The Walking Dead: sezon 10, odcinek 11 - recenzja
The Walking Dead rozpoczyna otwartą wojnę z Szeptaczami. Po spokojnym początku dzieje się dużo!
The Walking Dead rozpoczyna otwartą wojnę z Szeptaczami. Po spokojnym początku dzieje się dużo!
11. odcinek The Walking Dead ma typową konstrukcję dla historii związanej z bitwą. Mamy więc ciszę przed burzą, odczuwalne napięcie, przekonanie o rychłej śmierci w boju i emocjonalne zbliżenia, które pozwolą umrzeć z czystym sercem i sumieniem. Widzieliśmy tego typu formę w wielu opowieściach z różnych gatunków, które przygotowywały bohaterów do kulminacyjnego starcia - często właśnie sceny batalistycznej, w której los był niepewny.
Twórcy dobrze korzystają z tych narzędzi, pozwalając w odpowiednim momencie zwolnić tempo, by zaakcentować określone potrzebne relacje i trafić w emocjonalne nuty. Choćby spotkanie Carol z Ezekielem, które w kontekście śmierci Henry'ego oraz choroby króla nabiera dodatkowego znaczenia, czy rozmowa Daryla z Judith, która w odpowiedni sposób zaznacza lęki i obawy. To buduje odpowiednią atmosferę - gęstą, pełną niepokoju i niepewności, bo nadziei dla bohaterów nie widać. Zwłaszcza że wszystkie drogi kapitalnie zostały zablokowane przez Szeptaczy i społeczność jest odcięta od świata.
Można by zastanowić się nad tymi wolniejszymi momentami bliskości bohaterów. Czy w istocie dobrze je wpasowano? Czy każdy był z wyczuciem czasu? Wydaje się, że tak, bo twórcy świadomie chwilowo zwolnili tempo, aby podbudować wydźwięk emocjonalny nadchodzącego starcia. A wszyscy wiemy, że tego typu zabieg przeważnie kończy się śmiercią wielu postaci. Zrozumiem jednak, że niektórym widzom nie przypasuje to spowolnienie i być może wyda im się nudne, ale w tym przypadku sukces tkwi w szczegółach.
Negan i Alfa stają się intrygującym duetem, bo zasadniczo nadal nie wiemy, czy Negan tak na serio jest po ich stronie, czy ma jakieś ukryte cele? Czy zadziała, by ratować przyjaciółkę w osobie Judith? Wspólnie sceny Jeffreya Deana Morgana oraz Samanthy Morton mogą się podobać, bo aktorzy świetnie się dogrywają, budując relację, której chciałoby się więcej na ekranie. Zwłaszcza że oboje są w skrajnościach od siebie różni. Do tego Szeptacze mają niesamowitą scenę ociekającą klimatem, jakiego dawno w tym serialu nie było... Ten moment, gdy idą i recytują swoje motto zbiorczym szeptem obok hordy. Przyznaję - ciarki przeszły po plecach! W końcu Negan z maską!
W tym wszystkim zbyteczny wydaje się wątek Eugene'a i Rosity, bo... kogo na tym etapie serialu interesuje ich życie uczuciowe? Nie wątpię, że Stephanie, z którą Eugene rozmawia przez radio, będzie istotna dla fabuły serialu, ponieważ najpewniej jej społeczność będzie ważna, ale poświęcenie w tym odcinku tyle czasu na ten wątek wydaje się niepotrzebne. Mamy zagrożenie, wielkie emocje, a to wydaje się doczepione na siłę.
Początkowo sądziłem, że bitwa z hordą zombiaków wydaje się dziwna, bo po co bohaterowie wychodzą na zewnątrz? Czy nie będą mieć więcej szans na murach? Jednak twórcy wychodzą z tego obronną ręką, wymyślając wiarygodną taktykę z zasiekami, pułapkami i innymi detalami, które dobrze napędzają rozrywkową formę odcinka. To jest ten moment, w którym w końcu czuć zagrożenie, bo choć bohaterowie siekają szwendaczy na prawo i lewo, jest ich tyle, że fizycznie nie daliby rady ich wszystkich pozabijać. A do tego Szeptacze wychodzą na inteligentnych wrogów, którzy używają dodatkowych środków, by pokonać nieprzyjaciół i odciąć im drogę ucieczki. Dzięki temu ten odcinek wywołuje wielki emocje, a cliffhanger jest w jakimś stopniu nawet szokujący! W takim mocnym kulminacyjnym momencie beznadziei dawno nie przerywano The Walking Dead. Kompletnie nie wiadomo, kto i jak może ich uratować! I to na plus, bo właśnie taka forma budowy odcinka daje emocje. Takim zabiegiem emisja co tydzień wygrywa z wypuszczaniem całego sezonu na raz. A do tego... można nakręcić bitwę w nocy, w której wszystko widać!
The Walking Dead ma emocje, akcje i zaskoczenia. Wojna z Szeptaczami wybuchła i na razie nie rozczarowuje. O niebo lepiej to się ogląda niż fatalnie prowadzony konflikt ze Zbawcami. A do tego Daryl walący kiścieniem w zombiaki daje satysfakcjonujący obraz!
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat