Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy: sezon 2, odcinek 7 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 26 września 2024Nadeszła wielka bitwa o Eregion! Czy twórcy spełnili swoje obietnice? Oceniam.
Nadeszła wielka bitwa o Eregion! Czy twórcy spełnili swoje obietnice? Oceniam.
2. sezon serialu Władca pierścieni: Pierścienie Władzy kroczy wielkimi, trollowymi krokami w kierunku rychłego zakończenia. Do samej konstrukcji tej serii można mieć wiele zastrzeżeń, ale przedostatni odcinek, który obiecywał bitwę pełną rozmachu, na pewno spełni Wasze oczekiwania. To doskonały przykład, jak powinno się realizować batalie – nie tylko na małym ekranie! Pierścienie Władzy po raz kolejny przesuwają granicę tego, co jest możliwe w telewizji.
Twórcy hucznie zapowiadali, że wielka bitwa o Eregion potrwa przez trzy odcinki, a w ostatnim dostaliśmy jej tyle, co ork napłakał. Po Rodzie smoka i niespełnionych obietnicach Ryana Condala podchodziłem do Pierścieni Władzy z podejrzliwością. Na szczęście moim oczekiwaniom nie tylko sprostano, ale też je kilkukrotnie przebito, ponieważ mieliśmy do czynienia z najlepszą batalią od czasów Bitwy Bękartów w Grze o tron. To wielkie słowa – i mam tego świadomość – ale jestem gotów ich bronić do upadłego... jak Elrond elfich murów. Oblężenie Eregionu nie tylko trwało przez cały odcinek, ale zapewniło nieustanną akcję – zarówno w formie machania mieczem, jak i potyczek słownych. Niczego w tym odcinku nie brakowało, choć mam parę zarzutów, które nie pozwalają mi na wystawienie pełnej dziesiątki.
To, co od razu rzuciło mi się w oczy, to nieprawdopodobna jakość wizualna. Mam wrażenie, że ten odcinek mógłby mieć premierę w kinach, bo wielki ekran tylko podbiłby wrażenia. Twórcy serialu stworzyli coś niezwykłego, co przyćmiewa nie tylko Ród smoka i jego podrygi z tego roku, ale też całe mnóstwo brzydkich, pozbawionych stylu i wyrazu blockbusterów. Tak się robi wielkie widowiska! Efekty specjalne stoją na najwyższym poziomie. Zniszczenie Eregionu zostało zaprezentowane bez odwracania obiektywu. Skala zniszczeń jest ogromna, a wszystko to jest prezentowane oglądającemu z niesamowitą pieczołowitością. Poza tym jest on cudownie oświetlony! Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za Ród smoka uważnie spisywały notatki w trakcie seansu. Akcja toczy się w nocy, ale nie da się w tym pogubić. Wszystko jest widoczne, kontrast podbity, a płomienie wyglądają na tak rozgrzane, że mogłyby poparzyć przez ekran. Pierścienie Władzy zawsze stały na wysokim poziomie technicznym i wizualnym, ale ten odcinek to istna popisówka. Statystów jest cała masa, a charakteryzacja orków nie przestaje robić wrażenia. Akcja prezentuje się kapitalnie w ruchu. Wspaniale się patrzyło, jak Elrond tnie przez pole bitwy u boku swoich wojowników. To nowe wydanie tego bohatera w serialu. Robert Aramayo pokazuje, że nie zardzewiał od czasów starcia pod Wieżą Radości w Grze o tron.
Równocześnie toczy się ciekawa i angażująca walka pomiędzy Sauronem a Celebrimborem, który w końcu połapał się w sztuczkach Wielkiego Zwodziciela. Charlesa Edwardsa chwalę w praktycznie każdym odcinku, w którym się pojawia, ale co mam poradzić, skoro swoim występem nieustannie łamie mi serce? Los elfiego kowala jest przejmujący i nie pozwala przejść obok niego obojętnie. A to wszystko dzięki świetnej grze aktorskiej i dobrze rozpisanemu scenariuszowi. Z kolei Sauron to sprawnie napisana postać, która na każdym kroku stara się manipulować wszystkim i wszystkimi. Odwaga i determinacja Celebrimbora chwyta za serce. Temu bohaterowi po prostu się kibicuje! Zasłużył on na odpoczynek po tym, przez co przeszedł. Zobaczymy, czy twórcy serialu będą dla niego łaskawsi od Tolkiena. Bardzo ładna była scena pomiędzy Galadrielą a Celebrimborem. Morfydd Clark udowadnia, że z odpowiednim scenariuszem jest w stanie zagrać elfkę pełną światła i niosącą nadzieję, a nie wiecznie sfrustrowaną i wkurzoną na cały świat. To miła odmiana po całym 1. sezonie. O wiele bardziej podoba mi się ta bohaterka w tej nowej odsłonie. Jest tu potencjał na świetny rozwój.
Podoba mi się też kierunek, w którym pchnięto Adara. Ojciec orków stał się tak zafiksowany na punkcie Saurona, że przestaje się od niego czymkolwiek różnić. Jest gotów poświęcić swoje dzieci dla dobra sprawy. Im się to zaś nie podoba. Bardzo mi pasuje takie rozwinięcie orków, które nie są po prostu bestiami bez mózgu. Jego podkomendny nie chce umierać w tej bitwie i woli się wycofać. W końcu się też zwraca do Adara po imieniu, a nie tytułem. Mam wrażenie, że podróż Uruka dobiega końca. Jakie zakończenie przewidują dla niego twórcy? Moim zdaniem byłoby ironicznie i symbolicznie, gdyby skończył podobnie do Mairona, zabity przez swoje dzieci.
Powrót do Khazad-dûm również ucieszył. Fantastycznie było zobaczyć w jednej scenie Elronda i Durina IV. Ich duet był jednym z najjaśniejszych punktów 1. sezonu. Dało się poczuć, że jest to spotkanie dwóch przyjaciół, którzy przeszli przez piekło i nadal w nim tkwią. Podobało mi się też zawieszenie akcji w krasnoludzkim królestwie. Ciekawe, co takiego się stało, że książę ostatecznie wycofał armię. Decyzja krasnoludzkiego księcia mocno wpłynęła na elfiego dowódcę, co świetnie oddał aktor. Widać było, jak znika w nim nadzieja.
Nie wszystko jednak było tak dobre. Z całych sił staram się usprawiedliwić twórców i tłumaczyć sobie własnymi słowami absurdalność pocałunku Elronda i Galadrieli. Mam nadzieję, że nie stały za tym żadne romantyczne intencje, a był to sposób na pomoc w ucieczce. Jeśli jednak zamiarem było pokazanie, że mają się oni ku sobie, to niestety bardzo mi to zgrzyta. Po pierwsze – między aktorami nie ma żadnej chemii. Po drugie – te postaci od samego początku łączyła piękna, platoniczna przyjaźń, która łapała za serce swoją niewinnością i szczerością (i tak też powinno zostać). Po trzecie – trochę dziwnie patrzeć na ten pocałunek, bo przecież za jakiś czas Elrond poślubi córkę Galadrieli i będzie mieć z nią dzieci.
W odcinku poległa Mirdania, która została (niebezpośrednio) zabita przez Saurona i jego sztuczki. Szkoda mi jej, bo to niewinna i naiwna postać, ale niewiele więcej mogę o niej powiedzieć. Wiemy już na pewno, że nie jest Celebrianą. Trupów było więcej, ale problem w tym, że wcale mnie to nie ruszyło. Kolejni wojownicy z drużyny Elronda i Galadrieli giną w trakcie bitwy. Niestety nie czujemy do nich żadnego przywiązania. Od statystów różni ich tylko to, że dostali jakieś imię. Poza tym nic o nich nie wiadomo. Scena z łuczniczką była dobrze nakręcona, efektowna, ale pozbawiona emocji, które twórcy usilnie próbowali wywołać podniosłą muzyką i rozpaczą na obliczu Elronda. Chciało mi się ziewać...
Uważam też, że zmarnowano w tym sezonie Arondira, który był świetny w 1. odsłonie serialu. Tego bohatera sprowadza się głównie do widowiskowych scen akcji a la Legolas. Jego fiksacja na punkcie Adara nie jest w żaden sposób ciekawa. Wątpię, że Arondir wyzionie ducha po tym starciu, ale jeśli tak się stanie, to będzie to zmarnowany potencjał. Po stokroć wolałbym, żeby został u boku Theo. Tu Arondir przypomina tylko nastolatka, który próbuje zaimponować lubej tanimi piruetami w powietrzu. Wygląda to dobrze, ale nie wnosi nic ciekawego. Podobnie do trolla Damroda, którego hucznie zapowiadano przed premierą i porównywano do Mike'a z Breaking Bad. Dostał nawet własny utwór w ścieżce dźwiękowej! I co? I nic. Nadal się zastanawiam, jaki problem miał z Sauronem, bo tego nie wyjaśniono.
Wymienione problemy to tylko mała łyżka dziegciu w beczce pełnej słodkiego miodu. Przedostatni odcinek 2. sezonu Pierścieni Władzy jest znakomity. Bardzo mnie cieszy, że skupiono się na wątku Saurona i Eregionie, bo to najmocniejsza strona tego sezonu. Natomiast tu pojawiają się schody. Przed twórcami zadanie, któremu mogą nie sprostać. Oto pozostał jeden odcinek do końca, a oni muszą pozamykać wszystkie te wątki. Khazad-dûm, Númenor, Nieznajomy i Harfootki, Eregion, a nawet nieszczęsny Pelargir. Zapytam raz jeszcze – ktoś widział Isildura?
Poznaj recenzenta
Wiktor StochmalKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat