Szarlatanka - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 19 maja 2025Agata Srożko znika bez śladu, a wiejska społeczność zostaje postawiona wobec jej braku. Szarlatanka to historia o zniknięciu, o przeszłości, która wraca, i o tym, że nawet w najmniejszych miejscach dzieją się rzeczy, o których nikt nie chce mówić głośno.
Agata Srożko znika bez śladu, a wiejska społeczność zostaje postawiona wobec jej braku. Szarlatanka to historia o zniknięciu, o przeszłości, która wraca, i o tym, że nawet w najmniejszych miejscach dzieją się rzeczy, o których nikt nie chce mówić głośno.

Agata Srożko to felczerka, ale dla mieszkańców Przypadki przede wszystkim ostatnia deska ratunku, gdy nic innego nie dzieła. Leczy ludzi od lat – w sposób, który bardziej przypominał metody babki znachorki niż standardową medycynę. I nagle znika. Zostaje tylko cisza, trochę niedopowiedzianych historii i wieś, która wcale nie chce szukać odpowiedzi, ale też nie umie przejść nad tym do porządku dziennego.
Książka zapowiadała się dobrze. Klimat zamkniętej, wiejskiej społeczności, tajemnice z przeszłości, wątek kobiety uzdrowicielki – to wszystko działało na wyobraźnię. Liczyłam na więcej „szarlatańskich” akcentów. Może konkretne rytuały, stare sposoby leczenia, coś z pogranicza ludowej medycyny i magii? Tego było zdecydowanie za mało. Autorka skupiła się bardziej na relacjach między mieszkańcami i analizie społecznej niż na samej Agacie i jej „warsztacie”.
Narracja jest spokojna, nawet zbyt spokojna. Brak tu napięcia. Akcja się nie rozkręca, tylko toczy się powoli, chwilami nużąco. Miałam momenty, że odkładałam książkę i niekoniecznie chciało mi się do niej wracać. Doceniam próbę zbudowania atmosfery i pokazania, jak działa mikrospołeczność, ale miałam wrażenie, że historia bardziej kręci się wokół wiejskich pogaduszek i niedopowiedzeń niż realnych emocji czy wydarzeń.

Jeśli chodzi o bohaterów, niby każdy ma swoją historię, ale trudno było mi się z kimkolwiek zżyć. Nawet Agata, choć intrygująca, pozostaje raczej sylwetką niż pełnokrwistą postacią. Jej zniknięcie, zamiast być punktem kulminacyjnym, staje się bardziej katalizatorem do snucia refleksji nad wspólnotą, pamięcią i przemijaniem.
Zakończenie? Niestety mocno rozczarowujące. Nie dlatego, że zostawia niedopowiedzenia, ale dlatego, że po prostu niewiele z niego wynika. Brakuje wyrazistej puenty, jakby wszystko się nagle urwało, bez większego sensu.
Szarlatanka to nie jest zła książka, ale też nie taka, do której chce się wracać. Dobrze napisana, osadzona w konkretnym miejscu i czasie, z pomysłem, ale nie do końca wykorzystanym. 6/10 za klimat i temat, ale bez większych emocji.
Poznaj recenzenta
Serafina Knych


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1970, kończy 55 lat

