Graliśmy w Cyberpunk 2077: Widmo wolności. Witajcie w Dogtown!
Po krótkiej przerwie wracamy do świata Cyberpunk 2077. Tym razem jesteśmy wplątani w zagadkę kryminalną sięgającą najwyższych szczebli władzy. Ktoś zestrzelił samolot z panią prezydent. Na nas spada odpowiedzialność ochronienia jej oraz dowiedzenia się, kto za tym stoi.
Po krótkiej przerwie wracamy do świata Cyberpunk 2077. Tym razem jesteśmy wplątani w zagadkę kryminalną sięgającą najwyższych szczebli władzy. Ktoś zestrzelił samolot z panią prezydent. Na nas spada odpowiedzialność ochronienia jej oraz dowiedzenia się, kto za tym stoi.
Świat Cyberpunk 2077 się rozrasta. Wcielając się ponownie w najemnika V, znajdujemy się w nowym miejscu, jakim jest Dogtown. Akcja zaczyna się na targowisku na opuszczonym stadionie. Można na nim kupić dosłownie wszystko. Stanowisk, na których sprzedawana jest przeróżna broń, jest tam mnóstwo. Jest tam też sporo osób, z którymi możemy porozmawiać. Krótko mówiąc – targowisko tętni życiem. Jednak my nie przybyliśmy tam na zakupy. Prowadzeni przez Songbird, znakomitą netrunnerkę, mamy do wykonania pewną misje. Wchodząc na dach stadionu, jesteśmy mimowolnymi świadkami tego, że ktoś zestrzeliwuje Space Force One z panią prezydent Nowych Stanów Zjednoczonych Ameryki Rosalindą Myers. Ruszamy więc w pogoń, by sprawdzić, co się stało i czy ktoś przeżył. Na drodze bardzo szybko stają nam przeciwnicy, którzy mają nas przed tym powstrzymać.
Od tego zdarzenia rozpoczyna się nowe rozszerzenie do Cyberpunka 2077 zatytułowane Phantom Liberty. Fabularnie to przynajmniej na samym początku przypomina historię, którą znamy z takich filmów jak Ucieczka z Nowego Jorku Johna Carpentera czy nowszy Świat w płomieniach Rolanda Emmericha. Jako główny bohater ruszamy na ratunek głowie państwa, która znajduje się w opałach. Całość ma mieć klimat kryminału, co jest dość ciekawą zmianą, którą chętnie sprawdzę. Ten świat znakomicie pasuje do takiego gatunku, więc fajnie, że twórcy także w tym kierunku eksperymentują. Jednak w odróżnieniu od przytoczonych powyżej filmów pani prezydent nie jest jakąś bezbronną osobą niepotrafiącą posługiwać się bronią, tylko jest to była CEO Militech, czyli osoba, która doskonale obsługuje sprzęt wojskowy. O czym sami będziemy w stanie się przekonać. No ale po kolei.
Nim do niej dotrzemy, będziemy musieli przebić się nie tylko przez stadion, ale także przez zgliszcza zostawione przez rozwalony samolot, jak i uzbrojonych żołnierzy Barghestu, których jest sporo. Można oczywiście stawić im czoła i starać się przedrzeć atakiem frontalnym. Jednak szybko się zorientowałem, że twórcy naszykowali dla nas także alternatywną drogę, którą można przebyć, omijając wszelkich przeciwników i tym samym nie narażając się na walkę. Jest ona dużo szybsza, ale też trochę nudniejsza. Można jednak dotrzeć do pani prezydent, praktycznie nie oddając żadnego strzału. W momencie, w którym dotarłem do prezydent Myers, gra się urwała i przeskoczyła o jakieś 60 minut do przodu. Przedstawiciele CD Projektu Red tłumaczyli nam, że to przez to, żebyśmy nie poznali pewnych wątków fabularnych, które jeszcze na tym etapie powinny zostać tajemnicą. Z dialogów, jakie prowadziłem później z innymi postaciami, wynikło, że w trakcie tego przeskoku V wraz z panią prezydent walczył z jakimś wielkim robotem. Ale nie poznałem więcej szczegółów.
Następna scena, jaką dostaliśmy do ogrania, rozpoczyna się w opuszczonym mieszkaniu gdzieś w Dogtown. Lokal jest pozbawiony prądu, więc musimy znaleźć baterię, by przywrócić zasilanie. W szabrowaniu pomaga nam nie kto inny jak Johnny Silverhand (Keanu Reeves). Jest on czymś w rodzaju naszego sumienia. Zmusza nas do tego, byśmy z większą podejrzliwością traktowali wszystko, o czym mówi nam Myers. Byśmy nie dali się jej oczarować, wszak jako polityk wie, jak nawijać ludziom makaron na uszy. Stajemy więc przed dylematem, czy być sprzymierzeńcem pani prezydent, czy może dalej działać na własną rękę, ale we współpracy z nią. Ja wybrałem tę drugą drogę. Jakoś mi nie pasowało to, co mówiła i jak. Zresztą z dość dużym dystansem zawsze podchodzę do wszelkich opowieści padających z ust polityków w realu, więc tym bardziej nie zmienię swojego podejścia w świecie wirtualnym. Wiem jednak, że gdzieś w Dogtown znajduje się uśpiony agent, którego musimy zlokalizować. Może on pomoże nam odnaleźć Songird, z którą urwał nam się jakiś czas temu kontakt i nikt nie wie, czemu. Czy dziewczyna jest w niebezpieczeństwie, czy może zmieniła stronę i teraz jest naszym wrogiem?
Tu nie będę wnikać w szczegóły tej misji, ale doprowadza nas ona na boisko do koszykówki, gdzie mamy spotkać się z owym agentem. Nie byłby to jakiś istotny moment do opisania, gdyby to nie było pierwsze pojawienie się w tej grze postaci Solomona Reeda, czyli gościa, któremu twarzy i głosu udzielił Idris Elba. Tu urywa się rozgrywka udostępniona dziennikarzom. Tak więc sporo czasu upłynie, nim będziecie mieli okazję się z nim zobaczyć. To nie jest tak, że twórcy wprowadzają go od razu czy w jakichś pierwszych 20 minutach. Moim zdaniem upłynie jakieś 1,5 godziny, nim do niego dojdziecie. Może nawet więcej. Wszystko zależy od tego, czy będziecie trzymać się mocno głównej fabuły, czy zaczniecie zwiedzać nowe lokacje i realizować zadania poboczne.
Ogólnie jestem bardzo mile zaskoczony tym, co dostałem. Rozszerzenie jest naprawdę potężne i to nie tylko pod względem fabularnym, ale też i mapy, jaką wprowadza. Dogtown jest obszerne i znacznie różni się od poznanego przez nas Night City. Twórcy określają to jako miasto w mieście. Niezależne od swojego sąsiada i to czuć. Ma inny klimat, jest trochę bardziej chaotyczne i mniej ucywilizowane. Choć jak najbardziej wciąga i intryguje. Chce się przemierzać jego najskrytsze zakamarki. Jak to w takich miejscach bywa, możemy znaleźć tu zarówno nową broń, jak i wcześniej niewidziane przez nas pojazdy. Nie będę Was czarować opowieściami, jak to wszystko świetnie się prezentuje, bo nie miałem okazji wszystkiego przetestować. Nie mieliśmy na to aż tyle czasu podczas sesji dziennikarskiej. Niemniej mogę spokojnie powiedzieć, że Dogtown prezentuje się ciekawie i chętnie do niego powrócę, jak tylko rozszerzenie się ukaże.
Rozszerzenie Phantom Liberty wprowadza również nowe drzewko atutów Relic, oferujące podobno mnóstwo nowych umiejętności, które można dostosować do różnych stylów gry. Piszę „podobno” ponieważ też nie miałem okazji tego w pełni przetestować. Jedynie „liznąłem” temat w czasie, jaki był mi dany. Widać jednak, że twórcy przyszykowali sporo nowości także w tym aspekcie.
W rozszerzenie w siedzibie Redów grałem na PlayStation 5 i nie miałem żadnych problemów. Gra chodziła płynnie. Nie natknąłem się na żadne bugi, nic mi nie crashowało czy też zacinało. Jest to miły prognostyk na przyszłość. Podczas całej rozgrywki przedstawiciele CD Projekt Red kilkakrotnie podkreślali, że to jest pierwsze i zarazem ostatnie rozszerzenie, jakie dostaniemy do Cyberpunka 2077. Trochę szkoda, bo nie ukrywam, że polubiłem ten świat i nie obraziłbym się, jakby w przyszłości nadarzyła się okazja do powrócenia do tego tytułu jeszcze z jakaś ciekawą historią.
Rozszerzenie trafi do sprzedaży 26 września.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat