David Fincher – Mistrz filmowego napięcia
Wielu reżyserów stara się w swoich filmach zaskoczyć, zdruzgotać, emocjonalnie wpłynąć na odbiorcę, tworząc wyjątkową aurę, którą przesiąka widz. Jest jednak tylko niewielu, którzy robią to naprawdę znakomicie. Oto jeden z nich. Panie i Panowie, przed Wami mistrz mrocznego klimatu - David Fincher.
Wielu reżyserów stara się w swoich filmach zaskoczyć, zdruzgotać, emocjonalnie wpłynąć na odbiorcę, tworząc wyjątkową aurę, którą przesiąka widz. Jest jednak tylko niewielu, którzy robią to naprawdę znakomicie. Oto jeden z nich. Panie i Panowie, przed Wami mistrz mrocznego klimatu - David Fincher.
Początki Finchera nie zapowiadały, że w przyszłości stanie się jednym z największych, jeżeli nie największym specjalistą od thrillerów. Po ukończeniu liceum młody Amerykanin nie wybrał się na uczelnię filmową, ale podszedł do nauki rzemiosła w bardzo praktyczny sposób - zatrudnił się w firmie zajmującej się animacją. Kto dziś wyobraziłby sobie postać tego reżysera, który robi filmy na przykład dla Pixara? Odpowiedź wydaje się prosta: chyba nikt. Już jednak w wieku 18 lat początkujący filmowiec trafił do prawdziwego giganta w branży filmowej – studia Industrial Light&Magic, odpowiedzialnego za efekty specjalne m.in. w filmach z serii Gwiezdne wojny. Fincher miał okazję pracować właśnie przy jednej z części kosmicznej sagi (Star Wars: Episode VI - Return of the Jedi), a także podpatrywać pracę samego Stevena Spielberga w czasie kręcenia filmu Indiana Jones and the Temple of Doom. Po czterech latach reżyser postanowił rozstać się z wytwórnią, aby rozpocząć pracę na swój rachunek.
Pierwsze projekty reżyserskie Davida Finchera były reklamami telewizyjnymi. Już na początku tej przygody Amerykanin pokazał, że potrafi naprawdę wstrząsnąć widzem. Fincher stworzył reklamę dla Amerykańskiego Stowarzyszenia do Walki z Rakiem. Aby bardzo dosadnie i mrocznie przedstawić powagę tematu, w swoim spocie pokazał płód palący papierosa. Mimo wielu kontrowersji do reżysera zaczęły zgłaszać się kolejne firmy, takie jak Nike czy Pepsi. Fincher w środowisku wyrobił sobie nazwisko także dzięki tworzeniu teledysków. Reżyserował tak słynne klipy jak Vogue Madonny czy Janie’s Got a Gun Aerosmith. Z jego usług korzystały też inne muzyczne gwiazdy - Sting, Michael Jackson oraz The Rolling Stones. Obecnie także lubi sporadycznie wracać do swoich korzeni. W 2013 roku, po tym jak Justin Timberlake zagrał w jego The Social Network, Fincher wyreżyserował dla niego teledysk do piosenki Suit & Tie.
W 1992 roku o twórcę upomniał się wreszcie świat filmowy, jednak nie był to start, jaki Fincher mógłby sobie wymarzyć - zatrudniono go po wielu rotacjach do nakręcenia trzeciej części Obcego. Do dzisiaj ten film jest najbardziej krytykowany przez fanów serii. Reżyser nie mógł pracować w spokoju nad produkcją, był ciągle pospieszany przez wytwórnię, w dodatku scenariusz był kilka razy przerabiany na samym planie. Największym zarzutem było oczywiście uśmiercenie dwóch ważnych postaci. Wszyscy myśleli, że Fincher po tej nieudanej przygodzie z wielkobudżetowymi widowiskami wycofa się z kina i wróci do tworzenia teledysków, jednak nic bardziej mylnego - trzy lata później pokazał, że jest jednym z najwybitniejszych twórców stąpających po ziemi.
W ręce Finchera pewnego dnia wpadł scenariusz. Reżyser był pod wielkim wrażeniem jego bardzo mrocznego, momentami wręcz makabrycznego klimatu. Tekst wytwarzał taką aurę niepokoju, że jego autorowi, Andrew Kevinowi Walkerowi, inni doświadczeni scenarzyści proponowali po przeczytaniu profesjonalną pomoc psychiatryczną. Fincher postanowił, że to będzie jego następny projekt. Wiele osób (w tym producenci) odradzało realizację tego filmu, twierdząc, że jest zbyt ryzykowny dla reżysera po jego przygodzie na planie Obcego. Fincher jednak nawet nie myślał, aby słuchać uwag innych, i zabrał się za realizację. Tak powstał jeden z najwybitniejszych filmów wszech czasów - Se7en. Historia dwóch policjantów, Millsa i Somerseta, tropiących seryjnego mordercę zabijającego osoby, które złamały jeden z siedmiu grzechów głównych, do dzisiaj uznawana jest za jeden z najlepszych thrillerów w historii kina. Fincher udowodnił, że ma doskonały zmysł do castingu i pracy z aktorami. Do głównych ról zatrudnił Brada Pitta i Morgana Freemana, którzy na ekranie stworzyli niezapomniany policyjny duet. Do zagrania demonicznego antagonisty, Johna Doe, reżyser wybrał Kevina Spacey. Wszyscy do końca dbali o to, aby nazwisko aktora nie pojawiło się w żadnych notach prasowych, na plakatach czy w wywiadach - widz do końca miał nie wiedzieć, kto jest mordercą. Twórca walczył także z producentami, aby zachować oryginalne, kontrowersyjne zakończenie. Wsparł go w tym Brad Pitt, który zagroził, że odejdzie z obsady, jeśli zostanie ono zmienione. Walka się opłaciła, film odniósł sukces kasowy i stał się produkcją kultową. W Siedem Fincher po raz pierwszy ujawnił też inny, charakterystyczny dla swojej twórczości element - pokazał, jak ważna w filmach jest czołówka. Wpływ na to miało zapewne jego wcześniejsze doświadczenie teledyskowe. Nieważne, czy Fincher pokazuje nam bazującą na prostocie czy bardzo rozbudowaną sekwencję - zawsze jest to małe dzieło sztuki.
Po Siedem David Fincher stał się jednym z bardziej uznanych reżyserów w Hollywood. Swoją pozycję ugruntował w 1997 roku udanym filmem The Game. Widzów zachwycił po raz kolejny dwa lata później, przenosząc na ekrany powieść Chucka Palahniuka Fight Club. Mimo początkowej niechęci krytyków obraz stał się po kilku latach klasykiem, manifestem, który pod płaszczem brutalności przekazuje krytykę konsumpcjonizmu. Do udziału w produkcji Fincher zaprosił swojego ulubionego aktora, Brada Pitta, dając nam postać Tylera Durdena, gawędziarza, nihilisty, uosobienie anarchii, który szybko zjednał sobie widzów. W 2007 roku stworzył fantastycznego Zodiac, thriller o polowaniu na tytułowego mordercę, najbardziej nieuchwytnego seryjnego zabójcę w historii. Fincher udowodnił swoją wielkość w tym filmie poprzez niuanse. Ważne było nie polowanie na główny czarny charakter, ale interakcje między bohaterami, pokazanie obsesji, która ich wyniszcza, a także budowanie coraz większego napięcia, które na każdym kroku towarzyszyło widzowi. Z tym uczuciem wychodziło się z kina po seansie.
Reżyser tworzył dzieła doskonałe, jednak przez dłuższy czas nie doczekał się nominacji do nagrody Akademii. To zmieniło się w 2008 roku, kiedy został nominowany w kategorii najlepszy reżyser za The Curious Case of Benjamin Button. W ten sposób udowodnił, że dobrze kręci nie tylko mroczne thrillery. Ekranizacja powieści F. Scotta Fitzgeralda zgarnęła także nominację dla najlepszego filmu. Fincher powtórzył to osiągnięcie w 2011 roku, kiedy to był nominowany za The Social Network, które według wielu spotkała jedna z największych oscarowych niesprawiedliwości w historii. Obraz przegrał rywalizację o nagrodę dla najlepszego filmu z The King's Speech, wygrywając jednak wcześniej Złoty Glob w kategorii najlepszy film dramatyczny. Sam pomysł obrazu o początkach Facebooka nie wydawał się materiałem na genialną, zaskakującą produkcję, David Fincher zrobił jednak z niego prawdziwy majstersztyk. Reżyser skompletował przede wszystkim genialną młodą obsadę z Jessem Eisenbergiem na czele. Aby nie zaburzać pomysłów aktorów na ich interpretację, twórca zabronił członkom obsady spotykać się z osobami, które grają.
Do swoich mrocznych filmowych upodobań Amerykanin wrócił rok później, kiedy to zekranizował pierwszą część trylogii Millenium Stiega Larssona - The Girl with the Dragon Tattoo. Przez wielu podejście Davida Finchera do tej kultowej serii jest uważane za o wiele lepsze od także świetnego, szwedzkiego oryginału. Skandynawski kryminał był bez wątpienia tym, co Fincher powinien przenieść na ekran kina już dawno temu. Ponury, brudny klimat, który w swoich książkach prezentują pisarze tacy jak Larsson, doskonale pasuje do twórczości reżysera.
Z ekranizacjami powieści kryminalnych nie rozstał się na długo. Jego ostatnim projektem do tej pory jest Gone Girl, którą stworzył na podstawie powieści Gillian Flynn. Film został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, odniósł także sukces finansowy. Po raz kolejny Amerykanin udowodnił, że w zagmatwanych, mrocznych fabułach czuje się jak ryba w wodzie. Od jakiegoś czasu doskonale radzi sobie także na polu telewizyjnym. Jest producentem i reżyserem pierwszego sezonu kultowego już serialu House of Cards, a w przygotowaniu jest jego kolejny projekt - Mindhunter dla Netflixa.
David Fincher jest przez branżę filmową oraz bardzo liczne grono fanów uznawany za filmowego geniusza. Nie jest to bezpodstawna opinia, ponieważ każdym swoim kolejnym dziełem udowadnia, że jest mistrzem prowadzenia narracji, stopniowania napięcia, niespodziewanych zwrotów akcji oraz pochłaniania widza historią. Pozostaje tylko czekać na to, czym zaskoczy nas następnym razem.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 65 lat