonie istotną rolę. Zamiast niej mamy nową kobiecą postać - Mary Day, w którą wciela się Sienna Guillory. Jest to na razie wątek romantyczny, który może się podobać. Oglądanie Johna w takiej sytuacji jest dość nietypowe, ale udaje się to pokazać w sposób interesujący i pozbawiony niebezpiecznego banału. Przeczuwam, że nie będzie opierać się jedynie na romansie. Moment ich poznania nie wydaje mi się przypadkiem i prawdopodobnie postać Mary Day będzie mieć drugie dno.
Problemem drugiej serii było zbytnie przekombinowanie w związku z tworzeniem postaci psychopatycznych kryminalistów. Tym razem powraca prostota działań, która sprzyja realizmowi serialu. Co prawda motywy i pobudki mordercy nie są nam jeszcze do końca znane, ale sprawa budowana jest znakomicie. W scenach, w których może zaraz dojść do ataku, udaje się wytworzyć mocne napięcie, które podwójnie działa na przedstawiane emocje i pozwala wciągnąć nas w śledztwo.
Bardzo mieszane odczucia wywołuje drugi główny wątek związany z pojawieniem się George'a Starka. Plus za Davida O'Harę, który w roli czarnego charakteru może stać się godnym przeciwnikiem dla Luthera. Samo przedstawienie tej sprawy kompletnie mnie nie przekonuje. Zwłaszcza postawa Justina, który bez dowodów daje się manipulować Starkowi oraz Gray. Luther ma niejedno na sumieniu, ale wykorzystanie ostrzeżenia opłakującego ojca jako argument za tym, by Justin stanął po przeciwnej stronie barykady, nie jest wiarygodne. Po tej postaci spodziewałem się większej lojalności, zaufania wobec Luthera, którego metody nie są regulaminowe, ale efektywne oraz jednocześnie w wyraźny sposób nie łamiące prawa. Zwłaszcza że nikt tutaj nie ma nawet najmniejszego dowodu na jakikolwiek związek bohatera z zarzucanymi mu zbrodniami. Wygląda na bardziej na prywatną vendettę Gray (która poprzednio miała spore problemy przez Johna) niż cokolwiek innego. Na razie rozgrywa się to zbyt przewidywalnie i nieprzekonująco.
Luther powraca z bezapelacyjnie dobrym odcinkiem, który zapewnia nam dobrą rozrywkę, ale nie jest pozbawiony delikatnych wad. Czy to znów Alice będzie ratować Johna?
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat