Koniec Wieczności - przeczytaj początek powieści Isaaca Asimova
Przeczytajcie fragment Końca Wieczności - klasycznej powieści science fiction amerykańskiego pisarza Isaaca Asimova.
Przeczytajcie fragment Końca Wieczności - klasycznej powieści science fiction amerykańskiego pisarza Isaaca Asimova.
Do księgarń trafiło właśnie nowe wydanie książki Isaaca Asimova pt. Koniec Wieczności. Jest to powieść wydana pierwotnie 1955 roku, w naszym kraju doczekaliśmy się kilku jej wydań.
Koniec Wieczności ukazał się w ramach serii Wehikuł Czasu Domu Wydawniczego Rebis, w ramach której ukazują się klasyczne utwory science fiction.
Fabuła Końca Wieczności prezentuje się następująco:
Dom Wydawniczy Rebis udostępnił początek Końca Wieczności w przekładzie Adama Kaski. Miłej lektury!
Isaac Asimov, Koniec Wieczności - fragment
1. Technik
Andrew Harlan wszedł do kotła. Jego ściany były doskonale okrągłe i przylegały dokładnie do pionowego szybu sporządzonego z rzadko rozmieszczonych prętów, które sto osiemdziesiąt centymetrów nad głową Harlana przekształcały się w migotliwą, niewyraźną mgiełkę. Włączył zespół sterowania i poruszył lekko chodzący starter.
Kocioł ani drgnął.
Harlan bynajmniej nie spodziewał się ruchu ani w górę, ani w dół, w prawo czy w lewo, naprzód czy w tył. Jednak odstępy między prętami stopniały w szarawą czerń, która była twarda w dotyku, jakkolwiek niematerialna. Przy tym czuł lekki niepokój w żołądku i nieznaczny (psychosomatyczny?) zawrót głowy, który wskazywał, że wszystko, co kocioł zawiera, łącznie z samym Harlanem, pędzi przez Wieczność.
Wszedł do kotła w 575 Stuleciu — bazie operacji, przydzielonej mu dwa lata wcześniej. Wtedy wiek 575 był najodleglejszy ze wszystkich, do których podróżował. A teraz przemieszczał się ku 2456 Stuleciu.
Normalnie czułby się nieco zagubiony w tej sytuacji. Jego ojczyste Stulecie leżało w odległej przeszłości — mówiąc dokładnie był to wiek 95. Wiek 95 surowo ograniczający użycie energii atomowej, dość sielankowy, lubujący się w naturalnym drewnie jako materiale konstrukcyjnym, nastawiony na eksport pewnych gatunków destylowanych napojów do wszystkich niemal epok i import nasienia koniczyny. Jakkolwiek Harlan nie był w 95 Stuleciu od czasu, gdy przeszedł specjalne przeszkolenie i jako piętnastoletni chłopiec został Nowicjuszem, to jednak zawsze czuł się nieco zagubiony, gdy oddalał się od „domu”. Wiek 2456 będzie niemal dwieście czterdziestym tysiącleciem od narodzin Harlana, a jest to szmat czasu, nawet dla zahartowanego Wiecznościowca.
W normalnych okolicznościach wszystko by tak wyglądało.
Lecz teraz Harlan był w zbyt kiepskim nastroju, by myśleć o czymkolwiek, poza tym, że dokumenty ciążą mu w kieszeni, a cały plan działania ciężko leży na sercu. Był nieco przestraszony, trochę podniecony i zmieszany.
Jego ręce odruchowo zatrzymały kocioł na właściwym przystanku we właściwym wieku.
Dziwne, że Technik mógł być podniecony czy zdenerwowany czymkolwiek. Co to kiedyś mówił Edukator Yarrow?
— Technik musi być przede wszystkim beznamiętny. Zmiana Rzeczywistości, jakiej dokonuje, może wpływać na życie nawet pięćdziesięciu miliardów ludzi. Dla miliona czy więcej spośród nich efekty będą tak drastyczne, że trzeba ich uważać za całkowicie nowe jednostki. W tych warunkach emocjonalne podejście do sprawy stanowi poważną przeszkodę.
Harlan gwałtownym potrząśnięciem głowy wyrzucił ze swego umysłu wspomnienie suchego głosu nauczyciela. W tamtych czasach nawet sobie nie wyobrażał, że zostanie właśnie Technikiem. Ale emocje zaczął przeżywać mimo wszystko. Nie z racji pięćdziesięciu miliardów ludzi. Kto w Czasie troszczy się o pięćdziesiąt miliardów ludzi? Chodzi tylko o jednego. O jedną osobę.
Uświadomił sobie, że kocioł stoi, i w króciutkiej przerwie, dla zebrania myśli, wprawił się w ten chłodny, rzeczowy nastrój, jaki musi cechować Technika. Potem wysiadł. Kocioł, który opuścił, nie był oczywiście tym samym, do którego wsiadł — w tym sensie, że nie składał się z tych samych atomów. Nie troszczył się o to bardziej niż inni Wiecznościowcy. Tylko Nowicjusze i nowi przybysze do Wieczności interesowali się bardziej mistyką podróży w Czasie niż samym jej faktem.
Znowu zrobił krótką przerwę przy nieskończenie cienkiej kurtynie z Nie-Przestrzeni i Nie-Czasu, która z jednej strony oddzielała go od Wieczności, a z drugiej — od zwykłego Czasu. Znalazł się w całkiem dla siebie nowej sekcji Wieczności. Oczywiście coś z grubsza o niej wiedział, przejrzawszy odpowiedni rozdział Podręcznika czasu. Jednak nie mogło to zastąpić osobistych odwiedzin, więc przygotował się na początkowy szok adaptacji.
Odpowiednio nastawił zespół sterowania (prosta sprawa przy wkraczaniu do Wieczności, natomiast bardzo skomplikowana w przejściu do Czasu, lecz ten typ podróży zdarzał się rzadziej). Przekroczył kurtynę i przymrużył oczy od blasku. Odruchowo podniósł rękę, by je osłonić.
Naprzeciw niego stał tylko jeden człowiek. Z początku Harlan widział go bardzo niewyraźnie.
Człowiek odezwał się:
— Jestem Socjolog Kantor Voy. Pan jest pewnie Technikiem Harlanem?
Harlan skinął głową i powiedział:
— Ojcze Czasie! Czy tę iluminację można trochę przygasić?
Voy obejrzał się, a potem rzekł wyrozumiale:
— Myśli pan o emulsjach cząsteczkowych?
— Oczywiście — odparł Harlan. — Podręcznik wspominał o nich, ale nie mówił o tak szaleńczych refleksach świetlnych.
Harlan uważał swe oburzenie za dość uzasadnione. 2456 Stulecie orientowało się na materię, podobnie jak większość stuleci, więc od samego początku miał prawo oczekiwać, że wszystko będzie dość podobne. Nie spodziewał się tu straszliwego chaosu (straszliwego dla kogoś, kto urodził się w epoce zorientowanej na materię), wirów energii trzechsetnych stuleci ani dynamiki pola sześćsetnych wieków. W 2456 Stuleciu dla wygody przeciętnego Wiecznościowca materii używano do wszystkiego — od ścian do gwoździ tapicerskich.
Nawiasem mówiąc, jest materia i materia. Obywatel zorientowanego na energię Stulecia może sobie tego nie uświadamiać. Dla niego wszelka materia może wyglądać jak drobne odmiany czegoś grubego, ciężkiego, barbarzyńskiego. Jednak nastawiony na materię Harlan rozróżniał drzewo, metale (ciężkie i lekkie), plastik, krzem, wapno, skórę i tak dalej.
Lecz materia składająca się wyłącznie z luster!
To było pierwsze wrażenie z 2456 Stulecia. Każda powierzchnia odbijała światło i błyszczała. Wszędzie była iluzja absolutnej gładkości: efekt emulsji cząsteczkowej. W tych niekończących się odbiciach samego Harlana i Socjologa Voya, wszystkiego, co tylko mógł zobaczyć w ułamkach i całościach, pod wszystkimi kątami, był chaos. Jaskrawy chaos wywołujący mdłości.
— Bardzo mi przykro — powiedział Voy. — To obyczaj Stulecia, a odpowiednia sekcja uważa, że należy przyjmować miejscowe obyczaje, jeśli są praktyczne. Przyzwyczai się pan do tego po pewnym czasie.
Voy ruszył gwałtownie po stopach innego Voya, odwróconego głową w dół pod posadzką, który wraz z nim podszedł do stołu. Przesunął do punktu zerowego cienką jak włos wskazówkę na spiralnej skali.
Odbicia znikły, jaskrawe światło zbladło. Harlan poczuł, jak jego świat się zestala.
— Proszę teraz za mną — rzekł Voy.
Harlan poszedł za nim przez puste korytarze, które przed paroma chwilami musiały jarzyć się orgią sztucznego światła i refleksów, po pochylni i przez przedpokój do gabinetu.
Na tej krótkiej drodze nie spotkali nikogo. Harlan tak był do tego przyzwyczajony, że z pewnością zaskoczyłoby go i niemal wywołało wstrząs, gdyby ujrzał oddalającą się szybko postać ludzką. Bez wątpienia rozeszły się już wieści, że przybywa Technik. Nawet Voy trzymał się na dystans, a gdy przypadkowo dłoń Harlana otarła się o jego rękaw, Socjolog drgnął i się cofnął.
Harlana nieco zaskoczyła odrobina goryczy, jakiej przy tym wszystkim doznawał. Myślał, że muszla, która wyrosła wokół jego duszy, jest grubsza, bardziej nieprzenikliwa. Jeśli się mylił, jeśli ten pancerz stał się cieńszy, przyczyna mogła być tylko jedna.
Noÿs!
Źródło: Rebis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat