Avengers: Koniec gry bije wszelkie rekordy popularności w przedsprzedaży biletów. I to nie tylko w USA, ale w wielu krajach świata, na czele z Chinami, gdzie ludzie oszaleli na punkcie MCU.

Portal ComicBook przeprowadził rozmowy z trzema wiodącymi w branży analitykami rynku, którzy są zgodni: otwarcie ustanowi nowy rekord wszech czasów. Do tej pory prognozy mówiły o debiucie w wysokości od 200 mln dolarów do 250 mln dolarów w samym USA.

Obecnie analitycy mówią, że wszelkie prognozy dla tego filmu są trudne do oszacowania. Poruszamy się bowiem po kompletnie nieznanych rejonach bez możliwości tworzenia odniesienia czy porównania. Zwiastują otwarcie bez precedensu. Część mówi, że 300 mln dolarów otwarcia w samym USA jest coraz bardziej realne. Natomiast Bruce Nash z The Numbers widzi bardziej okolice 300 mln dolarów, ponieważ jego zdaniem istotnym czynnikiem jest czas trwania. Okazuje się bowiem, że rekordy w dużej mierze są bite wówczas, gdy widzowie idą do kina więcej niż jeden raz.

Wszyscy zwracają uwagę, że popularność bije rekordy w USA. Jest ona tak wielka, że kina wprowadzają w weekend seanse 24 godziny na dobę.

Zobacz także:

-

Avengers: Koniec gry - zwiastun jest oszukany? Bracia Russo trollują fanów

-

Avengers: Koniec gry i MCU bez tajemnic. Oto pełna linia czasowa z datami

Inni eksperci twierdzą, że jest szansa na pobicie rekordu wszech czasów Avatara, który z wynikiem 2,7 mld dolarów jest najbardziej dochodowym filmem w historii. Tutaj także problemem w prognozowaniu jest czas trwania, bo zwracają uwagę, że na rekord Avatara miał wpływu wielokrotne oglądanie filmu przez widzów. Gdy jednak widowisko trwa 3 godziny, wprowadza to problem, bo może odstraszać  Smitha czy Kowalskiego od ponownego seansu, bo to właśnie zwykli widzowie mieli wpływ na rekordy, a nie najwięksi fani. Analitycy twierdzą jednak, jeśli Avengers: Koniec gry rozbije bank w Azji, tak jak to się zapowiada i osiągnie globalne otwarcie w wysokości 1 mld dolarów (tak, już mowa jest o takiej kwocie, nie o 800 mln dolarów), to wówczas jest bardzo dużo szansa na zagrożenie pozycji hitu Jamesa Camerona.

Premiera 24 kwietnia.

fot. Empire