Sposób na morderstwo: sezon 5, odcinek 12 – recenzja
Kolejny odcinek serialu Sposób na morderstwo, wbrew swojemu tytułowi, pozostawia widzów z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Czy przypadkiem serial nie zaczyna gubić się we własnym gąszczu zeznań?
Kolejny odcinek serialu Sposób na morderstwo, wbrew swojemu tytułowi, pozostawia widzów z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Czy przypadkiem serial nie zaczyna gubić się we własnym gąszczu zeznań?
Przede wszystkim dostajemy kolejny, bardzo przegadany odcinek. Ciężko ocenić co stanowi główny wątek epizodu, bo akcja jest bardzo rozdrobniona pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Nie tak łatwo jest zatem śledzić wydarzenia, a potem na spokojnie poukładać je sobie potem w głowie w jedną całość. A zazwyczaj, to właśnie ta zagadkowość i skomplikowanie fabuły, są tymi elementami które trzymają widzów przy tym serialu. Tym razem mam wrażenie, że twórcy koniecznie chcą połączyć wszystkie możliwe serialowe wątki w jedną całość. I póki co wychodzi to zbyt niezdarnie.
Warto może zacząć od wątku Nate’a, który ciągnie się po prostu długo. To, co wcześniej wydawało się być intrygujące - czyli jego przejście na ciemną stronę prawa - teraz wydaje się być wykorzystane do granic możliwości i odbiera cały urok jego postaci. Nie widać tutaj ani wewnętrznego dylematu bohatera, ani wyrzutów sumienia czy autorefleksji nad własnymi decyzjami. Nate jest zimny i wyrachowany, przemawia przez niego zemsta i próbuje za wszelką cenę zrzucić winę za swoje uczynki na panią gubernator. Rzecz w tym, że sam pomysł ma siłę nośną dla serialu, ale jego wykonanie wydaje się być po prostu nudne. Zwłaszcza, kiedy próbuje się je zestawić z innymi wątkami serialu, które mają nieco więcej wigoru. Może nie są one rozegrane w oryginalny sposób, ale przynajmniej są bardziej dynamiczne i obiecują choć odrobinę akcji.
Chociażby wtedy, gdy weźmie się pod uwagę postać Gabriela, widzimy, że serial próbuje bawić się widzem, podsunąć mu fałszywy trop, by zaraz potem dokonać gwałtownego zwrotu. Gabriel został zatrzymany pod zarzutem współudziału w zamieszkach na tle terrorystycznym. Dowody są podłożone, oskarżenia nie do końca prawdziwe, a cała ta sądowa gierka jest tylko po to, by złamać Gabriela i przeciągnąć go na własną stronę. Oczywiście jest to jedna z metod FBI, by dostać się do Annalise, a Gabriel ma być tzw. kretem w jej grupie. W ramach tego “zmyślnego” planu, dostajemy kilka średnich scen na sali sądowej i jeszcze parę, w których zarówno Annalise i FBI wykorzystują Gabriela do własnych gierek. My, jako widzowie, znamy już takie przepychanki, zwłaszcza o jednego, młodego bohatera. Bardzo podobnie było z Wesem. Niestety, nie da się przejść łatwo obok takiego podobieństwa. I mimo że ten wątek jest ciekawie rozegrany, to jednak poczucie wtórności pozostaje.
Trochę lepiej tym razem wypada Piątka Annalise, bo studenci w końcu dostali więcej czasu. Ich grupowe sceny ogląda się lekko i przyjemnie, zwłaszcza że bardzo często są nacechowane poczuciem humoru (postać Ashera jest tutaj nie do zastąpienia). Swoje pięć minut ma też Michaela, która w dalszym ciągu jest zestawiana w Tegan, tworząc niebanalną mieszankę charakterów. Swoją drogą, Tegan, mimo że dość marginalna, to wydaje się nabierać coraz większego znaczenia dla przyszłej fabuły. Niby tutaj dostaje tajemniczego e-maila, niby tutaj ma kontakty z FBI, ale żywi też specyficzne uczucia do Annalise. Jej postać jest ciekawa nie tylko ze względu na ekstrawagancki wygląd, ale także dlatego, że ma potencjał, by zagrozić Annalise. Tegan to taka cicha woda serialu, która jeszcze może nabrać kluczowego znaczenia. Trochę inaczej sprawa wygląda z Emmettem, który póki co wydaje się występować w serialu tylko symboliczne.
Do tej pory bardzo chwaliłam wątek Bonnie, ale tym razem nie był to najlepszy odcinek dla tej postaci. Dużo płakania, wpędzania się w poczucie winy i podkręcania emocji, chyba tylko dla satysfakcji widzów. Niestety, tym razem nie udaje się tak dobrze, jak do tej pory. Podobnie jak specyficzna relacja między Frankiem i Natem. Frank od jakiegoś czasu odgrywa rolę moralizującego dziadka, którego na dobrą sprawę nikt nie słucha. Mam wrażenie, że ta postać bardzo marnuje się w tym sezonie i twórcy nie mieli po prostu większego pomysłu na niego.
Jak na prawdziwy serial o morderstwie przystało - pojawia się ściana powiązań pomiędzy bohaterami serialu, z odpowiednimi podpisami, strzałkami i insynuacjami. Jest to motyw tak stary, że z łatwością można zapomnieć, że w ogóle pojawia się w serialu. Zwłaszcza, że odcinek kończy się banalnym błędem, który może sprawić, że wszyscy główni bohaterowie serialu trafią za kratki. Na zdjęciu opublikowanym przez matkę Connora widać w tle Millera i Nate’a rozmawiających ze sobą. I tak oto cały misterny plan, by zrzucić odpowiedzialność na gubernator, powoli rozpada się na kawałeczki. Aż jestem ciekawa, jak teraz Annalise wybrnie z tej całej sytuacji.
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat