Kobiety z komiksów w filmach i serialach
Krótkie rozeznanie w planowanych premierach filmów superbohaterskich pokazuje, że z 27 produkcji, które mają ukazać się na dużych ekranach do roku 2020, tylko 3 mają w tytule postacie kobiece. Z kolei seriale obejmują 16 produkcji i jedynie 4 tytułują kobiety. Trochę nierówno, prawda? A może nie jest tak źle, jak wskazywałyby na to statystyki? Przyjrzymy się temu w poniższym artykule.
Krótkie rozeznanie w planowanych premierach filmów superbohaterskich pokazuje, że z 27 produkcji, które mają ukazać się na dużych ekranach do roku 2020, tylko 3 mają w tytule postacie kobiece. Z kolei seriale obejmują 16 produkcji i jedynie 4 tytułują kobiety. Trochę nierówno, prawda? A może nie jest tak źle, jak wskazywałyby na to statystyki? Przyjrzymy się temu w poniższym artykule.
Nie tylko ładna buzia
Choć brakuje nam wielkich, tytułowych postaci kobiecych, możemy pocieszyć się ich zastępami w drugoplanowych rolach, zarówno w filmach, jak i serialach komiksowych. Szczególnie zachwycają dwa nowe nabytki uniwersum Foxa, a więc Angel Dust i Negasonic Teenage Warhead, pojawiające się w tegorocznym Deadpool. Pierwsza z nich to wreszcie antagonistka z krwi i kości, obdarzona nadludzką siłą i niestrzępiąca języka na uwodzicielskie zagrywki. Druga to trochę stereotypowa, naburmuszona nastolatka, ale jednocześnie zabawna, niedrażniąca widza swoim zachowaniem i na pewno nie bezużyteczna. Mówiąc o X-Menach, warto też wspomnieć o młodej Jean Grey z X-Men: Apocalypse, która ratuje samego Profesora Xaviera i generalnie jest dużo ciekawszą postacią niż nawet tytułowy złoczyńca. Niestety Mystique nie mogła liczyć na podobne potraktowanie i przez większość nowej trylogii (jak i starej) paraduje zupełnie nago, manifestując w ten sposób swoje naturalne, niebieskie ciało. Nie ma to najmniejszego sensu dla fabuły, w komiksach również nie ma podobnych ekshibicjonistycznych skłonności, więc wychodzi na to, że jest to jedynie wymówka twórców, aby pokazać atrakcyjność Jennifer Lawrence (a wcześniej Rebekki Romijn).
Po dekadzie obecności na naszych ekranach Marvel dalej jest ubogi w kobiety obdarzone supermocami, ale na pewno warto wspomnieć o Wandzie Maximoff, czyli Scarlet Witch. Jest postacią dynamiczną, zmagającą się z opanowaniem magicznych zdolności i to ona staje się jednym z najciekawszych ogniw drużyny Avengers, gdyż niełatwo przewidzieć, jak w danej sytuacji wykorzysta swoje moce. Nie można zapomnieć również o przyrodnich siostrach, Nebuli i Gamorze, ze Guardians of the Galaxy, których dynamiczna relacja wypada bardzo świeżo i już nie mogę się doczekać kontynuacji ich konfliktu. W telewizyjnych produkcjach Marvela na uwagę zasługuje na pewno Marvel's Jessica Jones – prywatna detektyw o nadludzkiej sile. Sam serial porusza również wątki gwałtów i przemocy wobec kobiet, dzięki czemu jego przekaz jest aktualny i na pewno potrzebny w dzisiejszych czasach.
Damy w opałach?
Jeśli nawet w portretowaniu superbohaterek czasem filmowcom coś wyjdzie, to już sprawa z bardziej zwyczajnymi towarzyszkami nie przedstawia się najlepiej. Głównym mankamentem są nieumiejętnie wprowadzane wątki romantyczne. Nie ma oczywiście nic złego w takowych, lecz jeśli jedynym zadaniem pojawiającej się na ekranie bohaterki jest zakochać się w protagoniście, to chyba coś jest nie tak. Chciałoby się też napisać, że oklepany motyw ratunku bezbronnej panienki z rąk złoczyńcy odchodzi już do lamusa, lecz niestety nie ma tak dobrze. Wielkie kinowe blockbustery ostatnich lat nadal obfitowały w tego rodzaju wątki. W Iron Man 3 ukochana Tony’ego zostaje porwana przez (prawdziwego) Mandaryna i prawie ginie; Deadpool, pomimo pomysłowej formy, też wpada w pułapkę fabularnych banałów i tytułowy bohater musi ratować ukochaną z rąk Francisa, a złoczyńca w Batman v Superman: Dawn of Justice osiąga swoisty szczyt kliszy, porywając nie tylko Lois Lane, ale i matkę Clarka Kenta. Z kolei The Dark Knight i The Amazing Spider-Man 2 korzystają z wyświechtanego tropu uśmiercenia ukochanej tylko po to, aby wielki heros miał nad czym rozpaczać. Kolejne kobiece postacie zostają zmarnowane. Nawet tak świetny film jak Captain America: Civil War nie uchronił się od wymuszonego wątku miłosnego między Steve'em Rogersem a Sharon Carter, choć podejrzewam, że była to bardziej decyzja szefów studia niż samych reżyserów.
A przecież kobiety mogą pełnić funkcjonalne role, nie tylko zachowywać się jak akcesoria dla mężczyzn. Udowadnia to m.in. postać Peggy Carter z filmu Captain America: The First Avenger, której charyzma i niezłomność zagwarantowały jej osobny serial, osadzony w latach 40. Czarna Wdowa radzi sobie w walce ze złem nie gorzej niż jej przyjaciele z Avengers, pomimo braku nadludzkich mocy. Wątek nieprzekonującego i niekanonicznego romansu z Bruce'em Bannerem pominę milczeniem. W serialach to Karen Page (Daredevil) wydaje się najciekawsza – prowadzi własne śledztwo, jest nieprzewidywalna i skrywa przed głównym bohaterem mroczne tajemnice. Niestety w jej wypadku również wątek romantyczny mógłby być poprowadzony lepiej, ale widocznie nie można mieć wszystkiego.
Zmiany na horyzoncie
Tymczasem zbliżają się nowe premiery filmów komiksowych, a z nimi nowe postacie. Suicide Squad ma w obsadzie aż cztery kobiety, a już za rok do kin wchodzi świetnie zapowiadająca się Wonder Woman, której przedsmak mogliśmy zobaczyć w Batman v Superman: Dawn of Justice . Marvel szykuje z kolei film Black Panther, w którym ważną rolę odegra elitarna grupa ochroniarzy – Dora Milaje – złożona z samych kobiet. Dodatkowo będziemy mogli zobaczyć nagrodzoną Oscarem Lupitę Nyong’o w roli Nakii. Inna laureatka nagrody Akademii, Brie Larson, zagra tytułową rolę w Captain Marvel, będącą niejako następczynią Kapitana Ameryki, którego czas w MCU może już powoli dobiegać końca. Niedawno potwierdzone zostały też informacje, iż w planach jest solowy film o przygodach Czarnej Wdowy, lecz mam wątpliwości, czy twórcy nie przegapili już momentu, kiedy taka produkcja miałaby najwięcej sensu. W przyszłorocznym serialu The Defenders prawdopodobnie ponownie zobaczymy natomiast Elektrę, lecz tym razem w roli antagonistki, Black Sky.
Jaki jest końcowy werdykt? Nie jest idealnie, ale na pewno lepiej niż w przeszłości. Nadal wytwórnie rzadko ufają kobietom na tyle, aby obsadzać je w głównych rolach, a wrzucanie na siłę bezużytecznych postaci tylko „dla poprawności” także nie pomaga. Kolejnym problemem jest też wiek aktorek – superbohaterki grają jedynie młode, dwudziestokilkuletnie kobiety, a mężczyźni mogą sięgać nawet pięćdziesiątki. Tak samo sytuacja wygląda w komiksach – dzięki różnym pretekstom płeć żeńska wydaje się nie starzeć od kilkudziesięciu lat. W filmach wyjątkiem są chyba tylko Amanda Waller (odgrywana przez 50-letnią Violę Davis) oraz The Ancient One (w tej roli 55-letnia Tilda Swinton).
Mamy XXI wiek, więc jest to czas najwyższy, aby obecność interesujących i złożonych postaci kobiecych w kinie była normalnością, a nie sporadycznym wyjątkiem. Kino superbohaterskie jest na dobrej drodze ku temu i miejmy nadzieję, że wielkie wytwórnie przestaną bać się opowiadać historie kobiet, nie tylko w ekranizacjach komiksów.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat