Terapia bez trzymanki - sezon 2, odcinek 6 - recenzja
Data premiery w Polsce: 13 listopada 2024W nowym odcinku obok świetnego humoru zaprezentowano wydarzenia wypełnione emocjami.
W nowym odcinku obok świetnego humoru zaprezentowano wydarzenia wypełnione emocjami.
Od początku 2. sezonu Terapii bez trzymanki czekaliśmy, aż Alice skonfrontuje się z Louisem, który był odpowiedzialny za śmierć jej matki w wypadku samochodowym. Można było się domyślić, że pomoże w tym Brian. Jednak nie spodziewałam się, że przyjaciel rodziny doprowadzi do spotkania w tak komiczny sposób. Michael Urie zagrał tak energetycznie, chaotycznie i przerysowanie, że efekt był przezabawny. Czuliśmy, że ma dobre intencje. Nieudolnie próbował rozładować napięcie między dwoma osobami.
Alice wyrzuciła z siebie całą złość, którą wcześniej opisała w liście do Louisa. I choć rozumiemy jej uczucia, to mimo wszystko w tej scenie nieco przeważało współczucie dla mężczyzny, który wysłuchał tego, jak zniszczył życie rodziny. Pewnie tak by się nie stało, gdyby wcześniej Brian nie powiedział, że Louis jest chodzącym nieszczęściem i bardzo żałuje tego, co się stało. W pewnym momencie bohater poprosił o to, aby Alice opowiedziała mu o jakimś przyjemnym wspomnieniu z matką. Lukita Maxwell świetnie to zagrała, bo jej ciepła opowieść oddziaływała na wyobraźnię. Nie potrzebowaliśmy żadnych retrospekcji. I dzięki temu jej przebaczenie miało sens, a scena wypadła wiarygodnie oraz poruszająco. Warto również pochwalić Bretta Goldsteina w roli Louise’a, któremu zawdzięczamy tak wielkie emocje.
Wątek z ojcem Seana zaczął się komicznie. Czarnoskóry bohater trafił do szpitala po pobiciu. Dostał silne leki przeciwbólowe, które wpłynęły na jego zachowanie. Prześmieszne były jego komentarze. Rozbawiły mnie też inne sceny. Jimmy kazał Paulowi przyznać, że w przypadku Tima warto zastosować "jimmizm". Harrison Ford i Jason Segel rozśmieszali w kolejnych scenach, gdy podpłynęli kajakiem do ojca Seana i gdy wrócili do szpitala. Natomiast rozmowa z Timem ciekawie się rozwijała, bo tak naprawdę terapeutyczne było samo dzielenie się rodzicielskimi doświadczeniami. Przyznali się, że popełnili błędy i zawiedli najbliższych. I choć zmiana nastawienia Tima, który zrozumiał swoje szorstkie zachowanie wobec syna, w tym przypadku jest przekonująca, to jednak zażegnanie konfliktu w jednym odcinku wydaje się za szybkie. Po prostu wcześniej opisano ojca Seana jako osobę bardzo oporną na rozmowy. Myślałam, że będzie potrzebować więcej czasu na uświadomienie sobie, z jakimi problemami zmaga się syn.
Przez te dwa mocne wątki średnio wybrzmiała historia Gaby, która wsparła matkę oraz siostrę. Był to ważny krok dla bohaterki, ale ta opowieść jest ciągnięta na siłę – tylko po to, aby coś działo się wokół tej postaci. Nie jest wykluczone, że w dalszej części sezonu twórcy rozwiną wątek w intrygujący sposób.
Znowu wydaje się, że twórcom brakuje koncepcji na postać Liz, bo powracają do omawianego już wcześniej tematu, gdy czuła się nieszczęśliwa z powodu pustego domu. Przybyło jej też problemów – jej zdjęcia piesków nie zostały wykorzystane przez schronisko, ma poczucie, że zawiodła Seana, a także żal, że jej syn się na nią obraził. Może spotkanie z byłym chłopakiem popchnie jej wątek w interesującym kierunku?
Szósty odcinek Terapii bez trzymanki dostarczył zarówno świetnej rozrywki, jak i wielu emocji. Było w nim dużo znakomitego czarnego humoru, który potrafił wywoływać sporo śmiechu. A gdy trzeba było nieco zwolnić i skupić się na relacjach bohaterów, to aktorzy wykorzystywali szansę, aby wzruszyć widzów. Na taki epizod czekałam w 2. sezonie! Mam nadzieję, że kolejne będą równie dobre!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1956, kończy 68 lat
ur. 1952, kończy 72 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1988, kończy 36 lat