Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy: sezon 2, odcinek 1-3 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 29 sierpnia 2024Czy twórcy 2. sezonu serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy wyciągnęli odpowiednie wnioski i naprawili błędy? Oceniam.
Czy twórcy 2. sezonu serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy wyciągnęli odpowiednie wnioski i naprawili błędy? Oceniam.
Powracamy do świata produkcji Władca pierścieni: Pierścienie Władzy. Najdroższy serial świata ma tyle oblicz, co sam Sauron – dla jednych to wydmuszka za pieniądze Jeffa Bezosa, która pluje na grób Tolkiena i nie ma nic do zaoferowania poza ładnymi widoczkami, dla innych to pełna wad produkcja, która ma też swoje zalety, a dla jeszcze innych to absolutne i niepodważalne arcydzieło scenopisarstwa i reżyserii, istna rewolucja w telewizji. Pierwszym trzem odcinkom 2. sezonu najbliżej jest do drugiej opcji. Muszę przyznać, że wad jest znacznie mniej niż w 1. sezonie, choć nie zabrakło pewnych irytujących rozwiązań.
Jest na pewno lepiej. Może nie o wiele lepiej, ale na tyle, by było to dostrzegalne. Pamiętajcie, że poprzednia odsłona Pierścieni Władzy mi się podobała i nie uważam jej za najgorszy ściek. Wiem, że miała błędy, miejscami liczne, a także całe mnóstwo głupotek. Pogodziłem się też z tym, że produkcja będzie odbiegać od kanonu Tolkiena, bo trzymanie się go byłoby niezwykle trudne. Uważam, że 2. sezon stoi na stabilniejszych fundamentach.
W pierwszej odsłonie wiele słyszeliśmy o Sauronie, na którego polowała Galadriela, ale brakowało nam zakotwiczenia tej postaci w wątku głównym. Okazało się, że jest nim poczciwy Halbrand, ale przez większość sezonu obserwowaliśmy walkę Galadrieli z wiatrakami. Inne postaci z kolei rozgrywały swoje historie, które rzadko się ze sobą przeplatały. 2. sezon zapowiada się inaczej. O powrocie Saurona wie już wiele osób. Czarny Władca wpływa poniekąd na każdy wątek. Nawet jeśli nie uczestniczy w nim bezpośrednio, to swoim mrokiem sięga do serc wszystkich istot w Śródziemiu.
Charlie Vickers, który się w niego wciela, robi fantastyczną robotę. Z jednej strony ma okazję grać sprytnego cwaniaczka. Trudno jest jednak nie patrzeć na tę postać przez pryzmat finału poprzedniego sezonu. Kontekst sprawia, że Halbrand jest jeszcze ciekawszy. Zręcznie manipuluje praktycznie każdym, kto staje na jego drodze. Nie jest to też łopatologiczne. Bohater w sposób typowy dla manipulatora uderza w słabości, emocje i ambicje osób dookoła siebie. Jego relacja z Celebrimborem to perełka. Mieli niewiele scen do tej pory, a ten motyw już teraz zapowiada się jako jeden z najlepszych. O elfach zawsze mówiono, że są pyszne – i widać to po elfim kowalu. Charles Edwards jest fantastyczny w roli Celebrimbora, któremu można współczuć. Ma się nadzieję, że ocknie się i oswobodzi spod wpływu Saurona, zanim będzie za późno.
Jack Lowden z Kulawych koni świetnie wcielił się w poprzednie wcielenie Saurona, nawet jeśli to była tylko krótka scenka. Nie budził grozy swoim wyglądem, ale zachowaniem już tak. Był szalony i nieprzewidywalny. Scena śmierci Saurona przypominała mi zamach na Juliusza Cezara. Przepiękna jest też ta, w której Halbrand zmienia się w Annatara. Od dawna chciałem zobaczyć to wcielenie Saurona na ekranie i się nie zawiodłem. Bije od niego iście anielska energia, idealna do manipulowania Celebrimborem. Całość robi też wrażenie pod względem wizualnym.
W obsadzie nadal błyszczy Elrond. Najostrożniejsza i najrozsądniejsza postać z całego serialu. Moim zdaniem nie da się go nie lubić. Robert Aramayo jest świetny w tej roli. Bije od niego elfia dostojność połączona z młodzieńczym zapałem. Podoba mi się jego konflikt z Galadrielą, ponieważ wynika bezpośrednio z tego, co stało się w 1. sezonie. Jego ostrożność i nieufność w stosunku do Pierścieni jest zrozumiała. Galadriela też jest lepsza. O wiele pokorniejsza, rozsądniejsza. Nie tupie już butem co pięć minut i przyznaje się do błędów. Morfydd Clark lub scenarzyści znaleźli na nią pomysł. To samo mogę powiedzieć o Isildurze. W 1. sezonie mnie irytował. W niczym nie przypominał bohatera, którym ma się stać. Jest dopiero na początku drogi. Na zmianę z pewnością wpłynie Estrid, która okazała się popleczniczką Adara. Po zapowiedziach liczyłem, że bohater dłużej pobędzie w samotności, ale widzę potencjał w zestawieniu go z Arondirem, który poniósł ogromną stratę. Chodzi o brak Bronwyn, która jednak zmarła od trucizny orków. To takie sobie wytłumaczenie, ale scenarzyści zrobili, co mogli, by wyjaśnić odejście aktorki z obsady. Natomiast nadal niemiłosiernie irytuje mnie Theo. Nie potrafię polubić tej postaci. Jestem w stanie go zrozumieć, ale tu się kończy moja chęć obcowania z tym bohaterem. Mam nadzieję, że wątek entów go rozwinie i sprawi, że będzie się lepiej oglądało jego sceny.
Wyszczególniłbym trzy główne osie narracyjne. Mamy sprawę Pierścieni, która dotyka też krasnoludów. Durin IV i Disa to nadal świetny duet. Ta druga bierze sprawy w swoje ręce i potrafi postawić do pionu swojego małżonka. Brakuje mi relacji, jaką miał krasnolud z Elrondem, ale nie można mieć wszystkiego. I tak dostaliśmy miłą do oglądania, typową krasnoludzką scenę wyrażenia przeprosin. Podobało mi się też proste, ale skuteczne światotwórstwo na początku 2. odcinka. Piękne, płynne przejście kamery i przelot przez Khazad-dûm. Zobaczyliśmy szyby świetlne, które dostarczały światło do upraw. Prosta, a fantastyczna sprawa. Kolejnym wątkiem są przygody Harfootów. Jeśli ktoś ich nie polubił w 1. sezonie, to nie polubi też w drugim. Wpływy Saurona sięgają do oddalonego Rhûn, ale to nadal nieco inna przygoda. O wiele bardziej zabawna, lekka i przyjemna, choć nie pozbawiona momentów pełnych napięcia. Osobiście bardzo lubię Harfootów i Nieznajomego. Wszystko w jego sposobie mówienia krzyczy "Gandalf!". Nie obraziłbym się, gdyby okazał się też Sarumanem. Jestem ciekaw, co Wy sądzicie o tej postaci. A o zamaskowanym jeźdźcu na usługach Czarodzieja z Rhûn? Niektórzy podejrzewają, że to Celeborn z wypranym umysłem. Co Wy na to?
Problem mam z wątkiem królestwa Númenor. W 1. sezonie był on ciekawy, ponieważ poznawaliśmy go z perspektywy Galadrieli. Teraz te postaci próbują ustać na własnych nogach, ale chyboczą się na nich jak galareta. Mam wrażenie, że twórcy bardzo chcieliby wprowadzić tu intrygi na miarę Gry o tron, ale wychodzi to nieudolnie i śmiesznie. Nie znalazłem też żadnych postaci, którym mógłbym szczerze kibicować. Miałem duże nadzieje na ciekawą relację między Elendilem a Miriel, ale na to trzeba jeszcze poczekać. Na razie ten wątek jest najmniej interesujący i tylko niepotrzebnie rozwleka czas ekranowy. Już bardziej wolę oglądać przygody Harfootów, które przynajmniej wnoszą humor, lekkość i różnorodność lokacji. Pojawia się też parę głupotek narracyjnych – np. Elrond przeżył jakimś cudem upadek z ogromnej wysokości. Trudno też połapać się w upływie czasu. Pojawia się tu błąd niczym z ostatnich sezonów Gry o tron, gdy postaci teleportowały się z miejsca na miejsce i nie wiadomo, ile czasu to zajmowało.
Wizualnie serial to nadal arcydzieło. Już 1. sezon to pokazał, a teraz mam wrażenie, że jest jeszcze lepiej. Może nieco w oczy rzuciła mi się kameralność niektórych lokacji. Twórcy nie popisują się już tak szerokimi ujęciami, plenerami czy monumentalnymi widokami. Nie przeszkadza to jednak. Jakimś cudem wszystko sprawia wrażenie jeszcze bardziej kinowego. Czułem się tak, jakbym oglądał trzygodzinny film z tego świata. Pomagała w tym muzyka. Bear McCreary znów stworzył coś fantastycznego. Może nie wspiął się na półkę Howarda Shore'a, ale postawił na własny styl. Bardzo mi się podoba, że muzyka w scenach w Rhûn jest inna. Do tego wejście trolla Damroda przy jego osobistym utworze było świetne.
Pierwsze trzy odcinki 2. sezonu Pierścieni Władzy oferują zręczny i płynny powrót do Śródziemia, które różni się od tego, co pożegnaliśmy dwa lata temu. Sauron na dobre się rozgościł pośród mieszkańców i jest gotów sączyć im do uszu jad. Twórcom udało się poprawić kilka bolączek z poprzedniego sezonu, niektóre postaci i tempo prowadzenia historii. Chociaż zdarzają się słabsze wątki, które potrzebują czasu na rozłożenie orlich skrzydeł, to jest to nadal bardzo przyjemny seans.
Poznaj recenzenta
Wiktor StochmalKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat