Dwaj prokuratorzy - recenzja filmu [CANNES 2025]
Two Prosecutors to nowy film Siergieja Łoźnicy to koprodukcja wielu krajów, w tym Ukrainy, która przenosi widza do Związku Radzieckiego w 1937 roku za panowania Stalina. Opowieść o naiwnym poszukiwaniu sprawiedliwości i działaniach systemu tyranii.
Two Prosecutors to nowy film Siergieja Łoźnicy to koprodukcja wielu krajów, w tym Ukrainy, która przenosi widza do Związku Radzieckiego w 1937 roku za panowania Stalina. Opowieść o naiwnym poszukiwaniu sprawiedliwości i działaniach systemu tyranii.

Dwaj prokuratorzy jest filmem opartym na całkowitych oczywistościach, co pewnie wybije z rytmu niejednego widza mającego choćby powierzchowną wiedzę o tym, jak działał Związek Radzieckiego za Stalina. Dla widowni z tej grupy ten film nie proponuje za bardzo ciekawej historii, bo wszystko, co się rozgrywa, doprowadza do przewidywalnego finału. Takiego, o którym wiemy po kilku minutach seansu. To jest problematyczne, bo wówczas trudno czuć emocje w fabule o postaci, która do czegoś dąży i chce coś osiągnąć, gdy wszystkie karty są na stole. Tu nie ma stawki i napięcia. Nic nie zmieni jego podejmowanych decyzji, ani nie skieruje jego myśli w stronę rozsądku. Jest jeszcze inna grupa widzów, raczej poza Europą Wschodnią, która może nie mieć zielonego pojęcia, bo dla nich to egzotyczna historia, więc takie osoby odbiorą Two Prosecutors w takiej formie, w jakiej Łoźnica przedstawia to na ekranie. Jako opowieść o dążeniu do sprawiedliwości w świecie, w którym ona nie istnieje. Nie jestem jednak pomimo tego w stanie przymknąć oko na zbyt dużo mankamentów, jakie ten kłopot scenariuszowy tworzy.
Siergiej Łoźnica wydaje się być tego świadomy, chcąc przez pryzmat oczywistości pokazać działania tyranii, która niszczy swój własny system metodycznie i skutecznie. Oglądając Dwóch prokuratorów można dostrzec, jakim wadliwym systemem była dyktatura Stalina ukryta pod szatą komunizmu. Wszechobecna korupcja, która doprowadza do pozbywania się najlepszych przedstawicieli społeczeństwa, by zastąpić ich swoimi mniej kompetentnymi ludźmi. Wielka Czystka to temat złożony, ale na ekranie dostaje tylko wyjaśnienie w postaci korupcji. Za duże i frustrujące uproszenie. Film Łoźnicy mówi o tym, jak praktycznie z definicji ten chaotyczny system polityczny jest skazany na porażkę, bo brak rzetelnej kontroli sprawił, że można wybić przyznanie się do wyimaginowanej winy z każdego, byle móc zwolnić miejsce dla kogoś swojego. Trochę jak gangrena trawiąca gnijące ciało. Pokazuje to świat, w którym nie ma już miejsca na sprawiedliwość, dlatego ta naiwność głównego bohatera prokuratora Kornewa jest tak przerażająca i zarazem nieprawdziwa. Przecież ten proces wyniszczenia od wewnątrz nie pojawił się w tym momencie; Wielka Czystka, gdy zaczęto zabijać miliony ludzi, także tych lojalnych, zaczęła się trzy lata przed wydarzeniami z tej produkcji. Dlatego trudno uwierzyć, że ktoś tak inteligentny może być tak naiwny. To wiele zabiera temu filmowi, bo w jego ślepej wierze w sprawiedliwość nie ma wiarygodności. Mieszane odczucia pozostają cały czas.

Kłopot w tym, że świadomość przewidywalności tych wydarzeń ze strony twórcy nie zmienia nic w tym, że wszystko jest liniowe i przewidywalne. Dokładnie każdy etap krok po kroku idzie zgodnie ze wszelkimi wyobrażeniami. To powoduje, że pomimo dobrej gry aktorów oraz realizatorskiego majstersztyku, jakim jest film Dwaj prokuratorzy, nic tutaj nie jest w stanie wywołać większych emocji. Być może współczesne kino musi pokazać ludziom, jak działała kiedyś dyktatura, by mogli rozpoznać, gdy ktoś będzie próbować odtworzyć schemat? Niewykluczone, że Łoźnica miał na celu powiedzenie czegoś ważnego, ale to przesłanie wymyka się filmowcowi w kluczowych momentach. Jego nie ma. Jakby zabrakło temu celu, który po seansie pozostawiłby widza w satysfakcji, a nie w obojętności.
Bynajmniej nie chodzi o to, że Two Prosecutors to zły film, bo jest w tym wiele jakości. Całość też ogląda się naprawdę dobrze, bo pomimo kontekstu przewidywalności, jest to jednak ciekawe, w jakim momencie Kornew zda sobie sprawę, że wszystko, co robi, jest bezcelowe. Gdy ta świadomość dociera na ekranie, nie padają żadne słowa, ale bohater wie – tak jak my dużo wcześniej – że skazał się na śmierć w chwili, gdy wsiadł do pociągu do Moskwy. Temat ciekawy, potrzebny, ale wymagał lepiej skonstruowanej historii, by jej kluczowe momenty mogły wybrzmieć, a przesłanie dać do myślenia. Two Prosecutors pozostawia tylko obojętność.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 55 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1968, kończy 57 lat
ur. 1954, kończy 71 lat

