Star Trek: Discovery: sezon 4, odcinki 8 i 9 - recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2017Star Trek: Discovery daje dość przejściowy odcinek, który bardzo chciałby być jak The Mandalorian w kontekście pokazywania świata przestępczego uniwersum. Niestety, to wałkowanie tych samych niedociągnięć.
Star Trek: Discovery daje dość przejściowy odcinek, który bardzo chciałby być jak The Mandalorian w kontekście pokazywania świata przestępczego uniwersum. Niestety, to wałkowanie tych samych niedociągnięć.
Na tym etapie Star Trek: Discovery możemy powiedzieć otwarcie: twórcy nie są w stanie wyciągnąć wniosków z popełnianych błędów i kiepskich decyzji. Oba odcinki są kwintesencją problemu tego serialu: Burnham. Można już przyzwyczaić się i przymknąć oko na to, jak twórcy sztucznie naciągają sytuacje, aby to ona ratowała dzień. Nie powinno to już dziwić, ale nawet w tym aspekcie mamy w tych odcinkach popadanie w skrajności. Zwłaszcza widać to w niedorzecznym 9. epizodzie, gdy statek Booka strzela do nich ze wszystkiego, co ma, a Burnham co chwilę rzuca absurdalne wymówki, nie akceptując faktu, że nie ma tutaj pokojowego rozwiązania. Ten absurd jest pogłębiany wraz z rozwojem wydarzeń, a wytłumaczenie tego banalnym zaślepieniem z miłości nie może być usprawiedliwieniem popadania w przesadę ze strony scenarzystów. Trudno przez to traktować wydarzenia na serio. Burnham to określony schemat, bo trudno nazwać ją pełnokrwistą bohaterką czy tym bardziej ciekawą postacią.
Można odnieść wrażenie, że w jakimś stopniu 8. odcinek bardzo chce być jak The Mandalorian. Twórcy zabierają widzów do świata przestępczego Star Treka i robią to... nijako. Zdarzenia są zbyt schematyczna, obojętne i błahe jak na stawkę, o jaką toczy się gra. Motyw gry to chybiona decyzja, bo nie da się nią budować emocji czy napięcia. Finał jest przewidywalny. Niewiele z tego wynika, a wydarzenia można streścić w dwóch krótkich zdaniach. Nudny zapychacz świadczący o braku pomysłu na ten sezon.
9. odcinek miał jakiś potencjał, bo konfrontacja z Bookiem i trudne decyzje mogły zagwarantować emocje. Twórcy nie mają jednak ani odwagi, ani pazura, by pójść w tym kierunku. Stąd kuriozalne zachowanie Burnham i wątek powracającej oficer, która miała podjąć decyzję w kluczowym momencie, czego nie zrobiła. Po co więc w ogóle została wprowadzona? Tutaj był potencjał, ale został zmarnowany spektakularnie.
Star Trek: Discovery ma jeszcze potencjał z tajemniczą rasą, która jest za wszystko odpowiedzialna. Trudno jednak o optymizm, gdy wciąż niewiele z tego wszystkiego wynika, a twórcy marnują szansę i rozsądne pomysły (choćby podział w załodze na tych zgodnych z planem Booka i jemu przeciwnych), które gdzieś tam przemykają w tle.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat