Na ekranie Samsunga Galaxy S25 Ultra, czyli mniej ultra w Ultra
Galaxy S25 Ultra powinien być perłą w koronie Samsunga na 2025 rok, ale tak naprawdę niewiele w nim naprawdę innowacyjnych rozwiązań, które wyznaczałyby trendy wśród tegorocznych flagowców.


Galaxy S25 Ultra powinien być perłą w koronie Samsunga na 2025 rok, ale tak naprawdę niewiele w nim naprawdę innowacyjnych rozwiązań, które wyznaczałyby trendy wśród tegorocznych flagowców.

O ile oczywiście nie wyznacza on trendu w postaci końca wyścigu zbrojeń sprzętowych i rozpoczęcie rywalizacji na AI. Jasne, S25 Ultra wygląda nieco inaczej. Ma zaokrąglone rogi, a ramka z tytanu została spłaszczona. Wewnątrz znajduje się też najnowszy chipset Qualcomm Snapdragon 8 Elite for Galaxy zapewniający topową wydajność. Z tyłu smartfona niby nic się nie zmieniło i obiektywy są na swoich tradycyjny dla Samsunga miejscach, ale w specyfikacji samych aparatów zaszły pewne zmiany. Niestety, w pewnych miejscach Ultra stał się mniej flagowy niż poprzednio.
Wydaje się, że przynajmniej chwilowo Samsung zrezygnował z dążenia do supremacji sprzętowej i zamiast tego stawia na Galaxy AI. To, co w zeszłym roku było porozrzucanymi tu i tam funkcjami, teraz działa razem w znacznie spójniejszy sposób, a niektóre z możliwości Gemini AI, kiedyś dostępne wyłącznie w telefonach Google Pixel, także zostały ulepszone. Niektóre z nich są naprawdę przydatne, ale raczej nie uzasadniają wydania 6399 zł, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zeszłoroczny S24 Ultra wkrótce powinien doczekać się aktualizacji, która da mu te same możliwości AI. Przynajmniej ceny pozostały niezmienione od zeszłego roku, a do końca czwartku 6 lutego w przedsprzedażowej promocji można kupić model z większą pojemnością pamieci wewnętrznej za cenę modelu z mniejszą pojemnością (czyli np. 512 GB w cenie 256 GB).
Z drugiej strony, S25 Ultra może stanąć w szranki z dowolnym flagowcem z Androidem, a konkurencja dopiero będzie wypuszczać swoje modele w 2025 roku, więc w tej chwili to on stoi samotnie na szczycie.
Szlifowanie kantów
Ostre rogi zeszłorocznego Galaxy S24 Ultra zostały zastąpione zaokrągleniami, które wyglądem zbliżają Ultra do zwykłego S25. Tym samym traci on swój technokratyczny wygląd, który wyróżniał go wśród innych smartfonów. Z czysto estetycznego punktu widzenia S24 Ultra podoba mi się bardziej, ale nie mogę zaprzeczyć, że obecny model o wiele wygodniej leży w dłoni.
Wizualnym wyróżnikiem rodziny S25 są czarne, lekko zagłębione obwódki u podstawy obiektywów z tyłu smartfona, które sprawiają, że zdają się one lekko lewitować nad powierzchnią plecków. Fajny efekt, który znika niestety po założeniu etui.
Żadna z powszechnie dostępnych opcji kolorystycznych (Tytan: czarny, niebieski, srebrny i szary) nie powala efektownością, a wersja srebrna, którą miałem okazję testować, wypada dość płasko. W sklepie internetowym Samsunga można znaleźć trzy dodatkowe wersje tytanowe: zieloną, złotą i czarną plus, w której także tytanowa ramka wokół smartfona jest czarna. Z nich wszystkich tylko ta ostatnia moim zdaniem naprawdę robi robotę, bo czarny monolit niczym z Odysei kosmicznej 2001 wygląda bardziej futurystycznie.

Galaxy S25 Ultra pokryty jest szkłem Gorilla Armor 2, najtwardszym jak dotąd dziełem firmy Corning. Poddana obróbce cieplnej, nasycona kryształami ceramika szklana może przetrwać upadki z wysokości do 2,2 metra na beton. Nie sprawdzałem, ale już poprzednia wersja Gorilla Armor sprawiła, że S24 Ultra były o wiele bardziej odporne na uszkodzenia ekranu niż jeszcze wcześniejszy model S23 Ultra.
Odchudzenie do 8,2 mm (mniej o 0,4 mm w porównaniu do S24 Ultra) sprawia, że jest to najcieńszy flagowiec Samsunga, a przy tym jest też lżejszy - 218 g do 232 g w modelu S24 Ultra. Wydaje się, że jest też nieco łatwiejszy w obsłudze jedną ręką, mimo że nadal ma ekran imponujący przekątną 6,9 cala. Doceniam również normę IP68, czyli wodoszczelność i pyłoszczelność. Wprawdzie ostatnio to IP69 staje się powoli nowym standardem wśród najmocniejszych smartfonów, ale w codziennym użytkowaniu IP68 zupełnie wystarcza.
W swojej standardowej kryjówce na dolnej krawędzi siedzi rysik S Pen, który w S25 Ultra nie ma Bluetooth, więc nie zadziała jako pilot do aparatu i nie pozwoli już sterować prezentacjami ani wykonywać magicznych gestów Air Action bez dotykania ekranu. Samsung broni decyzji o uproszczeniu rysika tym, że za mało osób używało tych funkcjonalności, ale przez to Ultra stał się nieco mniej Ultra, jeżeli rozumiecie co mam na myśli.

Napakowany pikselami
Rozdzielczość 3120 x 1440 pikseli jest wyższa niż u niemal dowolnego rywala wśród obecnej generacji smartfonów. LTPO, czyli adaptacyjna częstotliwość odświeżania zapewnia najlepszą równowagę między płynnym przewijaniem treści a długą pracą na baterii.
Samsung wcisnął w Ultra S25 jeszcze odrobinę większy niż w zeszłym roku 6,9-calowy ekran AMOLED (6,8 cala w S24 Ultra). Kolory, kontrast i poziomy czerni są tak dobre, jak to tylko możliwe, a kąty widzenia nie zawodzą. Smartfon świetnie radzi sobie również ze wszystkimi głównymi formatami HDR. Za kulisami działa też ProScaler, która wyostrza treści o niższej rozdzielczości, ale nie ma opcji włączenia lub wyłączenia go dla porównania jakości.
W tym roku Samsung nie ściga się również na szczytową jasność ekranu roku. Niektórzy rywale osiągają teraz w syntetycznych testach nawet około dwa razy więcej nitów, niż 2600, które oferuje S25 Ultra. Jednak nie ma to większego znaczenia, bo Gorilla Armor 2 spisuje się genialnie i nawet w ostrym zimowym słońcu nie ma problemu z widocznością treści wyświetlanych na ekranie.

Szeroko, coraz szerzej
Samsung Galaxy S25 Ultra to genialnie wyposażony telefon fotograficzny. Główny aparat z matrycą 200 MP i obiektywem f/1.7 zapewnia efektowne zdjęcia w niemal każdych warunkach oświetleniowych. Wielu rywali po prostu nie może się z nim równać, a jakość cyfrowego przetwarzania obrazu staje w szranki z Apple i Google. Nie jest to jednak nowy aparat, podobnie zresztą jak teleobiektywy 10 MP, f/2.4 (3x optyczny) i 50 MP, f/3.4 (5x optyczny) z Galaxy S24 Ultra. Telefon nadal robi dobre zdjęcia z zoomem, ze spójnym balansem kolorów i zdrową ilością szczegółów, ale nie jest już liderem w swojej klasie, a jakość obrazu mocno spada powyżej 30x, co można zaobserwować w galerii poniżej.
Nowa jest jedynie ultraszerokokątna matryca 50 MP co jest sporą poprawą w stosunku do 12 MP w S34 Ultra. Lepiej radzi sobie z odległymi obiektami i jest znacznie lepsza w zbliżeniach. Nie ma dedykowanego trybu makro, ale Focus Enhancer automatycznie przełącza obiektywy i pozwala zbliżyć się do fotografowanego obiektu na odległość zaledwie 5 cm. Nowe rozmycie trybu portretowego jest ukryte za trybem Expert Raw jako funkcja eksperymentalna.
Łatwiej jest znaleźć nowy format wideo Samsung Galaxy Log, po raz pierwszy dostępna jest również opcja nagrywania w 10-bitowym HDR. Płynny zoom jest również mile widzianym dodatkiem. Trudno o lepszy smartfon do tworzenia treści wideo.
Generatywne narzędzia edycyjne Samsunga są łatwe w użyciu i przydatne. Nowa funkcja pomaga usunąć szum tła lub dialogi z nagrań, a AI przekonująco usuwa obiekty i wypełnia puste przestrzenie ze źle skadrowanych zdjęć.
Niedościgniony
Flagowego Samsunga napędza najwyższej klasy procesor Snapdragon 8 Elite z dopiskiem „for Galaxy” świadczącym o stuningowaniu. To obecnie jeden z najpotężniejszych chipsetów mobilnych, który wykonany jest w procesie 3 nm. Galaxy S24 Ultra miało pewne problemy z chłodzeniem, więc zostało ono ulepszone: komora parowa jest o 40% większa niż w S24 Ultra, a pod nią znajduje się nowy materiał interfejsu termicznego (TIM).
Godzina gry nadal sprawia, że sprzęt się nagrzewa, ale nawet wymagające gry działają ultrapłynnie. Rozgrywka w 120 klatkach na sekundę w tytułach, które ją obsługują jest czymś oczywistym, a wymagające tytuły 3D również nie stanowią dla S25 Ultra problemu.
Benchmarki potwierdzają wysoką wydajność, a wielordzeniowy wynik Geekbench 6 wynoszący 9854 punktów jest jednym z najlepszych na telefonach z Androidem. Co prawda nie jest on dramatycznie wyższy niż u rywali korzystających ze „zwykłej” wersji tego samego Snapdragona 8 Elite, ale te około 1000 punktów robi różnicę w porównaniu np. do realme GT 7 Pro. Od swojego poprzednika S35 Ultra jest już jednak szybszy aż o ponad 3000 punktów.

Oznacza to absolutnie nienaganną codzienną pracę bez najmniejszych oznak zacinania się lub spowolnienia. To idealny smartfon wielozadaniowy, który błyskawicznie otwiera kolejne aplikacje. I to pomimo zaledwie 12 GB pamięci RAM, co jest dość skromnym parametrem w specyfikacji współczesnego flagowca.
256 GB pamięci masowej w wersji podstawowej też szału nie robi, a wielu rywali oferuje teraz 512 GB jako punkt wyjścia i za mniejszą gotówkę, ale promocyjna oferta Samsunga, w której można kupić większą pamięć w cenie mniejszej od razu winduje nas na poziom 512 GB, co w zupełności wystarcza w smartfonie.
Czekanie na szybsze ładowanie
Oto, gdzie S25 Ultra ostatecznie wypada po prostu blado. Wprawdzie 5000 mAh nadal jest wystarczającą pojemnością, ale rywale z tym samym chipsetem, jak realme GT 7 Pro, mają zarówno znacznie większą pojemność baterii, jak i błyskawiczne ładowanie. A we flagowcu Samsunga ładowanie jest niestety ultra… powolne.
Jakby tego było mało Samsung nie wykorzystał premiery swojego topowego smartfonu do wprowadzenia ładowania magnetycznego Qi2. Wprawdzie można je dodać za pomocą kupionego od zewnętrznego dostawcy etui, ale niestety żadne z oficjalnych etui Samsunga go nie obsługuje.
Niemniej nowoczesny i wydajny chipset pomaga S25 Ultra wytrzymać na jednym ładowaniu nieco dłużej niż S24 Ultra. Zazwyczaj dopiero wczesnym wieczorem telefon zaczynał domagać się ładowania po normalnym dniu pracy.
To kolejny raz, gdy Samsung ignoruje szybkie ładowanie w swoich flagowcach. Dla mnie jest to jedna z największych wad tych skądinąd świetnych smartfonów, bo bardzo często muszę szybko naładować jeden z telefonów i przyzwyczajony jestem do błyskawicznego ładowania, które oferują smartfony wielu chińskich marek coraz mocniej rozpychających się na rynku.

Sztuczna Inteligencja w działaniu
Oczywiście S25 Ultra ląduje z najnowszą wersją Androida 15 i nakładką systemową One UI 7, która jest obecnie jedną z lepszych na tym systemie operacyjnym. Jednak przesiadka z innej marki smartfonów wymaga zatwierdzenia wielu uprawnień, zanim po raz pierwszy zobaczymy ekran główny. Ekosystem Samsunga coraz bardziej się rozrasta, co jest korzystne dla użytkowników, ale wymaga oddania dostępu coraz większej liczbie aplikacji, jak Bixby i Galaxy AI czy Samsung Health.
W tym momencie naprawdę nie ma ucieczki przed Galaxy AI, a dzięki zacieśnionej współpracy z Google i Gemini AI nadrzędny system operacyjny ma teraz tyle samo pomocy ze strony sztucznej inteligencji, co aplikacje własnej marki Samsunga. Obejmuje to większość inteligentnych funkcji Gemini, które Google wprowadził wraz z serią Pixel 9, w tym czat głosowy w języku naturalnym Gemini Live. AI rozpoznaje teraz obrazy i filmy z YouTube, a sposób, w jaki dzieli się informacjami pomiędzy różnymi aplikacjami, czyni go bardziej przydatnym do takich rzeczy, jak planowanie podróży z przyjaciółmi.
Nowością jest Now brief, kontekstowe centrum, które podsumowuje przydatne informacje z aplikacji na ekranie głównym i ekranie blokady. Można np. łatwo śledzić wyniki drużyn lig zawodowych zza oceanu lub piłki nożnej, ale przydałoby się, żeby potrafił wyciągać informacje z większej liczby aplikacji, aby stał się pełnoprawnym asystentem.
AI Select to wersja Circle to Search (które również jest dostępne) w wydaniu Samsunga. Pozwala podświetlić cokolwiek na ekranie i otrzymać dostęp do narzędzi takich jak generatywny edytor obrazów i tłumacz tekstu. Może również podsumowywać artykuły, a nawet przepisywać tekst w różnych stylach, aby brzmiał bardziej profesjonalnie lub swobodnie. Funkcje te były wcześniej dostępne w określonych aplikacjach, ale teraz wybieramy je ze skrótów na pasku bocznym.
Samsung utrzymuje, że coraz więcej posiadaczy Galaxy każdego dnia korzysta z jakiejś funkcji AI. Teraz są one łatwiej dostępne w aplikacjach innych niż te Samsunga, więc liczba ta zapewne jeszcze wzrośnie. W tym momencie bezpłatny dostęp do funkcji AI jest zapewniony do końca tego roku, może się więc okazać, że w przyszłym zaczną być one płatne.
Samsung gwarantuje siedmioletnią aktualizację Galaxy S25 Ultra zarówno do nowych wersji Androida, jak i poprawek bezpieczeństwa. Powinno to być wprawdzie normą, ale większość rywali wciąż tego nie oferuje, więc tu Samsung zyskuje w pełni zasłużonego plusa.

Samsung Galaxy S25 Ultra: podsumowanie naEKRANIE
Niewielkie odświeżenie aparatu, wizualna metamorfoza i szybszy procesor to nieco za małe zmiany w porównaniu do zeszłorocznego modelu, żeby w pełni usprawiedliwić miano tegorocznego flagowca wśród smartfonów Samsunga. Samsung jakby z musu wypuścił tę generację i prawdę mówiąc niewiele by się zmieniło, gdyby S24 Ultra jeszcze przez rok był flagowcem. Zresztą sama seria Galaxy S zostaje powoli w tyle pod względem pojemności i szybkości ładowania baterii, a rywale zaczynają konkurować z nim także w dziedzinie wydajności czy fotografii. Choć najczęściej nie w jednym modelu, więc mimo wad Galaxy S25 Ultra to nadal klasa sama w sobie i telefon pierwszego wyboru dla wszystkich szukających tego, co w Androidzie najlepsze.
Galaxy AI jest teraz lepiej zintegrowane z codziennym działaniem telefonu i zaczyna pokazywać swoją wartość, ale nie jestem przekonany, że cokolwiek dostępnego w momencie premiery jest naprawdę wartościowe. Sztuczna Inteligencja to często po prostu wyszukiwarka internetowa z dodatkowymi krokami.
Ale i bez tego całego AI Galaxy S25 Ultra jest naprawdę fantastycznym telefonem, a każdy, kto po kilku latach przesiądzie się z innego smartfona będzie pod wrażeniem tego, co potrafi i oferuje. Nadal jest niebywale atrakcyjny i nadal jest liderem w swojej klasie, ale parafrazując klasyka – jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca?

Źródło: Opracowanie własne




naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1974, kończy 51 lat

