„Selfie”: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Selfie nie można odmówić lekkości, uroku i humoru, ale nadal czegoś tutaj brakuje. Wciąż mam wrażenie, że serial ten powinien być lepszy.
Selfie nie można odmówić lekkości, uroku i humoru, ale nadal czegoś tutaj brakuje. Wciąż mam wrażenie, że serial ten powinien być lepszy.
Selfie kontynuuje wątek rozwoju Elizy (Karen Gillan), która stara się poprawić w kontaktach międzyludzkich na tyle, na ile to możliwe. Tym razem obserwujemy jej starania w polepszeniu relacji z koleżanką z pracy. I to wychodzi tak naprawdę dwojako. Z jednej strony Karen Gillan dodaje tyle uroku do siermiężnych perypetii Elizy, że ogląda się to naprawę dobrze. Z drugiej humor wywołuje mieszane odczucia. Czasem działa i bawi, czasem jest zbyt hermetyczny i nie potrafi wywołać nawet uśmiechu. Jednakże duży plus w tym wątku za budowane emocje, których brakowało wcześniej - czuć, że Eliza się stara, a gdy jej nie wychodzi, naprawdę można tej postaci współczuć. To w serialu komediowych z ciągłą fabułą wydaje się ważne - jeśli postacie tworzą nić emocjonalną z widzem, wówczas wszystko jest na dobrej drodze do sukcesu.
Nieźle jest też po stronie Henry'ego (John Cho), który próbuje dać Elizie przykład, jak takie relacje budować. Udaje się stworzyć fajne wrażenie, że to wszystko nie jest tak perfekcyjne i proste, jak Henry ciągle mówi bohaterce. Fakt, że nie wszystko się udaje i oboje popełniają błędy, dodaje Selfie potrzebnego wyrazu. Takim sposobem serial wychodzi trochę poza ramy zwyczajnej komedii, gdyż oferuje rozwój postaci. Niektóre momenty z kolegą z pracy wydają się nawet zabawne, ale podobnie jak u Elizy humor nie zawsze stoi na dobrym poziomie. Po Emily Kipnek można spodziewać się czegoś lepszego.
[video-browser playlist="633044" suggest=""]
Ważnym elementem jest też sama relacja Henry'ego z Elizą, którzy wyraźnie zbliżają się do siebie. Dzięki przedstawionym wydarzeniom o wiele lepiej ich poznajemy jako ludzi, którzy nie bez przyczyny zachowują się tak, a nie inaczej. Mowa o solidnym końcowym momencie z jedzeniem nad śmietnikiem. Jest to trochę smutne, bo widzimy, że Eliza nie miała lekkiego dzieciństwa, a z drugiej strony szalenie sympatyczne, gdy Henry wychodzi jej na przeciw. Takie motywy mogą zaowocować jeszcze ciekawszym rozwojem bohaterów.
Czytaj również: "A to Z", "Reign" i "Selfie" zostaną anulowane? Sprawdźcie ranking
Selfie jest na razie serialem przyzwoitym i wciąż szuka swojej tożsamości. Dzięki Karen Gillan i Johnowi Cho ogląda się to dobrze, ale ten koncept i ci aktorzy zasługują na coś lepszego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat