Reverie: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Reverie to nowy serial science fiction osadzony w świecie wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszelkie marzenia można zrealizować. Coś, co naturalnie przypomina Incepcję, staje się produkcją z dużym potencjałem.
Reverie to nowy serial science fiction osadzony w świecie wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszelkie marzenia można zrealizować. Coś, co naturalnie przypomina Incepcję, staje się produkcją z dużym potencjałem.
Sarah Shahi to aktorka obdarzona naprawdę dobrą ekranową charyzmą. Każdy, kto oglądał Person of Interest, doskonale to wie. Nic więc dziwnego, że to ona jest największą zaletą Reverie. Tutaj nawet nie chodzi o jej aktorski warsztat i jakość kreacji, ale o fakt, że momentalnie można kupić ją w tej roli. Szybko nadaje postaci wiarygodności i wzbudza sympatię, czyli w pilocie mamy to, co najważniejsze: od razu można polubić główną bohaterkę tego serialu. Nie obyło się bez skaz na scenariuszu, bo jest to kobieta z pewnymi emocjonalnymi traumami (retrospekcje trochę kuleją pod względem logicznym i emocjonalnym), z którymi radzi sobie alkoholem i używkami. Problemem staje się to, że przez wydarzenia serialu ot tak to porzuca. Zostało to przeprowadzona zbyt szybko i z pozbawienie wiarygodności.
Sam pomysł na serial jest naprawdę dobry. Oto Mara, która pracowała jako negocjatorka w policji. Teraz ma wchodzić do wirtualnego świata, by wyciągać stamtąd ludzi, którzy nie chcą sami wyjść. Mamy więc schemat, na którym mogą być bazowane sprawy poszczególnych odcinków. A ma to potencjał, ponieważ świat Reverie naturalnie przypomina Inception. Wydaje się nawet, że inspirację są tutaj odczuwalne. W Reverie można robić wszystko, a to popis dla speców od efektów specjalnych i scenarzystów, by zaskakiwać nas kreatywnymi pomysłami. Tych w pilocie jest niestety jak na lekarstwo, bo pierwsza ofiara proponuje historię ckliwą, banalną i zbyt oczywistą. Nie ma w tym jakichś zaskoczeń, ale jest zbyt dużo poważnych, emocjonalnych rozmów, które wydają się dziwnie sztuczne i pozbawione tego serca, które powinno oddziaływać na widza. Tak jakby banalność wątku i fabularnych motywacji człowieka w Reverie przyćmiewało to, co mogło, a nawet powinno wybrzmieć w tej historii. Trudno ocenić, czy taki schemat będzie kontynuowany w kolejnych odcinkach, więc trzeba mieć nadzieję, że tam będą lepsze pomysły i sprawniej przemyślany scenariusz.
Wbrew pozorom nie jest to tzw. procedural, czyli serial oparty tylko na sprawach rozpisanych na pojedyncze odcinki. Pilot szybko zasiewa ziarna sprawiające, że nabiera on znaczenia i intryguje bardziej, niż zasadniczo powinien. Czuć, że niespodzianka związana z wpływem Reverie na Murę jest czymś, co może mieć związek z większą fabułą tego sezonu. A powiązanego tego z tajnymi planami rządowej agencji jest już kropką nad i. Cliffhanger zdecydowanie, mówiąc kolokwialnie, robi tutaj robotę.
Reverie cierpi trochę na przypadłość seriali, w których chce się wepchnąć do pilota dużo różnych rzeczy, a gdzieś po drodze gubi się to, co najważniejsze. Trzeba jednak spojrzeć z dystansem na poszczególne elementy, a one wyraźnie pokazują potencjał na dobrą serialową rozrywkę z ciekawym pomysłem. Czekam na więcej.
Źródło: zdjęcie główne: Sergei Bachlakov/NBC
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat