X-Men. Czerwoni - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 28 lipca 2021X-Men. Czerwoni to komiks, w którym Tom Taylor podejmuje dialog ze współczesną rzeczywistością społeczno-polityczną. Co ciekawe, w tej historii pewną rolę odegrał również nasz kraj.
X-Men. Czerwoni to komiks, w którym Tom Taylor podejmuje dialog ze współczesną rzeczywistością społeczno-polityczną. Co ciekawe, w tej historii pewną rolę odegrał również nasz kraj.
Polscy czytelnicy mają wiele okazji do poznawania przebogatego świata mutantów – najnowszą z nich jest komiks X-Men. Czerwoni, który na rodzimym rynku ukazał się już w ramach linii wydawniczej Marvel Fresh. Śpieszę donieść, że nie jest to opowieść, która Wasze postrzeganie istot z genem X wywróci do góry nogami, nawet jeśli scenarzysta Tom Taylor zdecydował się na napisanie kolejnego rozdziału w historii Jean Grey. Postać ta była skądinąd przez lata ofiarą licznych, często niezrozumiałych zabiegów twórczych, dlatego czytelnicy ucieszą się z próby przedstawienia jej w sposób pozbawiony kontrowersji i skupiający się na esencji bohaterki. Dobrze wybrzmiewa tu również konwencja przygodowa i nowe otwarcie w rzeczywistości mutantów, lecz poszukiwanie ukrytych znaczeń i mniejszych lub większych rewolucji okaże się zadaniem daremnym. Nie możemy wykluczyć, że w miarę upływu czasu od lektury Czerwonych zaczniecie ich w pierwszej kolejności kojarzyć z... Polską, która odegrała pewną rolę w fabularnej układance. Ba, na kartach komiksu zobaczycie nawet fikcyjną głowę naszego kraju – poszukiwanie w niej nawiązań do prawdziwych prezydentów to już wartość dodana.
X-Men. Czerwoni podejmują wątki ukazane w komiksie Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey, choć znajomość tej ostatniej historii nie jest niezbędna do czerpania pełnej przyjemności z lektury. Potężna telepatka uniwersum Marvela powraca kilka lat po swojej rzekomej śmierci, musząc odnaleźć się w świecie, w którym nienawiść ludzkości w stosunku do mutantów zaczęła jeszcze przybierać na sile. Jakby tego było mało, przeciwko X-Menom obracają się także rządy z całego globu, a przyczyna takiego obrotu spraw nie jest do końca jasna. Pozbawiona mocy Phoenixa Grey postanawia zebrać kilku starych kompanów i znaleźć nowych sojuszników, otrzymując wsparcie m.in. ze strony Atlantydy czy Wakandy – wszystko po to, by walczyć o dobre imię mutantów. Rzecz w tym, że czeka ją nierówne starcie: nowa rzeczywistość przepełniona jest fałszywymi informacjami i przywiązaniem ludzi do mediów społecznościowych, w których zmasowany atak na postacie obdarzone genem X wydaje się o niebo łatwiejszy...
Nie trzeba być wybitnym znawcą twórczości Toma Taylora, by dojść do wniosku, że jego ambicje przy pisaniu Czerwonych były naprawdę spore. Wszystko wskazuje na to, że chciał on zbudować w swojej opowieści szeroko zakrojony komentarz społeczno-polityczny, który miałby oparcie w tym, co nas otacza: wzrastającej roli mediów społecznościowych, fake newsach, współczesnej kondycji tolerancji, położeniu rozmaitych mniejszości czy potęgowaniu się nienawiści do Inności. Jeśli Taylor przyjął już taką wizję, mógł w niej być konsekwentny i nie asekurować się w niektórych sekwencjach – głos w kwestiach światopoglądowych, zwłaszcza przy dużej grupie odbiorców, musi być wyrazisty. W tej opowieści wydaje się on nieco przytłumiony, jakby scenarzysta chciał pokazać swoją odwagę i zarazem nikomu się nie narazić. Do tego stania w ideologicznym rozkroku dochodzi jeszcze ekspozycja postaci Cassandry Novy, przekonującej swoim radykalizmem, a jednak odpychającej na poziomie charakteru i modus operandi. Na całe szczęście w ostatecznym rozrachunku Taylor nie staje się ofiarą własnego podejścia i umiejętnie łączy poważny wydźwięk opowieści z jego warstwą rozrywkową. Ta ostatnia w mojej ocenie jest zresztą lepsza niż sam uderzający w populizm i biorący na warsztat aspekty społeczne czy technologiczne przekaz – tylko od czytelnika zależy, czy ten fakt uznamy za wadę, czy jednak zaletę.
Za warstwę wizualną odpowiadało kilku rysowników prezentujących charakterystyczne style; w tym tomie niekoniecznie będą one wzajemnie się dopełniać. Podobały mi się jednak projekty nowych kostiumów X-Menów i zwłaszcza prace Pascala Alixe, wyróżniające się swoją wyrazistością i osadzeniem w realizmie. Nie jestem jednak pewny, czy znajdziecie w całym komiksie plansze, które zwalą Was z nóg.
X-Men. Czerwoni to jeden z tych komiksów, które dzielą zarówno recenzentów, jak i czytelników w materii oceny jakości. Z jednej strony należy wskazać na to, że po 3 latach od amerykańskiej premiery tylko zyskuje on na swojej aktualności, z drugiej zaś wypunktować fakt, że ambicje Toma Taylora mogły go tym razem przerosnąć – scenarzysta chciał uwypuklić tak wiele elementów prawdziwego świata, iż właściwie żaden z nich nie wybrzmiał z pełną mocą. Mimo wszystko Czerwoni są pozycją wartą uwagi i rozpoczynającą nową epokę rzeczywistości mutantów. Cieszy bardziej tradycyjne podejście do postaci Jean Grey i jej pogoń za kluczowymi dla X-Menów zasadami i ideałami. Chciałoby się jednak, by akurat w tym komiksie zalet było znacznie więcej.
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat