Reżyserskie dzieło sztuki
Data premiery w Polsce: 10 lutego 2014Z każdym kolejnym odcinkiem Detektyw potwierdza swoją klasę i udowadnia, że wszystkie zachwyty oraz pochwały kierowane pod jego adresem nie są przypadkowe. HBO stworzyło małe dzieło sztuki.
Z każdym kolejnym odcinkiem Detektyw potwierdza swoją klasę i udowadnia, że wszystkie zachwyty oraz pochwały kierowane pod jego adresem nie są przypadkowe. HBO stworzyło małe dzieło sztuki.
Czwarty odcinek powinien zadowolić wszystkich tych, którzy poprzednio narzekali na nudę. Dynamiczna akcja nadal nie jest cechą charakterystyczną tej produkcji, ale tym razem było jej zdecydowanie więcej. Śledztwo Rusta i Marty’ego poszło zdecydowanie do przodu za sprawą podejrzanego, którego wzięli sobie na celownik. Tej dwójce zależy przede wszystkim na osiągnięciu własnego celu, więc policyjne procedury nie są dla nich najważniejsze - a już szczególnie nie dla Cohle’a, który w życiu kieruje się jedynie kodeksem stworzonym przez samego siebie.
Detektyw po raz kolejny zachwyca scenariuszowo. Wszystkie monologi i dialogi stoją na najwyższym poziomie, a te wygłaszane przez Matthew McConaugheya to mistrzostwo świata. Już teraz wydaje się pewne, że Rust to bohater, który w pamięci widzów pozostanie na długie lata. Jego charyzma, nietuzinkowość, specyficzne podejście do świata oraz skrajne emocje, które wywołuje, nie pozwalają przejść obok niego obojętnie. W czwartym odcinku pokazuje też, jak bardzo nietrwałe w jego świecie są granice i jak łatwo potrafi je przekraczać. Rust jest nieustraszony, i nie można interpretować tego jako jego zalety.
W "Who Goes There" bardzo interesująco przestudiowano także profil Marty’ego, który choć też jest świetnie zbudowanym i rozpisanym bohaterem, pozostaje w cieniu swojego partnera. W nim jednak również nie ma niczego oczywistego, nie sposób scharakteryzować go zwykłymi banałami. Rodzinne kłopoty zdają się go przytłaczać i mieć wpływ na jego pracę. Nie pomaga także Rust, który zupełnie nie nadaje się na pocieszyciela. Marty zmuszony jest więc poradzić sobie sam, a scenarzyści sukcesywnie będą rozwijać ten wątek. Prawdopodobnie kluczową rolę odegrają w nim postaci kobiece, które obecnie stanowią tylko dodatek do głównego dania.
[video-browser playlist="617116" suggest=""]
Epizod czaruje ciężkim klimatem, który ze swoich objęć widza nie wypuszcza nawet na chwilę. Detektyw generuje niesamowite napięcie powodujące uczucie niepokoju. Utrzymuje się ono nawet po seansie, a emocje opadają dopiero po dłuższej chwili. Rewelacyjne jest to, iż świat serialowy potrafi tak pochłonąć, że widz zapomina o rzeczywistości. Tylko najlepsze produkcje są w stanie tego dokonać, co świadczy o klasie i wielkości nowego serialu HBO. Osadzenie akcji w sennej i mglistej Luizjanie w kontekście fabularnym sprawdza się doskonale.
Na osobną pochwałę w czwartym odcinku zasługuje jego sześciominutowa końcówka, która jest reżyserskim popisem Cary’ego Fukunagi. Całość zaprezentowano na jednym ujęciu, co dało świetny, wyjątkowy efekt, który rzadko kiedy mamy okazję podziwiać w telewizji. To pokazuje, jak odważni są filmowcy, którzy odpowiadają za Detektywa i tym samym wpływają na jego wysoką jakość. Życzyłabym sobie takie sceny oglądać w tym serialu jak najczęściej, bo to między innymi tego typu eksperymenty wyróżniają go na tle innych produkcji.
Detektyw zachwyca. W tym momencie trudno mu cokolwiek zarzucić, a i tak mam wrażenie, że najlepsze dopiero przed nami. Oczywiście filozoficzno-egzystencjonalne przesłania i ślimacze tempo prowadzenia akcji nie przypadną do gustu każdemu, ale dla pozostałych produkcja HBO będzie stanowić doskonałą rozrywkę.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat