„Żywe Trupy #23: Z szeptu w krzyk”: Wyjście z cienia ojca – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 października 2015W tym roku mija już dziesięć lat od ukazania się serii "Żywe Trupy" na polskim rynku. Kto by przypuszczał, że postapokaliptyczna epopeja Roberta Kirkmana, którą możemy u nas czytać dzięki wydawnictwu Taurus Media, dotrwa aż do zbiorczego tomu z numerem 23 i na dodatek nadal nie widać jej końca.
W tym roku mija już dziesięć lat od ukazania się serii "Żywe Trupy" na polskim rynku. Kto by przypuszczał, że postapokaliptyczna epopeja Roberta Kirkmana, którą możemy u nas czytać dzięki wydawnictwu Taurus Media, dotrwa aż do zbiorczego tomu z numerem 23 i na dodatek nadal nie widać jej końca.
Poprzedni, dwudziesty drugi tom stanowił nowe otwarcie w życiu bohaterów. Od zaskakującego końca wojny z Neganem minęło - co można wnioskować choćby po fizycznych zmianach postaci - kilka lat. Rządy w Aleksandrii sprawuje wyglądający trochę jak biblijny patriarcha Rick, zaś na Wzgórzu władzę dzierży Maggie. To właśnie w tym drugim miejscu toczy się większość akcji nowego tomu "Żywych Trupów". Jednak najważniejszym elementem fabuły jest przeniesienie uwagi scenarzysty z ojca na syna. A tak, bo w najnowszym albumie to nie Rick gra pierwsze skrzypce, tylko Carl.
W serialu, może trochę z powodu doboru aktora, może trochę też ze złego rozłożenia niektórych akcentów, Carl jest postacią irytującą widzów. Uprzedzam - w dwudziestym trzecim tomie serii komiksowy Carl może drażnić nie mniej. Chłopak jest właśnie gdzieś w apogeum wieku dojrzewania, hormony buzują, a jednocześnie doświadczenia z brutalnej przeszłości ciążą przecież na jego psychice. Carl jest tutaj z pewnością silną osobowością, obowiązkową, potrafiącą świetnie radzić sobie - czasem aż za dobrze - w krytycznych sytuacjach. To jednak wciąż młody bohater, dzięki powrotowi namiastki cywilizacji odnajdujący w sobie potrzebę intymnej bliskości. Jest wciąż skłonny do silnych uczuć, z manifestowaniem których, jak się potem okaże, mogą wiązać się lekkomyślne decyzje. Wątek Carla jest tym, co najlepsze w nowej odsłonie "Żywych Trupów", ale przecież nie tylko za dobrze rozpisane wątki obyczajowe czytelnicy pokochali tę serię.
Mamy bowiem nowe zagrożenie. Zagadka z poprzedniego tomu wyjaśnia się. Byliśmy już niemal przekonani, że szwendacze nagle zaczęły się między sobą komunikować, w końcu twórcy zostawili nas z otwartą buzią po kilku końcowych planszach "Nowego początku". Zombiaki wcale ze sobą nie gadały - to ludzie zaczęli się do nich upodabniać. Oto poznaliśmy nową, prawdopodobnie dość pokaźną grupę, która zachowuje się trochę jak nomadowie. Nigdzie się nie osiedlają, tylko przemieszczają razem ze stadami szwendaczy. Aby to sobie umożliwić, korzystają ze swoistej, kojarzącej się z "Milczeniem owiec" charakteryzacji, mianowicie odziewają się w kostiumy z ludzkich skór. Ukrywają nawet za nimi swoje twarze. No i wyznają całkiem nową życiową filozofię. Niechybnie dojdzie między nimi a "naszymi" bohaterami do konfrontacji. Choć kto wie? Mamy świadomość, że taki właśnie schemat obowiązuje w "Żywych Trupach", ale może przeniesienie ciężaru fabuły na Carla przyniesie całkiem nowe rozwiązania? Carl bowiem rozstał się z ojcem, przeniósł się do osady, którą kieruje Maggie, i zaczyna praktykować jako przyszły kowal. W międzyczasie Jesus po krwawej potyczce z nosicielami ludzkich skór przywozi ze sobą jeńca. Z jeńcem tym nawiązuje bliski kontakt Carl, który za sprawą pewnego "wyczynu" siedzi chwilowo w celi obok.
W dwudziestym trzecim tomie "Żywe Trupy" wciąż trzymają poziom. Opłaciło się na pewno przeniesienie uwagi scenarzysty na Carla - przypomina to zresztą trochę zabieg twórców "Thorgala", którzy od pewnego momentu poświęcają więcej czasu na losy dzieci dzielnego Wikinga. Z Carlem i innymi młodzieńczymi bohaterami serii Kirkmana wygląda to o tyle ciekawie, ze przecież dorastają w zupełnie innym świecie niż ich rodzice, co na psychikę i wychowanie tych młodych ludzi ma przecież ogromny wpływ. Pomysł z nowymi potencjalnymi przeciwnikami może nie jest zbyt oryginalny, ale na pewno wzbudza ciekawość co do dalszego rozwoju tego wątku. No i scenarzysta nie zapomina o pobocznych bohaterach. Wciąż intryguje niewyjaśniona nieobecność Michonne. Swoje problemy mają Eugene i Rosita. Nad Maggie niespodziewanie zbierają się czarne chmury. A w swojej celi dalej tkwi najciekawszy złoczyńca, któremu przyszło potykać się z Rickiem, czyli Negan. Dlatego możemy być pewni, że tę namiastkę cywilizacji, którą z takim poświęceniem i trudem zbudowali bohaterowie, czekają w zapewne niedalekiej przyszłości poważne wstrząsy.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat