"Koło czasu" to jedna z najbardziej znanych sag fantasy, której twórcą jest Robert Jordan. Sam autor nie zdołał dokończyć jej za życia, ale zanim zmarł, swoje notatki przekazał Brandonowi Sandersonowi, który zamknął serię. Ostatecznie składa się na nią 14 tomów (w Polsce wydano dotychczas 13, z czego kilka rozbite na dwie książki) i jeden prequel.

W związku z sukcesem serialu "Gra o tron", fani fantastyki zaczęli wyglądać spodziewanej premiery odcinka pilotowego produkcji "Wheel of Time". I doczekali się. Tak jakby.

Pilot serialu "Wheel of Time" został jakiś czas temu wyemitowany na kanale FXX, o 1:30 w nocy, bez żadnych zapowiedzi czy reklamy. Jak się okazało - również bez wiedzy i udziału spadkobierców Roberta Jordana, czyli przede wszystkim wdowy po nim, która nie miała pojęcia o pracach nad "Wheel of Time: Winter Dragon". Wszystko przez to, że posiadająca prawa do ekranizacji "Koła czasu" firma Red Eagle Entertainment chciała zapewnić sobie ich przedłużenie, w związku z czym musiała wyemitować odcinek pilotowy przed 11 lutego - nakręcili go więc w rekordowo krótkim czasie i zapłacili FXX za jego wyemitowanie.

Pilot został zmieszany z błotem przez fanów, którzy krytykowali każdy jego aspekt, od aktorstwa, po efekty specjalne. Prawda jest jednak taka, że nie mamy do czynienia z poważną produkcją, a półproduktem, powstałym na potrzeby umowy. REE jest tego świadome - premiera nie była reklamowana, tak by jak najmniej ludzi ją obejrzało i mogło ją skrytykować.

Obecnie Red Eagle chce wciągnąć w produkcję już pełnoprawnego serialu "Wheel of Time" studio Sony. W rozmowy wmieszała się jednak wdowa po Jordanie, którą z kolei REE pozwało za wpis na jej blogu, w którym sugerowała, że firma nie ma już prawa do "Koła czasu" i nie mogła tworzyć pilota, a który miał zaszkodzić rozmowom z Sony.

Wygląda na to, że fani twórczości Roberta Jordana będą musieli jeszcze poczekać na swój serial