Trzydziestolecie Nagiego instynktu. Jak Sharon Stone wspomina film?
Dzisiaj mija równe trzydzieści lat od premiery głośnego Nagiego instynktu. Przeczytajcie jak Sharon Stone wspomina film w swojej autobiografii.
Dzisiaj mija równe trzydzieści lat od premiery głośnego Nagiego instynktu. Przeczytajcie jak Sharon Stone wspomina film w swojej autobiografii.
Nie żeby wszechświat wcześniej nie dawał mi do myślenia w tej sprawie. Chodzi mi o bycie dziewczyną. Kiedy skończyliśmy zdjęcia do Nagiego instynktu, polecono mi przyjść na pokaz. Nie sam na sam z reżyserem, jak można by zakładać, ale w sali pełnej agentów i prawników, z których większość nie miała z projektem nic wspólnego. W takich to okolicznościach po raz pierwszy zobaczyłam ujęcie mojej waginy, choć wcześniej zapewniano mnie, że: „Niczego nie będzie widać. Chcę, żebyś zdjęła majtki, bo biały odbija światło i będzie wiadomo, że masz na sobie bieliznę”. Owszem, można na to patrzeć z różnych punktów widzenia, ale ponieważ to moja wagina była w centrum uwagi, miałam je gdzieś.
I właśnie w tym tkwił cały problem – niczyje uzasadnienia nie miały znaczenia. Chodziło o mnie i o moje ciało. To ja musiałam zdecydować. Po pokazie poszłam do kabiny projekcyjnej, spoliczkowałam Paula i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i zadzwoniłam do mojego prawnika Marty’ego Singera. Powiedział, że nie mogą wypuścić filmu w takiej wersji, że mogę wywalczyć zakaz sądowy. Po pierwsze, w tamtych czasach film od razu dostałby rating X, czyli tylko dla dorosłych. Pamiętajcie, że był 1992 rok. To nie to co dziś, kiedy penisy we wzwodzie można zobaczyć na Netflixie. Po drugie, Marty powiedział, że Screen Actors Guild, związek zawodowy, do którego należałam, uznawał, że takie ujęcie jest nielegalne. Uff, pomyślałam.
To była moja pierwsza myśl. Potem postawiłam sobie kilka pytań. A gdybym to ja była reżyserką? Gdybym ja zrobiła takie ujęcie? Specjalnie? Przez przypadek? Gdyby po prostu tak wyszło? Musiałam sporo przemyśleć. W końcu wiedziałam, jaki film kręcę. Do cholery, walczyłam o tę rolę i jak dotąd tylko ten jeden reżyser zawalczył o mnie. Musiałam zdobyć się na obiektywizm.
Próbowałam dostać tę rolę tak długo, że dokładnie przestudiowałam postać i znałam ryzyko wiążące się z taką rolą. Przyszłam gotowa zagrać Catherine Tramell. A teraz postawiono mnie przed kolejnym wyzwaniem.
Muszę przyznać, że zagranie tej postaci wymagało ode mnie najgłębszego jak dotąd sięgnięcia w mroczną część samej siebie. Było to przerażające doświadczenie. W czasie zdjęć trzykrotnie lunatykowałam, przy czym dwukrotnie obudziłam się kompletnie ubrana w samochodzie w garażu. Śniły mi się najgorsze koszmary.
Kiedy kręciliśmy otwierającą film sekwencję dźgania nożem i reżyser powiedział „cięcie”, mój partner nie reagował. Leżał nieprzytomny. Wpadłam w panikę. Pomyślałam, że wysuwane sztuczne lodowe ostrze nie zdążyło się schować i że naprawdę go zabiłam. Wściekłość wpisaną w scenę wzmogły krzyki reżysera. Wrzeszczał: „Uderz go, mocniej, mocniej!” oraz „Więcej krwi, więcej krwi!”, a facet leżący pod łóżkiem pompował sztuczną krew do protezy klatki piersiowej, w którą ubrany był aktor. Poczułam się słabo, wstałam, kręciło mi się w głowie i miałam mdłości. Myślałam, że zemdleję. Wyglądało na to, że uderzyłam partnera w piersi tyle razy, że zemdlał. Byłam przerażona, naga i cała w sztucznej krwi.
A teraz jeszcze to. Jakby nie istniała granica, której nie przekroczę, jeśli tylko poproszą mnie o to dla dobra filmu.
Po pokazie poinformowałam Paula o możliwościach, które przedstawił Marty. Oczywiście Paul opierał się zawzięcie, twierdząc, że ja o niczym tu nie decyduję. Byłam w końcu tylko aktorką, kobietą, nie miałam prawa wyboru.
Ale miałam. Długo to rozważałam i w końcu zgodziłam się, żeby ujęcie zostało w filmie. Dlaczego? Ponieważ to było właściwe, dobre dla filmu i dla postaci. A poza tym zrobiłam to.
Przy okazji, nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale na górze plakatu jest tylko nazwisko Michaela Douglasa, nie ma mojego.
*
Moja rodzina zmagała się ze śmiercią wujka Beanera, więc nie dotarli na premierę. Zabrała mnie Faye Dunaway. Wiedziała, co robić w takich sytuacjach. Film otaczała niewiarygodna fama, więc premiera odbyła się na terenie studia, a nie w jednym z wielkich kin: nie dałoby się zapanować nad tłumem. Siedziałyśmy w ogromnej sali projekcyjnej, a kiedy film się skończył, zapanowała absolutna cisza. Faye złapała mnie za rękę i szepnęła: „Nie ruszaj się”, posłuchałam. Zamarł również Michael w rzędzie przede mną. Spojrzał w lewo i w prawo, na producentów i na Paula. Wreszcie po chwili, która zdawała się wiecznością, sala zaczęła krzyczeć i wiwatować. „Co teraz?”, zapytałam Faye, a ona na to: „Teraz jesteś wielką gwiazdą i wszyscy mogą pocałować cię w tyłek”.
Nagi instynkt był moim osiemnastym filmem. Przez lata zbierałam cięgi za występowanie w gównianych produkcjach i w przeciętnych programach telewizyjnych, telewizja się wtedy nie liczyła. Kiedy dostałam rolę w Nagim instynkcie, miałam trzydzieści dwa lata. Obiecałam agentowi, że jeśli ją zdobędzie, wezmę. Wiedziałam, że to moja ostatnia szansa – robiłam się za stara dla branży, w której właściwie nie zaistniałam. Potrzebowałam przełomu.
Michael dopiero na festiwalu w Cannes odkrył, że mam na koncie tak wiele dziadowskich filmów. Pewnego wieczoru wstał i wzniósł piękny toast na moją cześć. Cudowne wspomnienie. Miałam na sobie sukienkę plażową, która robiła za strój wieczorowy. Wszystko przez to, że ludzie włamywali się wtedy do mojego pokoju, żeby ukraść coś należącego do Sharon Stone. Byłam gwiazdą, ale taką, która nie ma pieniędzy na nowe ubrania. Witaj w Hollywood, pączuszku. Tamtego wieczoru wróciłam do swojego pokoju hotelowego i wymiotowałam w toalecie. Niezastąpiony Shep pomógł mi włożyć stopy do wanny z zimną wodą i opowiedział o nowych regułach, które obowiązują, kiedy stajesz się sławna. A potem dał mi valium.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Agora
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat