Prawie jak gwiazda rocka - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 27 listopada 2024Prawie jak gwiazda roku to nowy film Netflixa, który miał wzruszać i być takim promykiem nadziei w ponurych czasach. Czy osiągnięto ten cel?
Prawie jak gwiazda roku to nowy film Netflixa, który miał wzruszać i być takim promykiem nadziei w ponurych czasach. Czy osiągnięto ten cel?
Pomimo tytułu Prawie jak gwiazda rocka nie jest filmem muzycznym ani komedią o nastolatkach. Mamy do czynienia z dramatem, który dla odmiany pokazuje historię utalentowanej dziewczyny w trudnych życiowych okolicznościach. Pomimo tego, że jej matka jest alkoholiczką i razem śpią w szkolnym autobusie, zachowuje ona ultraoptymizm, niosąc ze sobą nieskończone dawki pozytywnej energii. Ma marzenie, cele, chłopca, w którym się zadurzyła, ale nie może nic z tego osiągać przez kolejne kłody, jakie życia rzuca jej pod nogi. Taka rzeczywistość - pomimo charakteru sztandarowej altruistki - zmienia człowieka i pokazuje wiele problemów emocjonalnych, z jakimi musi się zmierzyć. Wstyd przed tym, jak wygląda jej życie nie pozwala jej przyjąć niczyjej pomocy, a to siłą rzeczy buduje konflikty, bo naturalnie odpycha innych. Zatem punkt wyjścia historii ma potencjał na dobry i mocny dramat. Jest w tym coś świeżego, że na ekranie nie oglądamy nastolatków, którzy jeżdżą najdroższymi samochodami i noszą najbardziej markowe ciuchy.
Auli'i Cravalho gra główną rolę i choć niewielu kojarzy ją z twarzy, wystarczy, by zaśpiewała, a każdy zda sobie sprawę, że ją zna. W końcu to głos tytułowej bohaterki animacji Vaiana: Skarb oceanu. W jednym momencie śpiewa oryginalną piosenkę i wówczas uderza to w serducho z pełną mocą. Zasługi za uratowanie tego filmu jednak są większe, bo emocjonalna kreacja jej bohaterki w dużej mierze ciągnie go do samego końca. Pokazuje kogoś, z kim sympatyzujemy. Po prostu chcemy, aby udało się jej, bo na to zasługuje. To dobra, utalentowana dziewczyna, a przecież wszystko jest przeciwko niej. Oczywiście scenariuszowo pod koniec musiało to trochę pójść w złym kierunku, bo postać traci nadzieję, energię i skrywa się w mroku osnutym z płaszczyka gniewu i arogancji. Wówczas trochę to przestaje działać, bo zostało to zbyt drastycznie przygotowane i popada w skrajności. Justina Machado, dobrze znana fanom z One Day at a Time, też zostawia w tym filmie wiele serca w roli matki.
W trakcie tego filmu zaczynamy sobie zdawać sprawę, że jego sens nie do końca jest klarowny. Po tytule można przypuszczać, że temat będzie mieć związek z muzyką, bo mamy utalentowaną wokalnie aktorkę, a przesłuchanie do prestiżowej szkoły jest jednym z istotnych wątków rozwijających fabułę. Nic jednak bardziej mylnego. Twórcy idą w stronę, która staje się z każdą minutą coraz mniej autentyczna emocjonalnie. Historia staje się przekombinowana, sztuczna i popada w skrajności. Niestety to, co powinno wzruszać, jest nam po prostu obojętne.
Problem mam też z przesłaniem tego filmu, którym jest nauka przyjęcia pomocy. Historia mówi także, że warto połączyć siły dla ważnego celu. To szczytne i pozytywne. Zamiast wzruszeń jest jednak tania ckliwość. Miało być emocjonalnie, a jest zbyt słodko. To mi przypomniało wiele różnych telewizyjnych filmów familijnych, które popadały w taką przesadę, że osiągnęły odwrotny cel od zamierzonego.
Trochę szkoda, bo Prawie jak gwiazda rocka zapowiadał się na dobry, przejmujący film. Do połowy mniej więcej taki jest, a emocje są na swoim miejscu, później konstrukcja rozsypuje się jak domek z kart, odsłaniając kicz. Gdyby nie młoda i zdolna aktorka, byłoby źle. To ona stała się sercem tej historii i dla niej warto to obejrzeć.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1956, kończy 68 lat